-Witamy gołąbeczki!-krzyknął Louis, który wparował do sali z kwiatami. Uśmiechnęłam się na sam Ich widok, gdyż za chłopakiem w rządku stał Harry, Liam i Eleanor.
-Cześć stary chorowitku.-powiedział śmiało Hazza, który zaczął się powoli zbliżać do łóżka Horana, do którego byłam przytulona.
-Cześć.-odpowiedział jeszcze dość cicho blondyn i wystawił rękę do przyjaciela w geście powitalnym.
-Powiecie mi o co chodzi?-zapytałam, uśmiechając się delikatnie.
-Kto opowie? Ja czy Ty?-pytającym wzrokiem Eleanor, spojrzała na mojego Niall'a.
-Ja opowiem.-odpowiedział.
-A więc...czekam.-dodałam, patrząc na Niego. Był jeszcze taki słaby, ale Jego uśmiech i błysk w oku był zabójczy jak dawniej.
-Obudziłem się bardzo słaby..stała nade mną radosna El, która w ułamku sekundy powiadomiła lekarza o tym, że się wybudziłem. Na początku nie wiedziałem, co się dzieje, ale potem stopniowo zacząłem sobie wszystko przypominać. Tak strasznie źle się czułem, że nie ma Cię tu..wszystko opowiedziała mi dopiero Eleanor, gdy wróciłem z jakiś badań. Poprosiłem by jeszcze do Ciebie nie dzwoniła, bo chciałem Ci zrobić niespodziankę. No i jak widać chyba się udało.-powiedział, niemalże na jednym tchu. Uśmiechnęłam się sama do siebie i mocniej wtuliłam w chłopaka, jakbym chciała zabronić Mu już kiedykolwiek opuszczać mnie.
-Do tego wyniki są całkiem dobre i Pani mąż gotowy do wyjścia będzie już za parę dni.-wtrącił lekarz, stojący w progu sali.
-Dziękuje...za wszystko.-szepnęłam w stronę lekarza. Kojarzyłam Go...najpierw ja miałam z Nim do czynienia, potem moja mama i teraz Niall. Cieszyłam się, że to tak się skończyło. A właściwie rozpoczęło..Nowy początek zaczął się właśnie teraz. Poczułam jak po moim policzku spływa łza.
-Czemu płaczesz, słońce?-zapytała troskliwie Eleanor, stojąca przy łóżku.
-Płaczę ze szczęścia..że Was mam i że byliście ze mną ten cały czas.-powiedziałam cicho. Uścisk Horana delikatnie się zacisnął, a ja otarłam szybko łzy.
-Kocham Cię..-szepnął mi do ucha blondyn.
-Ja Ciebie też..-powiedziałam cicho.
-Oj no proszę Was....zaczyna się.-powiedział roześmiany Hazza. Wiedziałam, że teraz będę brana z Nialler'em jako główny obiekt drwin i żartów z powodu naszego przypływu miłości, ale na prawdę nie obchodziło mnie to w tym momencie. Ważna była ta chwila, której tak nie chciałam kończyć.
-Panno Jonson..wiem, że to dla Pani duże szczęście i oczywiście jest to zrozumiałe, ale Pan Horan potrzebuje teraz spokoju. Niestety będę zmuszony wyprosić Państwa za parę minut.-wtrącił cicho lekarz. Posłałam Mu uśmiech i skinęłam głową, dając tym znak, że rozumiem. Odwzajemnił mój uśmiech i wyszedł z sali.
-Już nas wyrzucają....szybciej niż z klubów.-szepnął niezadowolony Harry. Zaśmiałam się, słysząc Jego wypowiedź.
-Nie marudź, loczek, nie marudź.-powiedziałam, uśmiechając się szeroko.
-Dobra, to my już idziemy i czekamy na Ciebie na dole Vicky.-dodał po chwili Lou, podając mojemu blondynowi rękę. Chłopak uścisnął Ją.
-Zdrowiej.-dodał po chwili. Wszyscy posyłając sobie ciepłe uśmieszki, wyszli z sali. Zostałam tylko ja i mój bezsilny narzeczony.
-Niall bardzo się cieszę, że znów jesteś tutaj..-powiedziałam cicho, unosząc się lekko z pozycji leżącej, tak by skonfrontować się ze spojrzeniem chłopaka.
-Jestem i już nigdzie się nie wybieram.-odpowiedział. Oblizał powoli swoje skrzepnięte usta i popatrzał na mój palec. Upss...
-Nie masz pierścionka..-powiedział cicho.
-Wiem..nie wiedziałam czy nadal mogę go nosić.-odpowiedziałam. Byłam trochę zmieszana, no bo przecież jakby nie było..jeszcze parę dni temu byłam z Zayn'em.
-Masz go teraz przy sobie?-zapytał. Kiwnęłam twierdząco głową i sięgnęłam po torebkę leżącą na krześle obok. Otworzyłam ją i zaczęłam szukać małego diamenciku. Gdy moje poszukiwania skończyły się, wyciągnęłam błyskotkę i wręczyłam ją Horanowi. Nie wiedziałam czy chce bym nadal miała przy sobie symbol Jego oświadczyn.
-Prosze..-powiedziałam cicho, patrząc jak dokładnie ogląda pierścionek. Zrobiło mi się trochę smutno, jednak moje uczucia przerwał Niall, który zaczął powoli się podnosić.
-Niall co Ty robisz?!-zapytałam zatroskana, podnosząc głos. Widziałam jak boli Go każdy ruch. Rana postrzałowa na pewno dawała o sobie znak.
-Niall!-krzyknęłam ponownie, gdy zobaczyłam, że chłopak próbuje zejść z łóżka. Widziałam grymas bólu na Jego twarzy, ale nie odpowiadał na żadne moje prośby i błagania, by się położył.
-Proszę..-szepnęłam zdesperowana.
-Csii...-uciszył mnie, gestem, który mnie rozbroił. Położył palec na swoich ustach i dość sprawnie przeszedł dookoła łóżka, od mojej strony.
-Niall...-dodałam po chwili. Zero odzewu. Chłopak uklęknął przede mną. Byłam lekko zmieszana tą sytuacją, do póki nie złapał mojej dłoni. Popatrzał się w moje oczy, posyłając mi to swoje urocze spojrzenie.
-Vicky Jonson..po mimo moich głupstw, po mimo tego, że tak Cię niejednokrotnie zawodziłem, po mimo tego, że nie potrafiłem docenić miłości jaką mnie darzyłaś....chce zadać Ci jedno pytanie..dość proste, ale i bardzo ważne..-Jego wstęp przysporzył w moich powiekach łzy, próbujące wydostać się na zewnątrz.
-Słucham..-powiedziałam, dając mu znak, że jestem gotowa na pytanie.
-Vicky..uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moją żoną?-zapytał i powoli wsunął pierścionek na mój palec. Po moich policzkach spłynęły łzy szczęścia. Jedyną odpowiedzią jaką uzyskał blondyn było moje potwierdzenie, w postaci kiwnięcia głową na "tak". Nie mogłam z siebie nic wyrzucić. Chłopak wstał powoli.
-Tak bardzo Cię kocham...-szepnęłam.
-Ja Ciebie też.-odpowiedział i przytulił mnie delikatnie. Nie trwaliśmy w uścisku długo, gdyż pomogłam blondynowi położyć się. Widziałam w Jego oczach ból, spowodowany każdym ruchem.
-Przyjdę do Ciebie jutro.-powiedziałam, gdy Niall już leżał.
-Obiecujesz, że już mnie nie zostawisz?-zapytał.
-Nie..-odpowiedziałam cicho.
-Nie?-wyminął pytanie, smutnym głosem.
-Nie...teraz muszę Cię zostawić. Lekarz mnie wygonił.-odpowiedziałam. Chłopak odetchnął głośno i zaśmiał się, patrząc na mnie. Nachyliłam się i pocałowałam czule Jego suche usta.
-Kocham Cię...-szepnął po pocałunku.
-Wiem...-odpowiedziałam, zagryzając wargę. Wzięłam torebkę i zniknęłam za drzwiami, tym samym schodząc mojemu narzeczonemu z oczu.
5 DNI PÓŹNIEJ...
Usłyszałam dźwięk dzwonka, którego dźwięk przemieścił się po całym domu. Wyszłam z mojej sypialni i zeszłam na dół w swoim domu. Tak, właśnie. Wróciłam do mojego domu, w którym na nowo zamieszkam z Niall'em. Gdy doszłam do drzwi, od razu je otworzyłam.
-Ile można czekać?-zapytał zniecierpliwiony Harry.
-Przepraszam.-odpowiedziałam lekko speszona. Wpuściłam przyjaciela do środka, wcześniej dając mu niespodziewanego buziaka w policzek, na przywitanie.
-Gotowa?-zapytał.
-Tak, tylko wezmę torebkę.-odpowiedziałam. Poszłam do salonu, w którym jak przypuszczałam leżała moja zguba. Wcześniej przejrzałam się w lustrze. Moje odbicie nawet mnie zadowoliło. Nareszcie na mojej twarzy gościł uśmiech. Ubrana byłam dość skromnie.
-Jest dobrze, chodź.-powiedział Harry, który stał na korytarzu. Musiał widzieć najwyraźniej to co robię, czyli "pindrzę" się przy lustrze.
-Już, już.-odpowiedziałam. Zacisnęłam w dłoniach pasek torebki i już po chwili zamykałam drzwi domu, od drugiej strony. Brunet skierował się do auta, stojącego na podjeździe. Po chwili dołączyłam do Niego z bardzo szerokim uśmiechem. Weszłam do samochodu, siadając na miejsce pasażera.
-Cieszysz się?-zapytał loczek, odpalając auto.
-Bardzo.-odpowiedziałam. Chłopak ruszył. Całą drogę rozmawialiśmy o tym, jak bardzo rozpromieniły mnie ostatnie dni. Teraz jeszcze jadę po Niall'a, którego odbieram ze szpitala. Zaczynałam wierzyć w to, że nareszcie wszystko mi się ułoży. Nawet nie wiem kiedy minęło te 20 minut drogi do szpitala.
-Jesteśmy.-powiedział Hazza, gdy tylko się zatrzymał na szpitalnym parkingu.
-Dziękuje.-odpowiedziałam i odpięłam pas.
-No to idziemy.-dodał. Posłusznie wyszłam z samochodu, co po chwili zostało też uczynione przez mojego przyjaciela. Skierowaliśmy się do głównego wejścia. Od pierwszych kroków witały mnie ciepłe uśmiechy.
-Dzień dobry, Pani Vicky.-powiedziała jedna z kobiet z recepcji.
-Dzień dobry.-odpowiedziałam, kierując się do schodów, którymi chciałam skierować się do sali mojego przyszłego męża.
-Jesteś tu już znana.-szepnął mi do ucha, rozbawiony Harry.
-Dzięki.-odpowiedziałam, śmiejąc się cicho pod nosem. Już po chwili byliśmy "na piętrze Nialler'a". Otworzyłam drzwi do sali i zamurowało mnie.
-Co Ty tu robisz....Zayn?-zapytałam cicho. Nie wierzyłam w to co widzę.
____________________________________
Przepraszam, że tyle czekaliście na rozdział. Serio strasznie mi z tym źle. :(( Teraz szkoła, nauka..do tego nowi znajomi i troszkę nie mam czasu na pisanie, przepraszam. Postaram się dodać jeszcze dzisiaj rozdział na drugiego bloga, ale nie obiecuję. A JAK PODOBA SIĘ TA CZĘŚĆ TUTAJ? :) Serio, bardzo się starałam i przepraszam za błędy, jeśli takie są. A teraz już lecę i zapraszam do KOMENTOWANIA i zadawania pytań na ask'u.
Huhuhuhuhuuh, jaram się, dodam pierwsza komentarz xD Rozdział jak zawsze superextragenialnocudowniezajebisty <3 Czeekam na nextcioraa ;**
OdpowiedzUsuńMoja droga, dzisiaj napiszę ci wyrafinowany komentarz. Jak zawsze twój rozdział mnie zachwycił. Natomiast jestem zła na ciebie, bo się opuściłaś, jednakże rozumiem twoje powody, ponieważ ja mam podobne i również brak czasu. Ciekawi mnie fakt co Zayn robi u blondyna. Czekam z niecierpliwością na następne części. Życzę dużo czasu i weny twórczej.
OdpowiedzUsuńA teraz spaaaaaaam xD
Huehuehue http://we-are-friends-forever.blogspot.com/ :)
Normalnie się Zakochalam <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział z resztą jak zawsze. :* // imaginy1onedirection.blogspot.com
OdpowiedzUsuńStwoerdzam fakt, że jestem uzależniona od Twojego bloga kochanie (; rozdział jak zawsze Z.A.J.E.B.I.S.T.Y ;* ciekawe co Zayn robi u Nialla ^^ mam nadzieję, że Niall dalej będzie z Vicky i Koocham Cię! ;**
OdpowiedzUsuńPIĘKNY. DZIĘKUJE KC :*
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny <3 cieszę sie że pojawiął sie kolejna część ;)
OdpowiedzUsuńBoski jak każdy ! :)
OdpowiedzUsuńJeśli możesz wejdź: http://nakedsilece8.blogspot.com
Zaczyna dopiero z blogiem :D
Ten blog jest lepszy od tamtego. Tamten jest głupi.
OdpowiedzUsuńMegaśny <3
OdpowiedzUsuń