poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 43

3 DNI PÓŹNIEJ ..

-Musisz być silny, wiesz o tym, prawda?-zapytałam, łamiącym się głosem, przez łzy Horana, który cały czas leżał w szpitalu. Przeżył tamtą dobę, jednak cały czas nie wybudził się ze śpiączki. Trzymałam Jego dłoń, w swojej, co chwilę składając na Niej pocałunek.
-Przysięgam, że jak tylko z tego wyjdziesz weźmiemy ślub. Taki jaki chciałeś. Będziemy mieć gromadkę dzieci i zawsze będziemy razem. Póki śmierć nas nie rozłączy, Niall...-szepnęłam. Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam płaczem, chowając twarz w dłonie. Nie chciałam by ktokolwiek widział moje łzy.
-Vicky...-szepnęła El, która właśnie weszła do sali.
-Proszę, zostaw mnie...-odpowiedziałam cicho. Dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno do siebie.
-Nie zostawię Cię, rozumiesz? On otworzy oczy i będzie tak jak być powinno. Zobaczysz.-powiedziała. Nie dałam żadnego odzewu. Sama zaczynałam tracić już nadzieję. Nadzieje na normalne życie. Chciałam żyć tak jak miliony innych dziewczyn. Pragnęłam normalności i spokoju.
-Vicky, jedź do domu. Zostanę przy Nim, póki nie pojedziesz i się nie prześpisz.-powiedziała dziewczyna, stojąca nade mną.
-Nie zostawię Go, Eleanor..-szepnęłam. Popatrzałam na bladą twarz "śpiącego" Horana. Przejechałam dłoniom po Jego chłodnym policzku.
-Obiecuję, że jeżeli tylko coś się stanie, to do Ciebie zadzwonię.-powiedziała. Nie wiedziałam czy powinnam. Przecież gdyby otworzył oczy i zobaczył, że mnie nie ma pękłoby Mu serce..albo gdyby tych oczu już...nie On przeżyję. Będzie tak jak powinno być..wierzę w to..muszę w to wierzyć.
-Idź, Louis Cię odwiezie do nas.-wstałam. Nie chciałam się z Nią kłócić. Nie chciałam też zostawić blondyna, ale wiedziałam, że siedzeniem przy Jego łóżku i moczeniem Jego słabych dłoni moimi łzami, na pewno Mu nie pomogę.
-Będzie dobrze, Vicky.-szepnęła mi do ucha moja przyjaciółka, gdy kierowałam się do drzwi.
-Dzwoń proszę...-odpowiedziałam szeptem i wyszłam z sali. Na korytarzu siedział zmęczony Louis.
-Jak się trzymasz?-zapytał, gdy tylko mnie zobaczył.
-Słabo...Lou, możemy jechać? Chciałabym jak najszybciej wrócić.-odpowiedziałam i otarłam szybko łzę, która samodzielnie spłynęła po moim policzku. Brunet kiwną głową i oboje skierowaliśmy się do wyjścia. W przeciągu chwili byliśmy już w samochodzie, gdzie chłopak właśnie przekręcił kluczyk w stacyjce.
-To jedziemy..-powiedział. Na pewno chciał przerwać tą niezręczną ciszę lecz ja nie odpowiedziałam Mu nic. Byłam zmęczona. Nie spałam i nie jadłam od 3 dni. Położyłam głowę na boczną szybę i przez krótką chwilę, podziwiałam co dzieje się na zewnątrz. Zasnęłam.
-Vicky...Vicky.....!-obudził mnie podniesiony głos Louis'a.
-Co się dzieje?!-zapytałam, podrywając się z miejsca.
-Nic, po prostu dojechaliśmy.-odpowiedział i posłał mi przyjazny uśmiech. Nie odpowiedziałam Mu niestety tym samym. Nie miałam powodu do okazywania radości.
-Dzięki.-powiedziałam cicho i wyszłam z auta. Poszłam w kierunku drzwi wejściowych domu moich przyjaciół i czekałam na Louis'a, który podszedł na werandę chwilę po mnie.
-Dam Ci jakieś cichy Eleanor.-powiedział, otwierając drzwi.
-Dzięki.-odpowiedziałam ponownie. Nie wiedziałam o czym mam z Nim rozmawiać. Nie miałam tematu ani ochoty. Weszłam do domu i od razu skierowałam się na górę, nie zważając na to, że nie jestem u siebie w domu. Weszłam do pokoju gościnnego. Usiadłam na brzegu łóżka i podnosząc nogi pod brodę, zaczęłam płakać. Łzy przypominające o bólu i smutku ludzi, których skrzywdziłam bardzo bolały. Czułam się tak potwornie źle.
-Vicky...-szepnął Louis, który podszedł do mnie. Musiał usłyszeć z dołu szlochy. Wtuliłam się w Niego, tym samym mocząc Jego koszulkę łzami.
-Ja tego nie chciałam...na prawdę tego nie chciałam..-wyszlochałam. Chłopak pogłaskał mnie po głowie, otulając troskliwie.
-Wiem. To nie Twoja wina, Vicky. Rozumiesz? Nie Twoja...-odpowiedział. Ja i tak czułam inaczej. Otarłam pośpiesznie łzy i popatrzałam na przyjaciela.
-Przepraszam, ale dasz mi te ciuchy? Chciałabym już wracać do Niall'a.-powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się i podał mi ubrania, które miał przewieszone przez rękę.
Wzięłam ubranie i uśmiechnęłam się bardzo nienaturalnie, w ramach podziękowania.
-Dziękuje.-powiedziałam po chwili.
-Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj.-dodał. Przytuliłam Go ostatni raz i wstałam, kierując się do łazienki. Po krótkim czasie stałam już na dość ciepłych kafelkach łazienki, gołymi stopami. Weszłam powoli do wanny goręcej wody. Odpłynęłam w rozkoszy ciepłych strumieni wody. Przez chwile zapomniałam o otaczających mnie problemach. Jednak moja chwila rozluźnienia nie trwała długo. Po jakiś 20 minutach postanowiłam wyjść i przebrać się jak najszybciej w ciuchy, przygotowane przez moich przyjaciół. Z łazienki wyszłam po upłynie niecałych 15 minut, już przebrana.
-Louis!-krzyknęłam na cały dom, by zorientować się gdzie znajduje się chłopak.
-W kuchni!-odpowiedział krzykiem. Pobiegłam do pomieszczenia wskazanego przez Niego. Brunet robił akurat jakieś kanapki. Popatrzał na mnie wymownie.
-Ja nie jestem głodna...-szepnęłam, wiedząc już o co Mu chodzi.
-Przestań marudzić, dobrze? Jedz.-odpowiedział. Uległam Mu i zabrałam się za jedzenie jednej kanapki. Gdy zjadłam popatrzałam na chłopaka błagającym spojrzeniem.
-Możemy już jechać?-zapytałam.
-A nie chcesz się przespać? Vicky, jesteś wrakiem człowieka.-odpowiedział.
-Niall też!-krzyknęłam i po raz kolejny pozwoliłam emocją zawładnąć nad moim ciałem. Łzy po raz kolejny pokryły moją twarz.
-Przepraszam...-szepnęłam cicho po chwili. Tomlinson skinął głową, dając mi do zrozumienia, że nie ma mi tego za złe.
-Chodź, Vicky. Jedziemy.-powiedział po chwili. Przytuliłam Go jeszcze na odczepnego i ubrałam buty, od razu kierując się do samochodu, stojącego na zewnątrz. Czekałam na przyjaciela, który miał kluczyki z 2 minuty.
-Dziękuje, że tak mi pomagacie....-szepnęłam.
-Nie masz za co dziękować. Od tego są przyjaciele.-odpowiedział. Wsiedliśmy. Zapięłam pasy i popatrzałam w przednią szybę.
-El dzwoniła?-zapytał chłopak i ruszył z podjazdu, kierując się do szpitala. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i popatrzałam na wyświetlacz.
-Nie.-odpowiedziałam, nie widząc powiadomienia o żadnym nieodebranym połączeniu. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy. Patrzałam jak za szybą przemieszczającego się samochodu, w domach bawią się dzieci. Mama siedzi na ławce, a tata bawi się z Nimi w "berka". Uśmiechnęłam się sama do siebie, czując też pojedynczą łzę, spływającą mi po policzku. Moje życie też będzie tak wyglądać. Przysięgam to sobie.
-Już jesteśmy.-powiedział chłopak, gdy zaparkował na parkingu szpitalnym po jakiś 20 minutach. Wysiadłam z auta i skierowałam się do głównych drzwi szpitalnych.
-Poczekaj!-krzyknął za mną brunet i już po chwili dołączył mi kroku. Weszliśmy krętymi schodami na piętro, gdzie znajdowała się sala Niall'a. Popatrzałam przed siebie gdzie zobaczyłam te oczy, wpatrzone w moje, gdy tylko zorientował się, że tu przyszłam.
-O Jezu...-szepnął Louis, widząc to co ja.
__________________________________
I jak się podoba? :) NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 30 KOMENTARZY. W razie pytań...
A NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU NA MOIM DRUGIM BLOGU, MOŻECIE DOCZEKAĆ SIĘ JUTRO. :)

sobota, 26 października 2013

Rozdział 42

-Niall, otwórz oczy!-krzyknęłam, klęcząc przy chłopaku. Trzymałam Jego głowę na swoich kolanach, czując jak krew wypływająca z Jego ciała, swobodnie brudzi już moje ciało. Reszta tylko stała, będąc w szoku.
-Dzwońcie po karetkę!-krzyknęłam na Nich. Łzy jakie wypływały z moich oczu, przysłaniały mi cały widok na Niall'a.
-Proszę..damy radę.-szepnęłam do chłopaka. Słyszałam w tle rozmowę Louis'a, z najprawdopodobniej oddziałem szpitala, w której prosił o karetkę. Wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani.
-Niall, proszę..-szepnęłam raz jeszcze. Nie zwracałam już uwagi na Zayn'a, stojącego za mną. W tym momencie ważny był dla mnie tylko Niall.
-Kocham Cię...nie możesz mnie zostawić..-szeptałam do Niego cicho, przez gorzkie łzy, spływające po moich policzkach.
-Ja..Ciebie też kocham, Vicky..-odpowiedział cicho blondyn, otwierając na chwilę oczy. Widział mój lekki uśmiech, ale niestety po krótkiej chwili znów je zamknął. Ludzie zaczęli się gromadzić w okół nas.
-Niall!-krzyczałam, mając nadzieje, że podtrzyma Go to przy życiu. Na karetkę czekaliśmy z 5 minut, przyjechała bardzo szybko.
-Uratujcie Go, błagam!-krzyczałam zrozpaczona do funkcjonariuszy karetki, którzy wnosili mojego Horanka na nosze.
-Proszę się uspokoić. Jest Pani kimś z rodziny?-zapytał szybko lekarz, stojący z boku.
-Jestem żoną Niall'a.-odpowiedziałam roztrzęsiona.
-Może Pani jechać z nami.-nie musiał mi powtarzać dwa razy. Wbiegłam do karetki razem z wnoszonym do Niej blondynem. Gdy tylko zamknęły się drzwi pojazdu, lekarze w drodze zaczęli ratować życie chłopaka. Widziałam to wszystko z boku, nie puszczając mimo tego Jego dłoni.

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ ..

-Ile można tu siedzieć?! Dlaczego nie ma żadnej informacji?! Dlaczego?!-krzyczałam na szpitalnym korytarzu, do moich przyjaciół siedzących na ławce przed salą operacyjną. Ja chodziłam po całej długości korytarza. Nie mogłam usiedzieć w miejscu minuty.
-Vicky, uspokój się. Wszystko będzie dobrze.-powiedziała Eleanor, ale w ogóle mnie to nie przekonało.
-Kochanie, wszystko się uło..-Zayn nie dokończył, bo skutecznie mu przerwałam.
-Nic się nie ułoży! Nie mów do mnie kochanie! To ja powinnam leżeć na salo operacyjnej i walczyć o życie! Niall się dla mnie poświęcił i jeżeli z tego wyjdzie, to każdą chwilę swojego życia spędzę z Nim!-krzyczałam. Miałam dość emocji. Łzy spływały po moich policzkach strumieniami, czułam jak ból głowy zwala z nóg moje ciało. Osunęłam się na ziemie po ścianie.
-Vicky, Vicky, w porządku?!-zatroskana Eleanor od razu do mnie podleciała.
-Tak..wszystko dobrze..-odpowiedziałam cicho. Zamknęłam oczy i przejechałam rękom po skroni. Moje ciało odmawiało już posłuszeństwa, jednak gdy zobaczyłam otwierające się drzwi sali i wychodzącego z Niej lekarza od razu wstałam i podbiegłam do Niego.
-Co z Nim?!-krzyknęłam na cały głos.
-Pani jest...?-zapytał.
-Jestem Jego żoną! Co z Nim?!-zapytałam ponownie.
-Kula dotkliwie uderzyła Pana Horana, robiąc Mu wielkie szkody wewnętrzne. Ta doba będzie decydująca o Jego życiu..-powiedział i wyszedł z korytarza, znikając gdzieś za ścianą. Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co właśnie powiedział lekarz. Cały czas płakałam.
Poczułam jak ktoś przytula mnie do siebie. Był to Louis. Wtuliłam się w Niego nie zważając na El czy Zayn'a, którego okazało się już nie być, gdy rozejrzałam się po sali.
-Gdzie Zayn?-zapytałam roztrzęsionym głosem.
-Wyszedł..nie przejmuj się, Vicky.-powiedziała Eleanor. Nie przejmowałam się w tym momencie Malikiem. Cały czas docierały do mnie słowa lekarza "ta doba jest decydująca o Jego życiu". Doszło do mnie, że prawdopodobnie mam jeszcze tylko 24 godziny, z osobą, którą tak kocham. Dopiero teraz doszło do mnie, kto jest w moim życiu najważniejszy. Był tą osobą Niall. On był ze mną zawsze w trudnych chwilach, więc ja teraz nie zostawię Go.
-Przepraszam, Panna Jonson?-zapytał jeden z dwóch mężczyzn, ubrany w policyjny mundur.
-Tak, to ja.-odpowiedziałam.
-Możemy z Panią chwilę porozmawiać?-zapytał.
-To chyba nie jest najlepszy moment, Ona jest w złym stanie.-odpowiedziała za mnie El.
-Nie Eleanor, jest dobrze. Mogę chwile porozmawiać.-dodałam od siebie, ocierając dłoniom łzy. Funkcjonariusz policji zabrał mnie do szpitalnego bufetu. Usiadłam przy stoliku razem z Nimi.
-Wiemy kto strzelał i dlaczego.-zaczął jeden z Nich.
-W takim razie kto to był?-zapytałam.
-Była to niejaka Kate Lewis. Krewna zamordowanego Kevina Lewis'a.-powiedział, a mnie zamurowało. Przecież to była Kate. Ta Kate.
-Dlaczego?-zapytałam roztrzęsiona.
-Gdy próbowała uciec, złapaliśmy Ją na granicy. Powiedziała, że należało się to..Vicky.-odpowiedział mężczyzna. Już teraz wiedziałam, że strzał był kierowany we mnie. Poczułam ból w dole brzucha i zwinęłam się w kłębek, jęcząc coś pod nosem z bólu.
-Panno Jonson, wszystko w porządku?-zapytał brunet w mundurze.
-Emm..tak już tak.-odpowiedziałam, gdy ból się rozluźnił.
-Przepraszam, ale chce iść do męża. Czy to już koniec?-zapytałam.
-Na razie tak, ale będzie Pani wzywana na komisariat.-odpowiedział.
-Skoro to konieczne. A teraz przepraszam.-dodałam i wyszłam, kierując się od razu do przyjaciół. Podeszła do mnie moja przyjaciółka.
-Czego chcieli?-zapytała z marszu.
-Później Ci powiem, co z Niall'em?-zapytałam.
-Najbliższa rodzina może Go odwiedzić za parę godzin, teraz jest w śpiączce farmakologicznej.-odpowiedziała. Teraz wiedząc, że Niall uratował mi życie, czułam się jeszcze gorzej. Ja miałam teraz walczyć o życie. Czemu On to zrobił? Czemu zasłonił mnie swoim ciałem? Łzy cały czas swobodnie spływały po mojej bladej twarzy.
_________________________________
I jak się podoba? :) NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY. I zapraszam też na mojego drugiego bloga ( http://onedirection69fanfaction.blogspot.com/ ). W razie pytań..

piątek, 25 października 2013

Rozdział 41

-Vicky, idziesz?!-usłyszałam głos Eleanor. Wiedziałam, że jeżeli pójdę do Niej i zlekceważę Niall'a, którego widziałam, to nie skończy się to dobrze. Musiałam podjąć szybką decyzję.
-Zaraz przyjdę, El. Poczekaj na mnie chwilkę.-odpowiedziałam i zmieniłam kierunek. Wyszłam z salonu i rozejrzałam się dookoła.
-Niall!-krzyknęłam, mając nadzieje, że zaraz moim oczom ukaże się niebieskooki. Minęła minuta, po Niej jeszcze jedna.
-Ja pierdolę..-szepnęłam sama do siebie i wróciłam do salonu. Denerwowało mnie zachowanie Horana. Co On sobie w ogóle myślał?! Nie miał prawa się tak zachowywać w stosunku do mnie i moich przyjaciół. Po prostu nie miał takiego prawa. Gdy tylko trochę ochłonęłam po całym zdarzeniu, usiadłam na małą sofę znajdującą się na przeciwko "przymierzalni", w której była moja przyjaciółka. Czekałam z jakieś 5 minut, aż nareszcie usłyszałam cichy i ewidentnie podekscytowany głos Eleanor.
-Vicky, jesteś?-zapytała, zza zasłony.
-Tak, kochanie i czekam tutaj na moją Pannę Młodą.-odpowiedziałam, uśmiechając się sama do siebie. Dziewczyna nie odpowiedziała już nic, tylko wyszła, pokazując mi się w pięknej białej sukience. Zamurowało mnie. El wyglądała cudownie, jak królewna. Czułam jak do moich oczu napływają łzy wzruszenia, gdy patrzałam na to jak pięknie Ona wygląda i gdy miałam świadomość, że to właśnie ja siedzę z Nią dzisiaj tu i jako pierwsza widzę tak ważną dla Niej rzecz. Cały czas przyglądałam się tej pięknej sukni.
-Czemu płaczesz? Aż tak źle?-zapytała El, po kilku obrotach w stroju.
-Nie, po prostu...tak pięknie wyglądasz.-odpowiedziałam.
-Mam ochotę Cię uściskać, ale z drugiej strony cholernie się boję dotknąć tej sukni.-dodałam po chwili, ocierając chusteczką łzy.
-Oj przestań.-machnęła rękom dziewczyna, która od razu wciągnęła mnie w swoje objęcia. Nie zwracała uwagi na to, że mogę pobrudzić czy wygnieść Jej suknie. Po prostu mnie przytuliła, najmocniej jak tylko mogła.
-Dziękuje Ci Vicky, że jesteś tu ze mną.-szepnęła. Bardzo miło było mi usłyszeć te słowa, na które mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Ja dziękuje, że jesteś. Cieszę się, że masz takie szczęście i wiedz, że cieszę się razem z Tobą.-szepnęłam Jej do ucha. Mówiłam szczerą prawdę. W tym momencie cieszyłam się, widząc Jej uśmiech. To było dla mnie coś niesamowitego. Zapomniałam o całym moim życiu, zapomniałam o Niall'u, o wszystkim. Teraz czułam się w obowiązku pomocy przyjaciółce.
-Vicky...mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę..-zaczęła nagle El.
-Jaką słońce?-zapytałam. Byłam zaciekawiona co może wymyślić.
-Zostaniesz moją świadkową..-nie dokończyła, przerwałam Jej.
-Przecież ustaliłyśmy to parę dni temu. Oczywiście, że będę i bardzo się cieszę z tego powodu.-odpowiedziałam, pełna energii i radości.
-Nie, poczekaj...-zatrzymała mnie słownie El.
-Chciałabym prosić Cię byś przejęła na swoje barki obowiązek nie tylko świadkowej, ale i....obowiązek matki chrzestnej, którą chciałabym byś została dla mojego dziecka.-wypowiedziała w pełni Eleanor, co jeszcze raz wywołało u mnie łzy wzruszenia. Popatrzałam pytająco na brzuch dziewczyny, która tylko twierdząco pokiwała głową i uśmiechnęła się promiennie. Dawno nie byłam tak szczęśliwa jak teraz. Myślę, że to jest prawdziwa przyjaźń, kiedy jedna osoba, przekłada szczęście drugiej nad swoje. Cieszyłam się, że znalazłam za przyjaciela taką El. Ona tyle razy pomagała mi, że teraz ja cieszę się z tego, że mogę zrobić coś dla Niej.
-Gratuluje. Na prawdę jestem bardzo szczęśliwa.-powiedziałam, przytulając dziewczynę.
-Dziękuje słońce.-odpowiedziała.
-Który to miesiąc?-zapytałam.
-Połowa drugiego.-odpowiedziała pełna zadowolenia. Widziałam to w Jej oczach. Hmm..resztę wizyty w salonie przeszłyśmy na tej samej dobrej energii. Gdy Eleanor weszła do przymierzalni przebrać się na nowo w swoje własne ciuchy, ja poczułam w kieszeni od spodni wibrację. Wyciągnęłam telefon i przejechałam palcem po wyświetlaczu. Nowa wiadomość od Zayn'a. Przeczytałam Ją z uśmiechem.
-Za 10 minut chłopacy przyjdą pod salon, wyrobisz się?-zapytałam, podnosząc lekko ton, by przyjaciółka mnie usłyszała.
-Tak, daj mi jakieś 5 minut i jestem gotowa.-odpowiedziała zza zasłony. Odpisałam Zayn'owi, zgadzając się na nasze spotkanie i czekałam na dziewczynę. Tak jak powiedziała, tak się stało. Po upływie jakiś 5 minut, wyszła z przymierzalni.
-Poczekaj słońce. Pójdę jeszcze tylko załatwić sprawy z suknią i wracam.-powiedziała.
-Dobrze, czekam tu na Ciebie.-odpowiedziałam, uśmiechając się. Przyglądałam się suknią ślubnym. Pomyślałam, że gdyby moje życie potoczyło się tak jak miało, to ja też brałabym niedługo ślub. Popatrzałam na swoją dłoń, gdzie na palcu był jeszcze ślad po pierścionku od Niall'a. Uśmiechnęłam się delikatnie sama do siebie, jednak przypominając sobie te wszystkie sytuacje, skwasiłam minę.
-Idziemy?-zapytała El, która podeszła do mnie po krótkim czasie.
-Jasne kochanie, chodźmy.-odpowiedziałam i wstałam. Przełożyłam przez ramie swoją torebkę i wyszłyśmy z salonu sukien ślubnych. Stałyśmy przed Nim z 5 minut, aż doczekałyśmy się chłopaków.
-No witamy spóźnialskich.-powiedziałam rozbawiona do chłopaków, którzy szybkim krokiem do nas dochodzili.
-No witamy, witamy.-odpowiedział zabawnie Louis. Rozejrzałam się jeszcze dookoła, czując, że nadal ktoś mnie obserwuję. Złapałam się za głowę, myśląc, że coś sobie uroiłam. Miałam nadzieje, że nikt nie dostrzegł w moim zachowaniu nic dziwnego.
-Coś nie tak, Vicky?-zapytała cicho El.
-Nie, wszystko w porządku.-odpowiedziałam.
-Hej kochanie.-powiedział Zayn, który podchodząc do mnie pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w Niego mocno, podobnie jak Eleanor w Louis'a.
-To co gołąbeczki? Może wybierzemy się na jakąś kawę, co?-zapytałam, kierując wzrok na narzeczeństwo.
-A bardzo chętnie.-odpowiedziała El. Uśmiechnęłam się tylko i złączając swoją dłoń z Zayn'em, ruszyłam przed siebie. Za każdym razem, gdy przyspieszałam kroku, czułam czyiś oddech na sobie. Oczywiście przenośnie. Po chwili usłyszałam krzyk.
-Nie!-ktoś rzucił się za mnie w czasie rozgłoszenia wielkiego huku. Wszyscy odwróciliśmy się równo.
-Niall!-krzyknęłam do zakrwawionego blondyna, leżącego u moich stóp.
___________________________________
Jak się podoba? :) NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 15 KOMENTARZY. Zapraszam też na nowy blog ( http://onedirection69fanfaction.blogspot.com/ ). A w razie pytań ..

czwartek, 24 października 2013

KRÓTKIE OGŁOSZENIE .

Cześć. :) Jest po 23:00, ale stwierdziłam, że przed spaniem muszę Wam tu jeszcze coś ogłosić..może zacznę od tego, że jest mi strasznie przykro, że przez zwrot akcji jaki wymyśliłam w tym opowiadaniu, straciłam tylu czytelników..Jeszcze z tydzień temu codziennie miałam 200-400 wyświetleń. Dzisiaj na przykład było już tylko coś około 170..to bardzo smutne, bo jak widzicie dużo się pozmieniało. Wpadłam, więc na pewien pomysł....a gdyby tak zacząć wszystko od nowa? Gdyby zmienić wszystko o 180 stopni i zacząć tworzyć wszystko od początku? Co wy o tym myślicie? :) Ja osobiście uważam, że jest to dobry pomysł, więc założyłam drugiego bloga KLIKNIJ TUTAJ, a przeniesie Cię do nowego opowiadania. :) I teraz mam pytanie do Was, bo na uwadze mam przede wszystkim Wasze zdanie, więc napiszcie mi w komentarzach..ZAKOŃCZYĆ TO OPOWIADANIE I ZACZĄĆ PISAĆ TYLKO DRUGIE? czy...SPRÓBOWAĆ PISAĆ OBA NA RAZ? :) Oczywiście musicie liczyć się z tym, że rozdziały będą dodawane rzadziej, bo prowadzenie dwóch blogów na raz, to nie małe wyzwanie, ale ja osobiście chce spróbować. Chce zobaczyć czy dam radę. :) A Wy zastanówcie się czy chcecie przebrnąć jeszcze przez czytanie czegoś co tak "spieprzyłam" czy spróbować poczytać coś innego w moim wykonaniu? :) Przecież "nowe" niekoniecznie znaczy "gorsze". Jednak mimo wszystko żal mi pozostawić tego bloga, więc piszcie pod tym ogłoszeniem co zrobić..zawiesić czy zrobić już po prostu zakończenie? :) KAŻDA OPINIA JEST DLA MNIE SKARBEM, kochani. Liczę się ze wszystkimi. A jeżeli macie jakieś pytanie, to oczywiście, nie krępujcie się i zadawajcie je tu..



wtorek, 22 października 2013

Rozdział 40

-Vicky, opanuj się. Spokojnie.-szepnął do mnie Niall. Spojrzałam na Niego ostrzegającym wzrokiem i przycisnęłam sobie broń bliżej podbródka.
-Puść Go Niall...-szepnęłam, czując uścisk w gardle spowodowany nieustępliwym płaczem.
-Vicky....nie zrobię tego, rozumiesz?! Ty masz być ze mną!-mówił cicho, jeszcze mocniej zaciskając uścisk na Maliku.
-W takim razie, żegnaj..-byłam gotowa pożegnać się z Nim..i z całym moim życiem. Zamknęłam oczy, gdy w tej właśnie chwili usłyszałam krzyk.
-Vicky nie!-krzyknął Zayn, który w ułamku sekundy przejął kontrole nad blondynem. Opuściłam broń i podbiegłam do chłopaka, który kurczowo trzymał Horana.
-Wariatko..-szepnął do mnie zdenerwowany i pokazał gestem, że mam do Niego podejść. Trochę się bałam, jednak nie zważając na przekleństwa Niall'a kierowane do nas, podeszłam do Malika, który pocałował mnie w czoło. Po chwili do domu wparował jak poparzony Louis z Liamem.
-Co tu się dzieje?!-zapytał zdenerwowany Lou.
-Trzymaj Go. Nie daj Mu się uwolnić.-powiedział i popchnął w Jego stronę blondyna. W tej samej chwili, gdy Tomlinson złapał chłopaka, ja wpadłam w ramiona zatroskanego bruneta.
-Nie mogłaś mi tego zrobić..nie miałaś prawa tak mnie straszyć.-szepnął mi do ucha, ściskając mnie mocno.
-Tak bardzo Cię przepraszam...-powiedziałam cicho, kładąc głowę na torsie chłopaka. Gdy po chwili stanęłam na palcach, widziałam przez ramię Zayn'a smutnego Niall'a. Nie krzyczał już i nie próbował się wyrwać. Po prostu patrzał na mnie swoimi smutnymi oczami. Wydaję mi się, że zrozumiał co zrobił. Patrzałam w Jego oczy i w tym momencie dostrzegłam dawnego Horana. Jego oczy połyskiwały tym pięknym odcieniem niebieskiego jak kiedyś. Jego wzrok nie był już pełen nienawiści. Po prostu spokój. Nie chciałam jednak przywiązywać do Niego zbytniej uwagi. Odsunęłam głowę od ramienia Zayn'a i już po chwili złączyłam nasze usta w czułym pocałunku, który został odwzajemniony przez mulata. W tym momencie chciałam żeby ten dzień się po prostu skończył.

2 DNI PÓŹNIEJ ..

Obudziłam się w ramionach Zayn'a. Poprzedniej nocy padłam, byłam tak zmęczona, że nic do mnie nie docierało. Nawet nie wiem kiedy chłopak przyszedł do łóżka. Cały czas myślę o Niall'u. Nie o tym, że tęsknie i Go kocham. Nie wiem po prostu co się z Nim dzieję. Nikt nie ma z Nim kontaktu. Boję się po prostu czasami zejść na dół, do kuchni, bo boję się, że może być wszędzie. "Jeszcze wyskoczy mi z lodówki"-pomyślałam, co mimowolnie wywołało u mnie cichy chichot.
-Mmm, co tak wesoło?-zapytał zaspany brunet, który jeszcze nie otworzył oczu.
-Ach, pomyślałam sobie jaka ze mnie teraz szczęściara.-odpowiedziałam cicho i pocałowałam chłopaka w policzek. Nie byliśmy jeszcze parą i nie spieszyłam się do tego by oficjalnie powiedzieć, że jesteśmy razem. Mieliśmy teraz luźne kontakty, choć wiem, że chyba bym "zjadła" Malika, jakby przyprowadził teraz jakąś dziewczynę. Zależy mi na Nim, ale czas, w którym się teraz znaleźliśmy jest na prawdę trudny. Z rozmyśleń wyrwał mnie Zayn, który położył mnie na sobie z niesamowitą łatwością.
-Vicky...-zaczął, patrząc w moje oczy.
-Hmm..?-mruknęłam, zastanawiając się co znowu wymyślił.
-Vicky, zostań moją dziewczyną.-powiedział. Czułam w Jego głosie zdenerwowanie. Sama w tym momencie czułam jak moje ciało sztywnieje. Nie chciałam tego jeszcze. Popatrzałam na Niego wymownym spojrzeniem.
-Zayn, ja..-zaczęłam,,jednakże nie dane mi było, dokończyć. Przerwał mi, słysząc za pewne w moim głosie stres i niechęć, do potwierdzenia związku.
-Odpowiesz jak wszystko sobie poukładasz..-powiedział i przytulił mnie do siebie. Uśmiechnęłam się delikatnie i wtuliłam w tors chłopaka. Leżeliśmy tak z dobre 5 minut, bez żadnego słowa.
-Czas chyba wstawać, śpiochu.-przerwałam nagle ciszę.
-Nie, proszę....nie możemy dzisiaj przeleżeć całego dnia w łóżku?-zapytał markotnym głosem.
-Nie, bo umówiliśmy się dzisiaj z Lou i El.-odpowiedziałam.
-No tak. Ty umówiłaś się szukać sukienki z El, a ja z tym głupkiem mam znaleźć obrączki. Czemu to wszystko jest o tak wczesnych porach?-zapytał, co wymusiło we mnie chichot.
-Jest po 11:00, wstawaj.-musnęłam czule Jego wargi i już po chwili stałam przy szafie. Tak, mieszkałam obecnie u Zayn'a i dostałam nawet własną szafę. Chłopak przeprowadził się ze mną do Jego domu, który ponoć ma już od dłuższego czasu, ale uznał, że nie chciał sam tu mieszkać. Ucieszyło mnie to, że zaczyna ze mną od początku.
-O której wrócicie z przymiarek?-zapytał, siadając zaspany na brzegu łóżka.
-Nie wiem. Chcemy by El na swoim ślubie wyglądała jak księżniczka, więc na pewno trochę nam to zajmie. A Wam radzę wybrać ładne obrączki, bo inaczej marnie się to dla Was skończy.-powiedziałam cicho, chichocząc pod nosem.
-Ślub i pogrzeb w jednym...-szepnął sam do siebie Zayn. Udałam, że nie słyszę, jednak średnio mi to wyszło, bo wybuchnęłam śmiechem. Gdy tylko się jako tako ogarnęłam, wyciągnęłam z szafy, ubranie, które miałam w planach dzisiaj założyć.
Przewiesiłam przygotowane cichy wraz z czystą bielizną przez rękę i skierowałam się do łazienki.
-Gdzie się wybierasz?-zapytał Zayn, widząc, że wychodzę z sypialni.
-Pod prysznic.-odpowiedziałam, przegryzając wargę.
-Mogę iść z Tobą?-zapytał, z iskierką nadziei w oczach.
-Kochanie, wybieram się na szybki prysznic, bo już praktycznie jestem spóźniona. Innym razem.-odpowiedziałam.
-Skoro tak.-burknął niezadowolony, na co odpowiedziałam śmiechem. Poszłam do łazienki i położyłam cichy na wieszaku. Spięłam włosy i ściągając z siebie dużo za dużą koszulkę Malika, w której spałam, weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam ciepłą wodę i pozwoliłam strumieniom, opleć moje ciało. Wyszłam po jakiś 15 minutach, otulając się w ręcznik. Rozpuściłam i rozczesałam włosy, po czym ubrałam na siebie czystą, koronkową bieliznę. Skrzywiłam się lekko, gdy w odbiciu lustrzanym ujrzałam siniaka, który został spowodowany upadkiem, sprzed dwóch dni. Westchnęłam cicho i w mgnieniu oka, miałam na sobie założone już ubrania. Zrobiłam bardzo delikatny makijaż i wyszłam z łazienki, natykając się na przechodzącego na korytarzu Zayn'a.
-Ehe, miał być krótki i szybki ten prysznic.-powiedział, obejmując mnie.
-No i był. Uwierz mi, że normalnie siedziałabym tam dłużej.-odpowiedziałam roześmiana.
-Kochanie, jedziesz do nich. Ubieraj się i pojedziemy razem.-dodałam po chwili.
-Też o tym pomyślałem. Zadzwoniłem i powiedziałem, że będziemy za 20/25 minut.-odpowiedział. Uśmiechnęłam się i stając na palcach, pocałowałam Go namiętnie, co oczywiście odwzajemnił. Po krótkim, lecz namiętnym pocałunku, odessałam się od Niego.
-Za co to?-zapytał onieśmielony.
-Za to, że jesteś i o wszystkim pamiętasz.-odpowiedziałam, czując jak moje policzki oblewa rumieniec.
-Słodka jesteś. Daj mi 10 minut i możemy jechać.-powiedział i zniknął za drzwiami łazienki. Ja między czasie poszłam do salonu. Na stole leżał mój telefon, który wzięłam do ręki i przesuwając palcem po ekranie, zauważyłam jedno nieodebrane połączenie..Niall..zlekceważyłam to i usiadłam na kanapie. Przejrzałam wszystkie leżące na stoliku czasopisma, gdy do pokoju wszedł Malik.
-Gotowa?-zapytał.
-Tak, chodźmy już.-odpowiedziałam i w pełni ubrana wyszłam z domu. Za raz za mną przyszedł chłopak. W przeciągu 3 minut, został odpalony silnik, a Zayn jechał już pod dom El i Louis'a, do których mieliśmy teraz całkiem blisko. Przez całą drogę brunet trzymał dłoń na moim udzie, przesuwając się nią co jakiś czas nieco wyżej niż powinien, jednak, gdy dochodziło do przekroczenia mojej granicy, zsuwałam Jego dłoń, co za każdym razem wywoływało u Niego śmiech. Po jakiś 7 minutach, staliśmy już na podjeździe domu mojej przyjaciółki. Wyszłam z auta, wcześniej żegnając się z Malikiem i zapukałam do drzwi narzeczeństwa. Po chwili otworzył mi Lou, który uśmiechnął się na mój widok.
-Hej Vicky, wejdź.-powiedział i wpuścił mnie do środka.
-Sama jesteś?-dodał po chwili.
-Nie, Zayn czeka na Ciebie w samochodzie.-odpowiedziałam.
-A gdzie El?-zapytałam.
-Gdzieś u góry, ubiera się. Idź do Niej, a ja idę do Zayn'a.-powiedział i żegnając się ze mną pocałunkiem w policzek, wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi. Ja skierowałam się po schodach, do góry szukając mojej przyjaciółki.
-Eleanor!-krzyknęłam, by dom wypełnił się moim głosem.
-Jestem w sypialni.-odpowiedziała równie głośno, więc poszłam do Niej.
-Gotowa?-zapytałam, stojąc w progu drzwi.
-Tak, tak. Już, idziemy.-odpowiedziała. Samo wyjście z domu i dojechanie do salonu sukien ślubnych zajęło nam około 20 minut. Cały czas miałam wrażenie, że ktoś za nami jedzie i nas obserwuje, jednak nie powiedziałam nic o tym El, gdyż nie chciałam Jej stresować.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?-zapytała ekspedientka salonu, do którego weszłyśmy.
-Ja byłam umówiona na dzisiaj do wyboru sukni.-odpowiedziała El.
-Dobrze, w takim razie proszę za mną.-powiedziała do mojej przyjaciółki, za którą od razu poszłam. Jednak gdy odwróciłam się na chwilę, za suknią, która od razu "wpadła mi w oko", zauważyłam w lustrzanym odbiciu znajomą mi twarz. On mnie śledzi? Patrzał się na mnie, myśląc, że Go nie widzę. Jego blond włosy i te niebieskie oczy poznam z odległości 500 metrów..Niall..czego On chce?..Jego przyjście tu nie wróży nic dobrego dla El, a o mnie już nie wspomnę. Zaczęłam trząść się ze strachu o każdą następną minutę. Wiem już, że On jest nieobliczalny..
__________________________________
Jak się podoba? :) NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY i ... UWAGA ! Jeżeli jedna osoba wciśnie anonima i będzie dodawać co sekundę komentarz w stylu "super" razy 15, to nie zaliczę tego do wliczanej ilości. CHCE POZNAĆ WASZĄ OPINIĘ, KOCHANI. Przepraszam, że jestem taka nieugięta. :)  W razie pytań, zapraszam na mojego ask'a. :)


poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 39

-Cześć Vicky..-nie wiedziałam co mam odpowiedzieć i jak się zachować. Czułam się bardzo dziwnie, czułam się jakby w niebezpieczeństwie, strachu, bólu. Popatrzałam na osobę, stojącą przede mną, wbijając w Nią swój wzrok.
-Cześć Kate..-powiedziałam cicho, próbując nie pokazać Jej swojego zdenerwowania.
-Nie zaprosisz mnie do środka?-zapytała, delikatnie się uśmiechając. To co powiedziała o mało nie przyprawiło mnie o wybuch śmiechem, jednak opanowałam się i ścisnęłam mocniej klamkę drzwi, które uchylone były przez wizytę dziewczyny.
-Jakoś nie czuję potrzeby wpuszczania Cię do środka..-odpowiedziałam cicho.
-Słuchaj...jestem tak jakbym Twoją kuzynką..czemu jesteś taka nie miła?-zapytała. To nie była już tamta Kate, która była taka miła i uczynna. Nie miała już na sobie koszulki z ulubionym zespołem i jasnych jeansów, jak kiedyś...teraz ubrana była jak dziwka. W każdym razie, spojrzałam na Nią z pogardą.
-Kuzynką? Dziewczyno, opuść mój dom.-powiedziałam i już gotowa byłam zamknąć Jej drzwi przed nosem, jednak brunetka przytrzymała Je rękom.
-Skoro nie chcesz być miła, to może chociaż zerkniesz na to?-wyciągnęła do mnie kopertę z wypukleniem, w której ewidentnie coś było. Wzięłam "podarunek" i spojrzałam na Kate.
-Co to?-zapytałam.
-Po prostu to przejrzyj. Powiedziałam Ci, że się zemszczę, a wydaje mi się, że to może Cię zaboleć.-odpowiedziała i roześmiała się, patrząc mi w oczy.
-Na razie kuzynko.-dodała i obracając się na pięcie, wyszła z mojej posiadłości. Zamknęłam drzwi i zakluczyłam je na górny zamek, po czym weszłam do salonu. Zastanawiało mnie co dziewczyna mogła mi przynieść, dlatego siadając na jasnej sofie, zaczęłam powoli otwierać kopertę. To co było w środku na prawdę mnie zdziwiło..Były pojedyncze zdjęcia, gdzie Niall całuje szyję Kate, która jest w Niego wtulona. Czułam jak do moich oczu napływają łzy. Poczułam się zdradzona, więc wyrzuciłam zdjęcia przed siebie wgłąb pokoju. W kopercie była także płyta. Wyciągnęłam Ją i zapłakana włączyłam Ją na DVD. Dźwięk telewizora był głośny, więc dom wypełnił dźwięk jęków Kate, która bez skrępowania ruchała się z Horanem. Widziałam doskonale Ich twarze. W dole nagrania była data..wczorajsza. Od wczoraj Nialler jest w "delegacji". Nie wybaczę Mu tego..rzuciłam kubkiem po czekoladzie w telewizor, który pękł. Zaczęłam krzyczeć z całych sił, myśląc, że pomoże mi to zapomnieć o tym co widziałam.
-Dlaczego ja mam tak popierdolone życie!? Dlaczego!?-krzyczałam, płacząc. Nie wierzyłam, że On się w ogóle nie zmienił. "Obiecywał mi swoją poprawę, a tu co?! Nic, kurwa! Nic!"-wyrzucałam sobie w myślach. Położyłam się na miękkim dywanie, gdy poczułam wibracje mojego telefonu. Wyciągnęłam Go z kieszeni. To Niall..odebrałam.
-Nie waż się chuju wracać do domu! Nigdy więcej mnie już nie zobaczysz!-krzyknęłam i rozłączyłam się. Nie wiedziałam co chciał mi powiedzieć, ale od razu pobiegłam do góry. Z dołu szafy wyciągnęłam walizkę i pospiesznie zaczęłam pakować do niej swoje rzeczy. Co chwilę ocierałam łzy, które wpadały na w nieładzie ułożone ciuchy. Niby to Zayn był dla mnie teraz ważniejszy, jednak zdrada Niall'a, strasznie mnie zabolała. Czułam się okropnie. Gdy wpakowałam swoje ciuchy do walizki zapięłam ją i nie zważając już na łzy spływające po mojej twarzy wzięłam w rękę komórkę i zeszłam na dół. Walizkę położyłam przy drzwiach i zaczęłam ubierać buty. To, że wróciłam do Niall'a, nie było dobrym pomysłem. Czułam się po raz kolejny koszmarnie. Zarzuciłam na siebie kurtkę i złapałam za "rączkę" walizki. Byłam gotowa do opuszczenia tego domu, gdzie istniał toksyczny związek. Męczyłam się tu. Otworzyłam drzwi i o mało nie dostałam zawału.
-Wybierasz się gdzieś?-zapytał Niall, stojący naprzeciw mnie.
-Tak, odchodzę Niall..-szepnęłam łamiącym się głosem i starałam się wyminąć blondyna. Jednak na darmo. Jego ręka zatrzymała mnie, a Jego twarzy nie widniały żadne emocje. Nie było Mu smutno. Nie miał w sobie zera skruchy i poczucia winy.
-Mogę wiedzieć dlaczego chcesz mnie zostawić?-zapytał spokojnym głosem.
-Może dlatego, że znowu mnie zdradziłeś! Z Kate!-krzyknęłam Mu prosto w twarz.
-Nie dramatyzuj. Nic do Niej nie czuję, a Ty nie pozwalasz mi się dotknąć, to normalne. Jestem facetem, potrzebuje seksu! A skoro własna narzeczona mi Go nie daje to zadowalam się tym co mi się nasunie.-odpowiedział. Jego ton był nad wyraz spokojny.
-Jak możesz?-zapytałam cicho, płacząc.
-Proszę Cię. Rozpakuj się i zapomnijmy o tym, kochanie.-dodał.
-O niczym nie zapomnę, rozumiesz?! O niczym!-krzyknęłam i ściągając z palca pierścionek, który kazał mi nosić, rzuciłam Mu błyskotkę w tors. Nie spodobało Mu się to chyba, bo zmienił minę na dość srogą.
-Nigdy więcej nie ściągaj pierścionka, kochanie.-wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Nigdy więcej nie mów do mnie kochanie!-krzyknęłam i odepchnęłam chłopaka, próbując wyjść. Niestety na darmo. Blondyn odepchnął mnie od wejścia, tym samym wpychając do domu, gdzie upadłam na twardą podłogę na korytarzu. Z kieszeni wypadł mi telefon, który dziwnie się zaświecił. Popatrzałam na Niall'a.
-Dlaczego tak się zmieniłeś?!-krzyknęłam, patrząc na Niego. Horan kucnął obok mnie, przedtem zamykając drzwi wejściowe do domu.
-To Ty się zmieniłaś Vicky...-odpowiedział pełen spokoju. Popatrzał w moje oczy i zaczesał kosmyk moich włosów za ucho. Nachylił się do pocałunku, lecz ja nie wytrzymałam. Pozwoliłam całej swojej złości pokazać światło dzienne po przez wymierzenie Niall'owi siarczystego policzka. Jego głowa pod wpływem uderzenie przekręciła się, a ja delikatnie się uśmiechnęłam.
-Patrz na mnie i słuchaj!-krzyknęłam.
-Wiesz za co oberwałeś?-zapytałam, patrząc na Niego. Odwrócił głowę w moją stronę i już po chwili poczułam sączącą się krew z mojego nosa. Przeraźliwy ból. Pierwszy raz pożałowałam swojej decyzji, bo uderzenie, którym obdarowałam chłopaka, odbiło się na mnie z podwójną siłą.
-A Ty wiesz za co to?! Nigdy więcej mnie nie uderzysz?! Zrozumiałaś?!-krzyczał, szarpiąc mnie za włosy.
-Boli...-wyszeptałam.
-I miało boleć, a teraz wstań, kochanie.-powiedział i wyciągnął do mnie rękę. Nie byłam w stanie podać Mu dłoni, bałam się.
-Wstawaj!-krzyknął. Już bez zbędnych wahań, podałam Mu rękę i wstałam z podłogi. Byłam bardzo przestraszona. W końcu pierwszy raz oberwałam od osoby, która niegdyś była dla mnie wszystkim. Trzęsłam się.
-Uspokój się.-powiedział oschle Niall.
-Przecież nic Ci się nie stało. Żyjesz.-dodał po chwili. Czułam jakby Mu w ogóle na mnie nie zależało i w zasadzie chyba miałam rację, bo co za normalny człowiek podnosi rękę na swoją kobietę?
-Chodź tu. Mam na Ciebie ochotę.-szepnął mi do ucha Niall. Nie chciałam Jego dotyku na sobie. Nie chciałam czuć Jego ust na swoim ciele, proszę..wszystko, tylko nie to.
-Niall proszę.-szepnęłam błagalnie, by dał mi spokój. Niestety moje słowa do Niego nie przemawiały. Złapał mnie za pośladki i uniósł do góry, sadzając mnie na czymś w stylu komody. Rozłożył moje nogi i wbił swoje ciało pomiędzy nie. Tak bardzo nie chciałam żeby mnie dotykał, ale bałam się mu sprzeciwić. Czułam nadal krew pod moim nosem i ból, jednak to w tym momencie najmniej mnie obchodziło. Jego ręka ocierała moje udo, a język swobodnie błądził po mojej szyi.
-Niall proszę...-szepnęłam, mając nadzieje, że może da mi spokój.
-Nie, kochanie. Za długo czekałem.-odpowiedział.
-Niall błagam, nie!-krzyknęłam w końcu i wyrwałam Mu się z objęć. Podbiegłam do drzwi, które po chwili zostały z hukiem otwarte przez...Zayn'a.
-Vicky!-krzyknął do mnie opiekuńczo i zamknął mnie w swoich ramionach.
-Już raz Ci powiedziałem, że masz się do Niej nie zbliżać!-krzyknął zdenerwowany Niall.
-A ja Ci już kiedyś powiedziałem, że jeżeli Ją skrzywdzisz, to Cię zapierdolę.-odpowiedział Zayn, tuląc mnie do siebie. Potrzebowałam tego uścisku.
-Masz trzy sekundy by Ją puścić. Trzy...-zaczął odliczać, a ja cały czas wtulona byłam w tors Malika. Brunet nie zrobił sobie nic z odliczeń blondyna.
-Vicky bierz swoje rzeczy, zabieram Cię stąd.-powiedział i pocałował mnie w czoło. Podeszłam parę kroków w przód po swoją walizkę. Chwila, w której Nialler wywinął się i złapał mulata za kurtkę była ułamkiem sekundy. Nie dało się nad tym zapanować.
-Puść Go!-krzyknęłam.
-Jak ja Go puszczę, to Ty mi się z Nim puścisz!-odkrzyknął. Gorzej poczułam się, gdy blondyn zza paska swoich spodni wyciągnął pistolet i przyłożył go do skroni Zayn'a.
-Niall proszę...-szepnęłam, czując jak moje ciało zaczyna się trząść. W tym momencie oczy Niall'a, zrobiły mi się jakieś takie nieznane. Szalała w Nich furia i właśnie wtedy poczułam, że każdy następny ruch Horana jest nie do przewidzenia. Popatrzałam na Zayn'a, który został podduszany przez uścisk nienawiści Niall'a.
-Proszę Cię. Zostaw Go..-szepnęłam jeszcze raz.
-Nie Vicky! Jesteś moja! Rozumiesz?!-krzyczał w moim kierunku.
-Kochasz mnie?-zapytałam cicho.
-Ciebie i tylko Ciebie..-odpowiedział. Otworzyłam szufladkę komody i wyciągnęłam z Niej pistolet. Przyłożyłam go sobie pod brodę. Widziałam spojrzenie bruneta i zdezorientowanego Niall'a.
-Jeśli nie puścisz Zayn'a..to strzelę. Zabiję się i już nigdy więcej mnie nie zobaczysz..-odblokowałam broń i zdesperowanym wzrokiem patrzałam na blondyna. Nie miałam już nic do stracenia.
______________________________
Strasznie mi nie wyszedł ten rozdział, jest krótki i w ogóle taki do bani. Przepraszam, ale zupełnie nie mam weny. Pisałam go z dwie godziny i jak widać efektu specjalnego nie ma. :( NASTĘPNY DODAM ZA 25 KOMENTARZY.  W razie pytań ..

sobota, 19 października 2013

Rozdział 38

OCZAMI ZAYN ' A .

Wybiegłem z pokoju, kierując się..właśnie, gdzie ja chce iść? Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Dlaczego Vicky nie powiedziała mi, że Horan się Jej oświadczył?! Dlaczego pierwszy raz w życiu czuję ból i kłucie serca?! Czemu tak bardzo jest mi źle kiedy widzę Jej łzy i czemu tak tęsknie, gdy nie ma Jej obok?! Zakochałem się..? Nie wiem..to chyba niemożliwe..nie w moim przypadku. Moje myśli doprowadziły mnie do plaży. Usiadłem na piasek i schowałem twarz w dłonie. Nie płakałem, ale czułem się źle z zaistniałą sytuacją. Spędziłem siedząc i rozmyślając o mojej, a właściwie o blondynce Niall'a z pół godziny, gdy poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłem się i spojrzałem na te blond włosy.
-Co? Dowiedziałeś się o zaręczynach czy po prostu dała Ci kosza?-zapytał chamsko Niall, jednocześnie siadając obok mnie.
-Nie Twoja kurwa sprawa!-odpowiedziałem oschle. Faktycznie do totalnej porażki, brakowało mi jeszcze tylko oglądanie Jego zasranego uśmieszku.
-A jednak moja..Twoja miłość za parę miesięcy zostanie moją żoną.-dodał po chwili.
-Nie przyjęła tych oświadczyn.-odrzekłem. W tym momencie Horan spojrzał się na mnie, śmiejąc mi się prosto w twarz.
-Tak Ci powiedziała? To zabawne..skakała ze szczęścia, gdy poprosiłem Ją o rękę. Potem poszliśmy do mojego pokoju, namiętnie świętować tą ważną dla nas chwile.-Jego słowa docierały do mnie przez chwilę. Chciałem wstać i Mu wpierdolić, jednak powstrzymałem się, chcąc opanować złość.
-I tak Ci nie wierzę.-powiedziałem, patrząc na fale obijające się o brzeg.
-Nie? A widziałeś pierścionek na Jej palcu? Po co miałaby go nosić, skoro rzekomo nie przyjęła oświadczyn?-właściwie coś w tym było. Nie wiem dlaczego, ale zabolało mnie to co mówił. Pierwszy raz tak mi na kimś zależało. To nie było w mojej naturze.
-Dzisiaj też się z Nią widzę. Mam nadzieje, że będzie dzisiaj w humorze i założy jakąś obcisłą sukieneczkę.-powiedział chamsko, przegryzając swoją wargę, co wkurwiło mnie jeszcze bardziej. W mojej głowie już rozsypane były puzzle z Jego rozjebanej na kwaśne jabłko mordy.
-Na pewno będzie w dobrym humorze. Posuwałem Ją całą dzisiejszą noc.-odpowiedziałem, czując się przez chwile nieco lepiej. Zaśmiałem się w twarzy blondyna, który wstał. Popatrzałem z radością w Jego oczy, w których szalała furia.
-Coś nie tak?-zapytałem po chwili, z szatańczym uśmiechem na ustach.
-Pierdoliłeś moją kobietę?! Ty chuju!-zamachnął się i wymierzył mi cios prosto w twarz. Poczułem chwilowy ból i smak krwi, sączącej się z mojej wargi. Wstałem lekko oszołomiony i rzuciłem się z rękoma na blondyna.
-Pierdoliłem! Przez całą noc jęczała moje imię!-krzyknąłem, wymierzając Mu cios prosto w nos. Widziałem po chwili krew spływającą z Jego nosa. Chciał mi oddać, jednak powstrzymał go krzyk.
-Przestańcie!-ten zdenerwowany, troskliwy głos..Vicky.

OCZAMI VICKY .

Gdy tylko doszło do mnie co się stało, szybko się ubrałam i wychodząc spokoju, zaczęłam poszukiwania Zayn'a. Przejrzałam każdy zakamarek pomieszczeń hotelowych, dostępnych dla wczasowiczów, gdy doszło do mnie, że zdenerwowany chłopak, nie siedziałby raczej w barze, oglądając jakieś teledyski z gołymi babami...chociaż w zasadzie..Tak czy owak wyszłam z hotelu, kierując się wąską ścieżką na główną plaże. Z daleka widziałam bójkę dwóch chłopaków. Zlekceważyłam ją do póki nie doszło do mnie, że twarze wydają mi się znajome, choć odległość, która nas dzieliła mogła mnie mylić. Wolałam jednak nie ryzykować i podbiegłam bliżej facetów. Z każdym krokiem widziałam lepiej Ich twarz, więc zdecydowałam się do Nich podbiec. Chwilę później stałam już pomiędzy Nimi, próbując Ich jakoś rozdzielić. Było to strasznie trudne, bo jednemu i drugiemu szaleńczo latały ręce.
-Przestańcie!-krzyknęłam w końcu, mając nadzieję, że może mnie posłuchają. Widziałam opiekuńczy wzrok mulata na sobie i zgorzkniałe spojrzenie Niall'a.
-Odsuń się..-szepnął do mnie blondyn przez zaciśnięte zęby.
-Nie! Uspokój się!-krzyknęłam, próbując obronić bruneta swoim ciałem.
-Dziewczyna musi Cię bronić?-zapytał zdenerwowany Horan, patrząc na Zayn'a.
-A co? Chuj Ci strzela, że to TWOJA dziewczyna, co?-zapytał mulat, próbując rozwścieczyć Horana. Udało Mu się, bo blondyn popchnął mnie bardzo mocno na piasek i już po chwili okładał pięściami Zayn'a, który starał się wymijać Jego uniki. Niestety ja nie byłam w stanie Mu pomóc. Nialler popchnął mnie na kamienie, które były akurat zgromadzone dekoracyjnie w miejscu, na które upadłam. Poczułam lekki ból głowy i ręki, z której sączyła się krew. Zanim się otrząsnęłam około mnie byli już chłopacy.
-Wszystko w porządku?-zapytał Zayn, kucając obok mnie.
-Odpierdol się od Niej!-krzyknął Horan.
-Przepraszam kochanie, ja na prawdę nie chciałem.-dodał po chwili.
-Nie jest w porządku. Boli.-popatrzałam na krwawiące przedramię. Na sam widok krwi robiło mi się nie dobrze. Odwróciłam głowę w bok, gdy poczułam na sobie delikatne ręce Malika.
-Jeszcze raz Ją dotknij, a Ci wpierdolę.-powiedział Niall.
-Zamknij się! Ona krwawi.-powiedział i pomógł mi wstać.
-Kochanie, w porządku?-zapytał blondyn, wyrywając mnie od bruneta.
-Nic nie jest w porządku...-szepnęłam, czując łzy zgromadzające się w moich oczach.
-Źle się czujesz? Jedziemy do szpitala.-wtrącił nagle mulat. Urocze było to, że tak się o mnie martwił, jednak ta chwila nie trwała długo. Niall zamknął mnie w swoim uścisku, nie dając możliwości wyjścia. Prawie że nie mogłam oddychać.
-Niall..-szepnęłam cicho, dając Mu do zrozumienia, że boli.
-Już dobrze.-odpowiedział. Widziałam jak zawistnie patrzy się na Malika, który posyłał mi troskliwe spojrzenie.
-Idziemy.-powiedział po chwili Horan i nie pytając się mnie o jakiekolwiek zdanie, obrócił mnie, kierując się do hotelu. Zdążyłam posłać tylko Zayn'owi układ słów szepczący z moich ust "przepraszam". Gdy tylko na nowo patrzałam przed siebie poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Niall nie widział ich..bardziej zajęty był, drwinami z Zayn'a, na temat tego, że nigdy nie będzie mnie miał. To przykre jak najważniejsza osoba w życiu może stać się wrogiem, a wróg najważniejszą osobą w życiu..tak, mówię tu o Zayn'ie i Niall'u.

5 DNI PÓŹNIEJ ..

"Siedzę w sypialni..w domu moim i Niall'a. Musiałam wrócić. Chłopak nie dał mi innego wyboru. Prawda jest taka, że nie czuję się dobrze. Cały czas myślę o Maliku, z którym nie miałam kontaktu od ostatniego zdarzenia w Turcji. Ostatnie dni na wczasach spędziłam w pokoju z Horanem. Właściwie nie miałam zdania na ten temat. Czy chciałam czy nie, to i tak musiałam robić to co chce Nialler. Nie bił mnie i nie krzyczał, ja po prostu osiągnęłam ten stan, gdy wszystko mi jest obojętne. Najgorsze są jednak noce. Blondyn próbuje się do mnie zbliżyć, ale ja unikam Jego dotyku jak ognia. Czuję się brudna, pamiętając dotyk Malika, a teraz Niall'a. Czuję się źle. Całe szczęście dzisiaj ma odwiedzić mnie Eleanor. Z Nią też nie widziałam się od naszych felernych wczasów. Dziewczyna specjalnie wybrała sobie akurat taki termin odwiedzin u mnie, bo wiedziała, że Niall wyjechał na 2 dni. Nie mogłam spotkać się z Nią na mieście, gdyż blondyn zabrał mi kluczę, by mieć pewność, że nie spotkam się z Zayn'em. Dom za to ma monitoring, który również uniemożliwia mi nawet potajemne spotkanie z chłopakiem. Może i jestem w stanie zrozumieć mojego narzeczonego. Chce wiedzieć, że Jego "przyszła żona" jest tylko Jego. Nie, to wcale nie jest tak, że przyjęłam oświadczyny Niall'a. On sam chodzi i mówi wszystkim, że jesteśmy zaręczeni. Jak już mówiłam mam już w swoim życiu stopień "obojętności". Teraz muszę przyszykować się na odwiedziny El"-kolejna strona w moim pamiętniku została zapełniona moją notatką. Stałam z łóżka i włożyłam pamiętnik do szafki nocnej. Podeszłam do szafy i otwierając ją wybrałam z niej komplet ubrań, które chciałam włożyć na spotkanie z moją przyjaciółką.
Ubrałam je na swoje nagie ciało, otulone w samą bieliznę, z racji tego, że z 15 minut temu wyszłam spod prysznica. Spojrzałam w lustro i spięłam włosy w koka, nie używając przy tym nawet szczotki. Ostatnimi dniami nie obchodził mnie wcale mój wygląd. Ubrana wyszłam z sypialni, kierując się serpentynowymi schodami do kuchni, gdzie w planach miałam zrobienie sobie gorącej czekolady, jednak moją wyprawę do kuchni przerwał dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że wreszcie przyszła Eleanor. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Nie myliłam się. Przede mną stała rozpromieniona El.
-Cześć słońce.-powiedziała, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Hej kochanie.-odpowiedziałam i wpuściłam Ją do domu. Przywitałyśmy się dając sobie po buziaku w policzek.
-Napijesz się czegoś?-zapytałam, gdy dziewczyna ściągała z siebie buty i kurtkę.
-A tak. Poproszę gorącą czekoladę, bo tylko Ty umiesz robić, taką jaka mi smakuje.-odpowiedziała.
-Nie ma sprawy.-uśmiechnęłam się i weszłam razem z dziewczyną do kuchni. Moja przyjaciółka usiadła na krześle przy blacie kuchennym, a ja wzięłam się za robienie dla nas ciepłego napoju.
-Kochanie....jak z Niall'em?-zapytała nagle El. Nie wiedziałam co Jej odpowiedzieć. Udając "bardzo zajętą" swoją pracą nad czekoladą, odwróciłam głowę.
-Vicky...-szepnęła po chwili, chcąc bym zwróciła na Nią uwagę.
-Co? Z Niall'em? W porządku.-odpowiedziałam. Musiałam Ją zbyć, no i właściwie też nie kłamałam. Było w porządku. Nie bił, nie krzyczał, nie wyzywał. Tak jak w normalnym związku.
-Skoro nie chcesz o tym rozmawiać, to nie.-dodała po chwili. Dziękowałam sobie w duchu, że nie wypytuje o resztę.
-To może wybierzemy się dzisiaj na zakupy?-zapytała, gdy ja podałam Jej kubek z napojem, w drugiej ręce trzymając swój napój.
-Nie mogę.-odpowiedziałam cicho.
-Czemu?-zapytała.
-Powiedzmy, że zostałam zamknięta w domu na dwa dni, gdy nie ma Nialler'a.-odpowiedziałam. Dziewczynę zdenerwowało to, lecz nie zgłębiała tematu. Dziękowałam Jej za to w głębi ducha. Reszta Jej pobytu u mnie minęła dość spokojnie. Na zegarku była godzina 18:12, gdy dziewczyna opuszczała mój dom. Pożegnałyśmy się uściskiem i El wyszła. Za oknem nie było jeszcze całkiem ciemno. Wiosna wschodzi. Uśmiechnęłam się sama do siebie, myśląc nad pięknem tego ogrodu pełną wiosną. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że El czegoś zapomniała. Otworzyłam drzwi z uśmiechem, lecz widząc osobę stojącą przede mną, wmurowało mnie w ziemię.
-Cześć Vicky..
________________________________
Dziękuje za Wasze miłe opinie co do zmian, jakie wniosłam w imaginie. :) Liczyłam się z waszymi uwagami i sprzeciwem co do tego wszystkiego, jednak zostały też napisane całkiem miłe komentarze za co bardzo dziękuje. :) Jest nowy wygląd bloga..jak Wam się podoba? :) Jest to jak zwykle zasługa Kasi, bo ja sama niestety nie umiem robić czegoś takiego. :( mam nadzieje, że w przyszłości może ktoś mnie nauczy. :) tak czy tak, wiem, że obrót spraw w opowiadaniu jest dość zaskakujący, więc KOMENTUJCIE, BO CHCE WIEDZIEĆ ILE CZYTELNIKÓW ZOSTAŁO PRZEZ WNOSZONE ZMIANY, jeśli będzie Was mało przez to, że główna bohaterka czuję coś do Malika, to niestety BĘDĘ ROZWAŻAŁA ZAKOŃCZENIE BLOGA. :(  Póki co NASTĘPNY ROZDZIAŁ DODAM ZA MINIMUM 20 KOMENTARZY. :) Liczę na to, że stali i prawdziwi czytelnicy zostali ze mną. :) Dziękuje Wam za to, a w razie pytań..


piątek, 18 października 2013

Rozdział 37

PRZECZYTAJ PROSZĘ INFORMACJE POD ROZDZIAŁEM .

-Ja też, Vicky.-sprostował brunet, gdy przez chwilę odłączył nasze usta z pocałunku. Jego umięśnione ciało przyparło mnie do ściany. Położył dłonie na moich pośladkach, podnosząc mnie do góry. Moje krocze przyparte było do dołu Jego wyrzeźbionego brzucha, a usta cały czas pieściły się w namiętnych pocałunkach. Wplotłam dłoń w gęste włosy chłopaka, na co odpowiedział mi cichym mruknięciem. Ta chwila z Zayn'em była taka..namiętna. Taka niepowtarzalna. Po chwili poczułam jak moja sukienka rozluźnia swój uścisk, co oznaczało, że mulat odpiął w niej zamek. Uśmiechnęłam się przez pocałunki, gdy poczułam jak chłopak przenosi nas na łóżko. Szeptał mi do ucha co chwile jakieś miłe słówka, które wywoływały u mnie jeszcze większy uśmiech. W przeciągu krótkiej chwili już leżałam na łóżku, czując na sobie ciężar ciała Malika. Zdjął ze mnie sukienkę i nachylając się nade mną, powoli całował moje piersi, w czym pomagało mu to, że do takowej sukienki nie ubrałam stanika. Jęknęłam przy tym cicho.
-Pragnę Cię..-powiedział nagle.
-Ja Ciebie też, Zayn.-odpowiedziałam, odchylając głowę w tył. Nie czekałam długo na obrót wydarzeń. Chłopak ściągnął ze mnie majtki. Uśmiechnęłam się zadziornie, patrząc na Jego ruchy. Rozchyliłam lekko uda na boki, dając Mu dostęp do mojej kobiecości. Czułam jak Jego wzrok na swoim ciele i Jego twardniejącego "przyjaciela" na moich udach. Brunet zaśmiał się, patrząc mi głęboko w oczy.
-Co Cię tak bawi?-zapytałam, wbijając w Niego swój wzrok.
-To, że nareszcie Cię mam.-odpowiedział. Zaśmiałam się i przejęłam ciało w pozycji siedzącej, gdzie swobodnie ściągnęłam z chłopaka koszulkę. Po chwili złapałam za rozporek, próbując go odpiąć. Gdy mi się to udało zsunęłam z Niego spodnie z lekką pomocą samego Zayn'a. Położyłam się ponownie, czekając na dalszy ruch brązowookiego. Położył się na mnie i zaczął całować moją szyję. Odchyliłam głowę, dając Mu lepszy dostęp do pocałunków. Po chwili jęknęłam, czując w sobie wsuwające się powoli we mnie dwa palce Malika.
-Zayn...-jęknęłam, podnosząc lekko ciało w górę.
-Cicho kochanie.-odpowiedział. Jego ruchy we mnie były delikatne. Pieścił moją kobiecość, dając mi niesamowitą rozkosz. Nigdy bym nie przypuszczała, że Zayn będzie taki delikatny. Po upływie niesamowicie cudownego i krótkiego niestety czasu, chłopak wyciągnął ze mnie palce.
-Na pewno chcesz?-zapytał, patrząc mi w oczy. Chciałam potrzymać Go w napięciu, więc bez jakiegokolwiek odzewu wpiłam się w Jego usta, całując Go bardzo namiętnie. Mój język drażnił Jego, a moje paznokcie ściskały ramiona chłopaka.
-Jak niczego innego..-odpowiedziałam cicho. Zayn uśmiechnął się i ściągnął z siebie bokserki. Już po chwili wszedł we mnie delikatnie. Nie czułam bólu jak kiedyś. Od samego początku poczułam się dobrze. Jego ruchy z chwili na chwile stawały się szybsze i mocniejsze. Moje nogi oplotły się na Jego plecach.
-Zayn!-pojękiwałam co chwile, co za każdym razem wywoływało u chłopaka delikatny uśmiech.
Dawał mi tyle przyjemności. Czułam dreszcze z każdym Jego ruchem. Tej nocy nie zmrużyłam oka. Malik wywołał u mnie niejednokrotną fale rozkoszy. Zasnęłam dopiero nad ranem w rytmie naszych przyspieszonych oddechów, w objęciach mulata. Czułam się niewiarygodnie.


PÓŹNY RANEK ..

Otworzyłam oczy, czując uścisk Zayn'a na moim ciele. Przytulał mnie tak jakby chciał mieć pewność, że na pewno nie odejdę. Nie miałam takiego zamiaru. Popatrzałam na zegarek. 10:29. Oznaczało to, że spałam z jakieś 6 godzin. Mój towarzysz, który dał mi tyle przyjemności, jeszcze słodko spał. Uśmiechnęłam się patrząc na Jego uroczy wyraz twarzy podczas snu. Leżałam tak przy nim z 20 minut, gdy chłopak nagle otworzył swoje zaspane oczy. Widząc moją uśmiechniętą twarz, do razu odpowiedział mi tym samym.
-Witaj księżniczko.-powiedział, przewracając się na bok, gdzie mógł swobodnie patrzeć w moje oczy.
-Hej, hej, śpiochu.-odpowiedziałam rozbawiona.
-Jaki śpiochu? Normalnie przespałbym cały dzień po takich wieczornych zabawach.-odrzekł, zgarniając kosmyk blond włosów za moje ucho.
-Było cudownie.-powiedziałam nagle, przegryzając przy tym wargę.
-Mi też się podobało.-skrócił.
-To co zrobimy z tak pięknie rozpoczętym porankiem?-zapytał. Nie dał mi odpowiedzieć na Jego pytanie, gdyż przyciągnął mnie do siebie i delikatnie położył się na mnie, złączając nasze usta w pocałunku.
Odwzajemniłam Jego pocałunek, kiedy po pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzałam przerażona na chłopaka, nie wiedząc co tak na prawdę mamy zrobić. Czułam się jak nastolatka, która nielegalnie przetrzymywała chłopaka w swoim łóżku. Malik jednak nie zrobił sobie z tego zbyt wiele i wstał, całując mnie wcześniej w czoło.
-A jak to Niall?-zapytałam cicho.
-Spokojnie.-odpowiedział i założył bokserki. Podszedł do drzwi, nie pokazując przy tym swojego zdenerwowania. Słyszałam jak drzwi się otwierają. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy usłyszałam przyjazny głos Eleanor.
-Co tam gołąbeczki?-zapytała, gdy weszła wgłąb pokoju. Nie spodziewałam się takiego zachowania, więc od razu przykryłam swoje nagie ciało w koc.
-Oj no przestań. Cały hotel słyszał Was dzisiaj, a Ty próbujesz się zamaskować?-zapytała roześmiana i usiadła na brzegu łóżka. Po chwili dołączył do nas rozbawiony Malik.
-Co Ci tak wesoło?-zapytała Go raptownie El.
-Właśnie uświadomiłem sobie, że zostaliśmy znienawidzonymi gośćmi tego hotelu, nie dającymi spać innym.-powiedział, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Jesteście parą?-wytrąciła nas ze śmiechu El. Nie wiedziałam co odpowiedzieć na to pytanie. Świetnie czułam się z Zayn'em, ale na palcu miałam pierścionek zaręczynowy od Niall'a.
-Nie.-odpowiedział za nas Malik, który akurat zakładał na siebie czystą koszulkę.
-Jesteście bardzo ze sobą zżyci, jak na zwykłych przyjaciół.-dodała, brunet chciał Jej coś odpowiedzieć, lecz wolałam Mu przerwać.
-Możemy skończyć ten dziwny temat?-zapytałam.
-Dziękuje.-odpowiedziałam po chwili, nie czekając na jakiekolwiek słowo z Ich strony.
-No tak..Vicky, jest z Niall'em i nie gadajmy o tym.-powiedział Zayn. Widziałam jak Jego mięśnie się spięły, a w Jego oczach szalała furia. Popatrzałam na Niego łagodnym wzrokiem, jednak On pokręcił tylko głową i wszedł do łazienki.
-Co teraz zrobisz?-zapytała El.
-Widzisz się dzisiaj z Niall'em?-dodała po chwili.
-Nie wiem, to wszystko jest cholernie trudne. Dopiero wczoraj uświadomiłam sobie, że Zayn jest dla mnie ważny, ale teraz nie wiem co mam robić.-odpowiedziałam.
-Widzisz to?-ściągnęłam z szafki nocnej pierścionek od blondyna i pokazałam Go Eleanor.
-Zayn Ci się świadczył?-zapytała. Zmierzyłam Ją wzrokiem i pokręciłam przecząco głową.
-Niall..-powiedziałam cicho, mając nadzieje, że nikt oprócz nas tego nie usłyszy.
-Że co?-głos Malika, stojącego w progu pokoju wypełnił pomieszczenie. Spojrzałam na Niego zdenerwowana..
-To nie tak...-powiedziałam cicho.
-A jednak! Czemu nic mi nie powiedziałaś?!-zapytał podnosząc ton.
-To może ja Was zostawię..-wtrąciła El, wstając.
-Nie, zostań! Przekonamy się co Vicky ma nam do wytłumaczenia.-powiedział Zayn.
-Nie przyjęłam tych oświadczyn.-odpowiedziałam.
-Ale pierścionek nosisz! Myślałaś o tych diamencikach na palcu jak Cię parę godzin temu rżnąłem?!-Jego słowa wywołały u mnie łzy. Spłynęły strumykiem po moich policzkach.
-To nie tak...broniłam się przed uczuciem do Ciebie, ale wczoraj uświadomiłam sobie, że Cię pokochałam.-patrzał w moje oczy. Mój głos łamał się z każdym wyrazem.
-Zayn..-zaczęła El, jednak nie było dane Jej dokończyć.
-Jak mogłaś, co?! Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!-krzyknął mulat, ubierając na siebie spodnie. Nie zdążyłam Mu nic odpowiedzieć, gdyż wyszedł z pokoju hotelowego z wielkim hukiem.
-To nie tak miało być, serio...-szepnęłam zapłakana do El, która od razu podeszła do mnie i wtuliła mnie w siebie.
-A jednak stało się! Zakochałam się! Jest dla mnie ważny! El, co ja zrobiłam....?-zapytałam łamliwym głosem.
 _________________________________
Tak, Vicky przespała się z Zayn'em. W dodatku mówi o tym, że się w Nim zakochała. Przestajecie przez to czytać opowiadanie? Jeżeli tak, to na pewno zrobi mi się przykro. Piszecie w komentarzach, że mnie kochacie, ja też Was kocham, dlatego będzie mi bardzo smutno, jak przeczytam pod tym rozdziałem, że zniszczyłam coś w imaginie. Akcja musi się cały czas toczyć, a ja nie chce mieć na blogu sielanki. Chce żeby wchodząc tu czytelnik był zadowolony z tego co czyta i wchodził tu, sprawdzając czy nie dodałam już czegoś nowego. Mam plany na dalsze rozdziały i mogą Was one zaskoczyć. Jeżeli uważacie, że w tym opowiadaniu Zayn jest zły, a Niall dobry, to przeczytajcie ostatnie 10 rozdziałów, w których opisane jest zachowanie Niall'a i Zayn'a. Niall zabił dziecko, zdradził niejednokrotnie i odsunął się od przyjaciół, a Zayn w tym czasie wpierał Vicky. Może On jednak nie jest taki zły i może nadal będziecie czytać, śledząc dalsze losy głównych bohaterów? :) Tak czy tak rozdział jest na pewno oszałamiający dla wielu z Was, bo sprzeciwiłam się waszym prośbom i naleganiu i Vicky poszła do łóżka z Zayn'em, dlatego w ramach zrekompensowania się........następny rozdział nie zostanie dodany za określoną liczbę komentarzy.  Jednak przeczytać Waszą opinie będzie mi bardzo miło. :) W razie pytań....



czwartek, 17 października 2013

Rozdział 36

Popatrzałam w smutne oczy Malika, które wbite były w moje mimo dzielących nas kilku metrów. Odsunęłam się na krok od Niall'a, który przytulił mnie po chwili do siebie od tyłu.
-Przepraszam....-szepnęłam cicho, tak by Horan tego nie usłyszał. Chciałam by Zayn odczytał te słowo z moich ust. Tak bardzo zrobiło mi się przykro w tym momencie. Chłopak pokiwał tylko głową i wyszedł z restauracji, trzaskając drzwiami.
-Zayn!-krzyknęłam, wybiegając za Nim. Chłopak szedł bardzo szybko, więc ja musiałam truchtać, by dorównać Mu kroku.
-Mogłaś powiedzieć!-zaczął podniesionym głosem, zatrzymując się wreszcie.
-Co miałam Ci powiedzieć?!-zapytałam, czując łzy lawirujące po moich policzkach.
-Że byłem tylko zwykłą maskotką, w chwili gdy ukochany miś regenerował siły, by Cię odzyskać!-Jego porównanie było dość specyficzne, jednak nie wywołało u mnie najmniejszej fali radości.
-Przepraszam!-krzyknęłam w końcu.
-Nie byłeś żadną zabawką, Zayn! Poczułam coś do Ciebie.-powiedziałam cicho.
-Co poczułaś? Chęć zabawy?! Proszę Cię, daruj sobie.-powiedział. Oparł się o ścianę jakiegoś budynku. Popatrzał w moje oczy. Było mi tak cholernie źle.
-Nie wiem jak to się stało Zayn. Ty i Niall jesteście przyjaciółmi. Zakochałam się w Tobie, ale to i tak nic nie zmienia.-szepnęłam. Przybliżyłam się do Niego. Z sekundy na sekunde byłam coraz bliżej Niego. Moją i Jego twarz dzieliło kilka centymetrów. Oddech chłopaka przyspieszył się, podobnie jak mój. Uderzyła mnie fala gorąca i chęć zasmakowania Jego pełnych ust. Gdy nachyliłam głowę do pocałunku, poczułam ukłucie. Wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, więc subtelnie się odsunęłam.
-Idź..proszę zostaw mnie samego.-powiedział nagle brunet. Musiałam uszanować Jego decyzję.
-Dobrze..ale nie bądź na mnie zły..przepraszam.-szepnęłam i odeszłam od Niego. Wytarłam łzy i wróciłam do restauracji, w której wszyscy siedzieli już przy stoliku na zewnątrz. Podeszłam do Nich i bez słowa usiadłam na "pufę" obok Niall'a. Bez słowa zamknęłam twarz w dłoniach i myślałam nad tym co się przed chwilą stało. Przecież ja się w Nim zakochałam....przecież ja pokochałam Zayn'a!
-W porządku, kochanie?-zapytał nagle blondyn.
-Tak...-odpowiedziałam, udając pozory dobrej gry.
-Zamawiamy coś?-wtrącił nagle Lou, widząc moje spojrzenie na sobie, które samo za siebie mówiło, że ma odwrócić uwagę od tej strasznie niezręcznej sytuacji. Wzrok El, siedzącej naprzeciwko Niall'a był tak cięty, że wywoływał aż niezdrową atmosferę. Nie mówiąc już o tej niezręcznej ciszy, którą co chwile próbował przerwać Lou.
-Zamówmy jakiś przysmak tej kuchni.-dodał po chwili Louis. Chłopacy zdecydowali się na jakieś nieznane mi dotąd jedzenie, za to ja i Eleanor miałyśmy ochotę na zwyczajne naleśniki z kebabem, wywodzącym się z Turcji. Po chwili od naszego namysłu, przyszła do nas kelnerka. Ta sama, która obsługiwała nas wczoraj. Nie spodobało mi się spojrzenie, jakie rzucił na Nią Niall.
-Co Państwo zamawiacie?-zapytała nagle, uśmiechając się do nas serdecznie.
-Poprosimy dwa razy danie dnia i dwa razy naleśniki z kebabem.-powiedział Louis, który złożył zamówienie. Widziałam jak Horan szczerzy się do kelnerki, która delikatnie mówiąc...ignorowała Jego zaczepki. Gdy tylko odeszła od stolika, spojrzałam na "swojego chłopaka".
-Możesz mi wyjaśnić, co Ty znowu robisz?-zapytałam dość cicho.
-O co Ci chodzi, księżniczko?-wyminął moje pytanie, obejmując mnie rękom.
-Właśnie o to, że odrywasz tą kelnerkę.-odpowiedziałam oschle.
-Przecież ja tylko się uśmiechnąłem. Zdawała się być miła, więc też próbowałem być w miarę sympatyczny. Przecież wiesz, że kocham tylko Ciebie.-powiedział i przysunął mnie do siebie. Po chwili poczułam Jego pocałunek na swoim czole. Widziałam jak El morduje Go wzrokiem, a Lou jest nadzwyczaj zainteresowany solą stojącą na stole.
-I co u Was?-zapytał nagle Niall, który trzymał mnie mocno w swoich objęciach. Słyszałam szmery i pojedyncze słówka, lecz nie mogłam się na niczym skupić przez całą kolację. Myślałam tylko o tym co zdarzyło się z Zayn'em. Przecież teraz wszystko miało być już proste. Przecież teraz Niall miał się zmienić, a ja miałam kochać Go tak jak wcześniej, ale..coś prysnęło. Nie wiem dlaczego, nie wiem jak, ale nie czułam już tego. Będąc otulana ramieniem mojego blondyna, brakowało mi zapachu Malika. Źle się stało z tym wszystkim.
-Słuchajcie, ja już chyba będę iść. Źle się czuje, głowa mnie boli.-powiedziałam i odłożyłam widelec, którym jeszcze przed chwilą grzebałam w talerzu.
-Ale coś poważnego? Nic nie zjadłaś.-odpowiedział zatroskany Niall.
-Nie, wszystko w porządku. Po prostu pójdę już do pokoju.-wstałam z pufy, gdy poczułam uścisk blondyna na swoim nadgarstku.
-Pójdziesz do Zayn'a?-zapytał przez zaciśnięte zęby. Nie wiedziałam co Mu odpowiedzieć. Przecież właśnie z Nim dzieliłam pokój, więc można powiedzieć, że idę właśnie do  Niego.
-Nie, idzie do mnie.-wtrąciła Eleanor, która wstając z krzesła posłała mi spojrzenie pełne wsparcia i opieki.
-Dobrze. Do zobaczenia jutro albo potem kochanie.-szepnął Niall i puścił moją rękę. Nie umiałam odpowiedzieć Mu czułym spojrzeniem czy delikatnym uśmiechem. Po prostu nie mogłam. Chciałam poczuć w tym momencie tylko ramie Zayn'a, otulające mnie. W przeciągu krótkiej chwili byłam już z moją przyjaciółką w hotelu.
-Vicky..co się dzieje?-zapytała nagle El.
-A co ma się dziać?-wyminęłam pytanie, znów próbując udać, że wszystko jest w porządku.
-Mnie nie oszukasz. Nie powiedziałaś mi, że się pogodziliśmy i to rozumiem, ale nie ukryjesz przede mną faktu, że brakuje Ci go...-w tym momencie, moje źrenice się powiększyły, a ja popatrzałam z ciekawością na El.
-O czym Ty mówisz? Kogo mi brakuje?-zapytałam.
-Zayn'a, kochanie.-odpowiedziała. Najlepsze w tym jest to, że Ona miała racje. Cholernie mi Go brakowało. Popatrzałam dziewczynie w oczy i zaczęłam płakać. Odpowiedzią na moje wypuszczenie z siebie emocji, był uścisk przyjaciółki. Przytuliła mnie do siebie mocno, pozwalając wypłakać się na Jej ramieniu.
-Vicky, idź.-szepnęłam mi do ucha, wypuszczając mnie z objęć.
-Gdzie mam iść?-zapytałam, nadal szlochając.
-Idź do Zayn'a. Powiem, że jesteś u mnie w razie potrzeby.-powiedziała.
-Kocham Cię.-odpowiedziałam i przytuliłam Ją do siebie mocno. Po upływie może jakiś trzech minut, przejechałam kartą po "terminalu" hotelowym i otworzyłam drzwi. Od progu widziałam bruneta, który pakował swoje rzeczy do walizki. Gdy tylko mnie zobaczył odwrócił się w moją stronę.
-Zayn, ja..-nie zdążyłam nic powiedzieć. Mulat podszedł do mnie, złączając nasze usta w czule zapowiadającym się pocałunku.
 __________________________________
Chcesz wiedzieć co będzie dalej z Vicky ? :) Skomentuj. NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 20 KOMENTARZY. A jeśli masz pytanie, to


środa, 16 października 2013

Rozdział 35

Przymknęłam oczy, opuszczając głowę w dół. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Całkowicie zaskoczył mnie swoją propozycją..swoim pomysłem. Sekundy, w których stałam tam jak wmurowana mijały cholernie szybko.
-Vicky?-wyrwał mnie z myślenia Niall, który czekał na odpowiedź. Złapałam w dłoń pudełko i wyciągnęłam z Niego pierścionek. Spojrzałam na chłopaka, którego mina w tym momencie była bezcenna. Nie wiedział jak się zachować i obserwował każdy mój ruch z wielkim zaciekawieniem. Uśmiechnęłam się delikatnie i wsunęłam pierścionek na swój palec.
-Przyjęłam pierścionek, jednak "tak, wyjdę za Ciebie", usłyszysz dopiero, gdy będę miała pewność, że wrócił mój chłopak. Mój Niall..-powiedziałam pewnie, posyłając blondynowi lekki uśmiech. Wstał i bez słowa złapał mnie za biodra, unosząc moje ciało do góry. Obracał się ze mną w okół własnej osi, przez chwilę po czym pocałował mnie w policzek. Zwykły gest, a tyle dla mnie znaczył.
-Kocham Cię, Vicky..-szepnął mi do ucha.
-Wiem Niall..-odpowiedziałam. Nie chciałam, by tak szybo słyszał ode mnie wyznanie miłości. Na ponowne "Kocham Cię" wypowiedziane z moich ust musiał jeszcze poczekać. Za dużo się wydarzyło, żeby teraz na pstryk palca było tak jak dawniej.
-Idziemy do reszty?-zapytał po dłuższej chwili milczenia i przytulania się.
-Niech się dowiedzą, że jesteśmy pogodzeni.-dodał po chwili.
-Nie, chce Ich zaskoczyć.-powiedziałam cicho, chichocząc pod nosem.
-Masz jakiś chytry plan?-zapytał.
-Nie, ale pomyślę nad tym i może coś wykombinuję.-odpowiedziałam, śmiejąc się cicho.
-A teraz idę, bo już pewnie wstali i zorientowali się, że mnie nie ma. Jak coś wymyślę, to wyślę Ci wiadomość. Cześć.-złapałam za Jego ramiona i podciągając się na palcach w górę, pocałowałam delikatnie Jego miękkie usta na pożegnanie. Zrobiłam parę kroków w przód i pomachałam chłopakowi. Gdy nie miałam go już w zasięgu wzroku, wysunęłam dłoń, na którym był pierścionek do przodu. Przyglądałam się uważnie drogiej błyskotce.
-Śliczny....-szepnęłam sama do siebie, co zwróciło uwagę przechodni, patrzących się na mnie. Pomyśleli pewnie, że idzie wariatka, mówiąca sama do siebie, ale nie obchodziło mnie to. Ważne było tylko to co dzieję się teraz. Rozmyślałam całą drogę do hotelu, którą pokonałam bardzo szybko. Przejechałam kartą po czymś w stylu "terminalu", który otworzył mi drzwi. Był to nowoczesny hotel, więc zamiast klucza, to do pokoju dostaliśmy karty. Weszłam cicho, ściągając sandały ze stóp.
-Gdzie byłaś?-usłyszałam głos Zayn'a, dobiegający z głębi pokoju.
-Poszłam się przewietrzyć.-odpowiedziałam, wchodząc do pokoju, w którym na łóżku leżał Malik. Jego umięśnione ciało, bez koszulki przyprawiało mnie o dreszcze, jednak postanowiłam zawiesić swój wzrok w Jego oczy. To też nie było takie proste..Jego miodowy wzrok wpatrzony we mnie. "Vicky, ogarnij się!"-pomyślałam.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedział, przerywając milczenie.
-Dziękuje..-odpowiedziałam, uśmiechając się. Mulat podniósł się na rękach, powoli zbliżając się do mnie. Całe szczęście uratowało mnie pukanie do drzwi.
-Otworzę.-szepnęłam i wstałam do drzwi, gdzie moim oczom ukazała się rozpromieniona El.
-Hej śliczna, a Ty już ubrana?-zapytała, przytulając mnie na przywitanie.
-Ta śliczna, już dzisiaj była na jakieś randce.-powiedział Zayn niezadowolonym głosem.
-Co? O czym On mówi? Gdzie byłaś?-zapytała.
-Oj no na żadnej randce. Wstałam, nie mogłam zasnąć i poszłam się przewietrzyć.-odpowiedziałam. Głupio było mi okłamywać najlepszą przyjaciółkę, ale w chwili obecnej, tylko to mi przyszło do głowy.
-No dobrze, skoro tak.-odpowiedziała.
-Tak czy inaczej, szykujcie się i idziemy na śniadanie.-powiedziała El i wyszła z pokoju.

9 GODZIN PÓŹNIEJ .. 

-Zayn, nie widziałeś mojej sukien....-nie dokończyłam, gdyż chłopak wyszedł z łazienki, z moją zgubą przewieszoną przez rękę.
-Zostawiłaś ją w łazience.-odpowiedział ze szczoteczką w buzi.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się i wzięłam od Niego sukienkę. Chłopak zniknął za drzwiami łazienki. Po upływie jakiś trzech minut wrócił z powrotem. 
-Idziemy dzisiaj tam gdzie byliśmy wczoraj?-zapytałam, leżąc na łóżku.
-A będziemy się bawić tak jak wczoraj?-wyminął pytanie i usiadł na mnie okrakiem, kładąc swoje ręce na obydwóch stronach mojego ciała. 
-Zayn, proszę..-powiedziałam cicho, próbując Go z siebie zwalić.
-Przecież wczoraj Ci się podobało.-odpowiedział, przybliżając swoją twarz do mojej.
-Ale dzisiaj nie mam nastroju.-odpowiedziałam, przekręcając głowę w bok. Chłopak wstał ze mnie wyraźnie niezadowolony.
-Przepraszam.-burknęłam i weszłam do łazienki z sukienką. Na półce leżała już moja czysta koronkowa bielizna. Związałam włosy w wysokiego kucyka i weszłam do wanny. Odkręciłam strumień gorącej wody i utonęłam w fali rozkoszy. Moje ciało oblewała gorąca woda, co wywoływało u mnie dreszcz. To był mój najlepszy sposób na relaks..Zwykła kąpiel. Po odpoczynku w wannie, który trwał z około 20 minut, wyszłam z wody, otulając się białym, miękkim ręcznikiem. Stanęłam przed lustrem, gdy do łazienki wszedł Zayn.
-Kurczę, myślałem, że zdążę umyć Ci plecki.-powiedział z grymasem.
-Zayn, wyjdź! Powiedziałam Ci już wczoraj, że nie życzę sobie być wchodził mi do łazienki, gdy się kąpie!-wrzasnęłam i wypychając go z pomieszczenia, trzasnęłam drzwiami. Zamknęłam się w łazience i założyłam na siebie bieliznę. 
-Przepraszam..-powiedział cicho za drzwiami. Nie odpowiedziałam Mu już. Czułam, że trochę przesadziłam. Miałam wyrzuty, bo wiedziałam, że wczoraj każdy mój gest, dawał Zayn'owi do zrozumienia, że mi na Nim zależy, a tymczasem dzisiaj noszę pierścionek zaręczynowy od Niall'a. Uśmiechnęłam się patrząc na błyskotkę, która leżała przy zlewie. Ściągnęłam ją przed kąpielą. Po chwili ubierałam już sukienkę i dobrałam delikatną biżuterię, gdzie nie mogło zabraknąć pierścionka od blondyna. Podkreśliłam rzęsy tuszem, maznęłam różem policzki i pomalowałam usta bezbarwnym błyszczykiem. Rozpuściłam włosy i popatrzałam w odbicie lustrzane.
-Może być..-szepnęłam sama do siebie. Wyszłam z łazienki, natykając się od razu na mulata, buszującego w szafie, pewnie w poszukiwaniu jakiś ciuchów.
-Zayn..-zaczęłam, przytulając Go od tyłu.
-Zostaw Vicky.-odpowiedział oschle i wyminął mnie, wchodząc do łazienki. Było mi źle z tym jak Go traktuję. Czułam się jak dziwka, bawiąca się chłopakami. Westchnęłam i zabierając ze sobą telefon, wyszłam na taras. Wykręciłam numer Horanka. Odebrał po drugim sygnale.
-Hej księżniczko.-powiedział, widząc pewnie na wyświetlaczu kto dzwoni.
-Cześć. Co słychać?-zapytałam, podtrzymując rozmowę.
-Wszystko w porządku, a u Ciebie? Wymyśliłaś już coś? Widzimy się dzisiaj?-Jego uradowanie w głosie momentalnie podniosło mnie na duchu.
-U mnie też jakoś leci. Tak, wymyśliłam. Przyjdź dzisiaj do tej restauracji naprzeciw mojego hotelu.-powiedziałam. Chciałam coś jeszcze dodać, lecz usłyszałam otwierające się drzwi.
-Za godzinę. Muszę kończyć, pa.-dodałam i szybko się rozłączyłam. Obok mnie stanął Zayn.
-Z kim rozmawiałaś?-zapytał.
-Nie ważne.-odpowiedziałam.
-A jednak ważne. Jesteś tu ze mną i chciałbym wiedzieć.-powiedział. Był bardziej stanowczy niż dotychczas.
-Co oznacza, że mam Ci się tłumaczyć z każdego połączenia?-zapytałam, stając się lekko poddenerwowana.
-Nie..-odpowiedział cicho i wszedł na nowo do pokoju. Nie miałam pojęcia co dzieje się z moim życiem. Przeanalizowałam ostatni rok mojego życia i doszłam do wniosku, że strasznie dużo się zmieniło. Mimo tych wszystkich przygód i rozterek jaki fundował mi los, nie żałowałam ani jednej swojej decyzji. Myślenie przerwał mi telefon, który zawibrował mi w dłoni. Przejechałam palcem po wyświetlaczu i odczytałam wiadomość, którą właśnie dostałam.
 Uśmiechnęłam się na sam widok, ale chciałam potrzymać Go troszkę w napięciu, więc jak odpowiedź wpisałam tylko ":)". Wysłałam wiadomość i weszłam do pokoju. Popatrzałam wgłąb gdzie zauważyłam Zayn'a, stojącego z otwartymi drzwiami. Gadał z jakąś brunetką. Nie wiem czemu, ale chyba zrobiłam się troszkę zazdrosna. Podeszłam do Niego i przytuliłam się od tyłu, patrząc się na dziewczynę.
-Kochanie, idziemy zaraz. Szykuj się.-powiedziałam. Chłopak zdjął moje ręce ze swojego torsu, a dziewczyna wyglądała na porządnie zmieszaną.
-Już idę, Vicky.-odpowiedział Zayn. Przekręciłam tylko oczami i wymijając chłopaka, zapukałam do pokoju El. Otworzył mi Lou.
-Mogę?-zapytałam. Brunet wpuścił mnie do środka.
-Eleanor się kąpie, ale zaraz powinna wyjść.-powiedział.
-Z kim rozmawiasz Louis?-głos dobiegający z łazienki, rozniósł się po całym pokoju.
-To tylko ja.-odpowiedziałam i usiadłam na ich rozgrzebane łóżko.
-I co słychać? Skopałem Ci dzisiaj tyłek na basenie, co?-zaczął się Lou, śmiejąc się z tego, że przepłynął basen szybciej ode mnie po południu.
-Oj no proszę Cię. Powinieneś mi kupić kwiatki, że dałam ci wygrać i nie ośmieszyłam przed Twoją narzeczoną.-odpowiedziałam, co wzbudziło śmiech El, wychodzącej w samym ręczniku z łazienki.
-Ubiorę coś na siebie i możemy iść.-powiedziała, otwierając szafę. Wybrała z moją pomocą piękną jasnoróżową sukienkę przed kolano. Weszła do łazienki i już po chwili wyszła z Niej przebrana.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedziałam. Dziewczyna uśmiechnęła się i po upływie paru minut, wyszliśmy z pokoju gdzie Zayn, nadal bajerował nieznajomą nam dziewczynę.
-Idziesz z nami, lovelasie?-zapytał Lou. Chłopak dał nam znak, że mamy iść, więc to też zrobiliśmy, gdy wzięłam tylko z pokoju buty i małą torebkę, gdzie miałam kartę do pokoju i telefon. Gdy po upływie kilku minut weszliśmy do restauracji, moim oczom ukazało się pasmo blond włosów. Chłopak siedział przy stoliku, jednak gdy tylko nas zobaczył wstał.
-Niall?-szepnęła do mnie El, patrząc na chłopaka.
-Chodźmy stąd.-dodał nagle nerwowo Lou.
-Niall!-krzyknęłam i podbiegłam do chłopaka.
Moja reakcja na widok blondyna, specjalnie była tak przesadzona. Chciałam zobaczyć minę tej dwójki, która przyszła razem ze mną. Gdy tylko odwróciłam się zobaczyłam też stojącego obok Nich Zayn'a. W tym momencie poczułam się jakbym specjalnie wbiła komuś nóż w plecy.
_____________________________________
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY. W razie pytań macie ask'a.

UWAGA ! W pewnym momencie robi się czarna czcionka i nie widać teksu. Zaznaczcie wtedy lewym przyciskiem myszki tekst i będzie dobrze. :) Przepraszam za usterkę.


wtorek, 15 października 2013

Rozdział 34

OCZAMI VICKY .

Obudziłam się przez słońce, które bezczelnie weszło do pokoju pozwalając promieniom padać prosto na moje rozespane oczy.
-Która to..-chciałam zapytać sama siebie, ale w połowie zdania zamilkłam, przypominając sobie, że jestem wtulona w Zayn'a, który pod wpływem mojego lekko podniesionego głosu może się obudzić. Popatrzałam na zegarek, stojący na szafce nocnej. Już 8:06. Można powiedzieć, że obudziłam się o idealnej porze, by mieć czas, by przygotować się do spotkania z Niall'em. To właśnie dzisiaj miałam podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji w moim życiu.. Każda moja myśl zostawała przeanalizowana kilkukrotnie. Bałam się, ale wiedziałam, że muszę zrobić to co powinnam. Chciałam mieć już wszystko czarno na białym. Po standardowych pięciu minutach wylegiwania się na łóżku, delikatnie wyszłam z objęć mulata, który jeszcze słodko spał. Uśmiechnęłam się na Jego widok i poszłam cicho do łazienki. Wykonałam podstawowe czynności takie jak umycie zębów, ochlapanie twarzy. Popatrzałam w lustro.
-Wypadałoby umyć włosy...-powiedziałam sama do siebie i już po chwili nachylając się nad dużą wanną, pukałam włosy czystą wodą. Po upływie może jakiś pięciu minut, owinęłam głowę w ręcznik i otworzyłam drzwi do łazienki, wychodząc tym samym na mały korytarzyk łączący wszystko z sypialnią. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jasną sukienkę, którą miałam ubraną tylko raz...na kolacji z Niall'em. Nie wiem dlaczego akurat ona rzuciła mi się dzisiaj w oczy, ale postanowiłam ubrać Ją w ten ciepły dzień.
Przewiesiłam ubranie przez rękę i wzięłam czystą bieliznę. Ponownie skierowałam się do łazienki. Spojrzałam na suszarkę, leżącą na małym blacie.
-Brawo Vicky, wysusz włosy i obudź wszystkich..-powiedziałam sama do siebie, zdając sobie sprawę z tego, że dźwięk działającej suszarki może obudzić Zayn'a, śpiącego za ścianą.
-Trudno..-szepnęłam i uruchomiłam suszarkę. Wysuszyłam włosy bardzo szybko, a sprzęt wcale nie okazał się być nad wyjątkowo głośny. Uchyliłam lekko drzwi, by sprawdzić czy brunet się obudził. Na moje szczęście, nadal spał..Na nowo zamknęłam się w łazience i przebrałam w czystą bieliznę, a już po chwili wybraną wcześniej sukienkę.
-Nie jest źle...-mruknęłam, patrząc w swoje odbicie lustrzane. Spięłam włosy w roztrzepanego koka i nałożyłam bardzo delikatny makijaż. Prawie niewidoczny, bo prawda jest taka, że nienawidziłam się malować. Było to dla mnie utrapienie. Nałożyłam biżuterie, leżącą przy mojej kosmetyczce w łazience i wyszłam, wchodząc od razu na korytarz. Ubrałam białe sandałki na płaskim obcasie i napisałam karteczkę, którą pozostawiłam na szafce. "Wyszłam, dołączę do Was potem. Vicky.". Po tym geście zabrałam swoją małą torebkę i wyszłam z pokoju hotelowego, kierując się na plaże. Droga zajęła mi około sześciu minut. Gdy spojrzałam na zegarek zorientowałam się, że jestem przed czasem. Była dopiero 8:49. Usiadłam na piasku i patrzałam jak "zaspane" fale obijają się o brzeg. Przymknęłam oczy i przypomniałam sobie wszystkie chwile z Horanem. Czułam jak do moich oczu napływają łzy..Całe wydarzenie przerwał Niall, który udając kogoś innego, zasłonił mi oczy swoimi rękoma.
-Zgadnij kto to, ślicznotko.-powiedział roześmiany.
-Niall, proszę..-odpowiedziałam, ściągając ze swoich powiek, Jego dłonie. Wstałam i popatrzałam w Jego oczy.
-Hej.-przywitał się ze mną pocałunkiem w policzek. Nie chciałam, by doszło do czegoś więcej. Nie chciałam żadnego kontaktu fizycznego z Nim.
-Vicky, dziękuje Ci. Tak bardzo Cię kocham..-zaczął po chwili, patrząc głęboko w moje oczy.
-Czekaj...za co mi dziękujesz?-zapytałam, będąc dość zdezorientowana.
-No..chciałaś się ze mną spotkać..Dajesz mi drugą szanse, tak?-Jego słowa dochodziły do mnie kilka sekund. Patrzałam w Jego oczy, jednak widziałam pustkę. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
-Nie, posłuchaj..-zaczęłam, jednak nie było dane mi dokończyć. Po raz kolejny mi przerwał.
-Nie Vicky, ja rozumiem. Zraniłem Cię i szukałaś pocieszenia u Zayn'a, wybaczam Ci to. Ty wybacz mi moje błędy, proszę. Jesteś najważniejszą mi osobą w życiu. Jesteś cudowną dziewczyną, przy której chce się budzić i zasypiać. Przy której chce czuwać i którą chce bronić przed złem, tego świata. Dasz kretynowi, kochającemu Cię do szaleństwa drugą szanse?-Jego wypowiedź bardzo mnie zdziwiła. Przebieg tej sytuacji w mojej wyobraźni wydawał się trudny, a co dopiero teraz. Nie Vicky! Musisz być twarda!
-Nie Niall..Przyszłam tutaj, by powiedzieć Ci, że to koniec. Po powrocie do Londynu wezmę z domu wszystkie swoje rzeczy, a Ty usuń mój numer, spal wspólne zdjęcia i zapomnij, że istniałam. Proszę..-szepnęłam. Czułam zbierające się łzy w moich oczach, ale nie pozwoliłam żadnej opuścić wnętrza mojego oka.
-Proszę Cię..Nie rób mi tego. Nie każ mi przestać Cię kochać! To jak powiedzieć mi, że mam nie oddychać! Jesteś moim powietrzem...nie możesz, Vicky. Proszę...-słyszałam jak Jego głos się łamał, a ja czułam się potwornie.
-Przepraszam...-dodałam cicho i odwróciłam się robiąc parę kroków w przód. Znikając z zasięgu Jego wzroku pozwoliłam łzą wyjść na wolność. Gorzkie łzy spływały po moich policzkach. Musiałam to zrobić. Kocham Go, ale nie mogę wybaczyć. Nigdy nie zapomnę tego co zrobił. Odwróciłam się, by mieć pewność, że chłopak już mnie nie widzi. Nie widział, więc weszłam zza róg i oparłam się o ścianę. Zaczęłam płakać. Nie chciałam żeby to tak się skończyło. Nie chciałam pozwolić Mu kiedykolwiek odejść. Nie chciałam nigdy Go zostawiać. Niestety czas, los i zaistniała sytuacja pokrzyżowała moje plany. Usłyszałam czyiś przyśpieszony krok. Po chwili widziałam blond pasmo włosów.
-Vicky!-ten męski głos Nialler'a.
-Proszę, ja..-nie dokończyłam. Nie mogłam, gdyż chłopak zatkał moje usta, pocałunkiem, jakim na nie złożył. Byłam zaskoczona, ale nie protestowałam. Nikt nie całował tak jak Niall..Po chwili, odsunęłam się od Niego powoli, nadal nie wierząc w to co się stało.
-Ja..-nie mogłam nic z siebie wyjąkać. Nie byłam świadoma tego co właśnie się stało. Jego miękkie usta na moich wargach..Przeszedł mnie przyjemny dreszcz po plecach.
-Ja też..-skrócił Niall, uśmiechając się do mnie. Wszystkie żale jakie do Niego miałam w tym momencie przepadły. Ważna była dla mnie tylko ta chwila i Jego niebieskie oczy z tą iskrą.
-Czemu płaczesz? Tak bardzo mnie nie kochasz? Dlatego tak zabolało Cię rozstanie?-zapytał doskonale znając odpowiedź. Jego ciepła dłoń cały czas głaskała mój zapłakany policzek. Spuściłam wzrok.
-Vicky, daj mi jakikolwiek znak, że jesteś w stanie dać mi drugą szanse.-szepnął. Nie myślałam co robię. Stanęłam na palcach i wpiłam się w Jego ustach zostawiając na nich namiętny pocałunek, który blondyn po chwili pogłębił. Tak bardzo byłam spragniona Jego ust..Jego czułości. Po dłuższym "buziaku" odsunęłam się i spojrzałam głęboko w Jego uradowane oczy.
-Dałam Ci znak, więc Ty daj mi znak, że się zmienisz.-szepnęłam cicho.
-To nie miało się zdarzyć w takich okolicznościach. To miało być przy pięknej kolacji i nastroju, ale skoro chcesz dowodu mojej zmiany i miłości do Ciebie, to proszę...-powiedział jednocześnie wyciągając coś z kieszeni. Okazało się to małym czerwonym pudełeczkiem. Od razu wiedziałam co to jednak strasznie się bałam. Chłopak klęknął na jedno kolano, wziął moją dłoń i spojrzał w moje oczy, tak jak jeszcze nie patrzał nigdy.
-Vicky Jonson..W tym małym pudełku kryję się dowód mojej zmiany i namiastka mojej miłości do Ciebie..Moje pytanie jest tylko czy zechcesz przyjąć moją miłość i uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, wychodząc za mnie?-otworzył pudełeczko, gdzie widniał piękny pierścionek. Jak ze snów. Zamurowało mnie. Dopiero co byłam gotowa zakończyć naszą miłość, a tu zaręczyny. Popatrzałam na pudełeczko, od którego blask dawała błyskotka.
__________________________________
Powiem szczerze, że nie jestem zadowolona. Olaliście totalnie komentowanie, dlatego ja podnoszę stawkę. NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 30 KOMENTARZY. Nie dodam póki nie będzie tej określonej liczby. Wyobraźcie sobie, że wchodzi Was tu po 215 dziennie, a ja i tak żądam tylko 20...25..ewentualnie 30 komentarzy. Dużo wymagam? No nie wiem. Życzę miłego czytania słodziaki i w razie pytań..
Czuję się trochę źle przez moją stanowczość co do komentarzy, ale na ask'u każdemu na pewno z miłą chęcią postaram się wytłumaczyć jak wiele to dla mnie znaczy. Kocham Was. :)

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 33

Czułam jak w jednej sekundzie do każdej mojej komórki ciała zawitało otrzeźwienie. Patrzałam na Niall'a i momentalnie zeskoczyłam z objęć Malik'a.
-Stary, to nie tak.-zaczął mulat, patrząc na chłopaka. Blondyn nie odezwał się. Wiedział, że najbardziej zaboli mnie Jego smutek.
-Tak, to właśnie tak jak widzisz!-krzyknęłam prosto w twarz mojemu "byłemu" chłopakowi.
-Vicky, spokojnie..-szepnął troskliwie Zayn, łapiąc mnie za ramie.
-Nie, nie będę spokojna! Ten człowiek zdradzał mnie i naraził mnie na uszczerbek na zdrowiu! Nie wspominając o tym, że..-nie mogłam dokończyć. Moje gardło zostało ściśnięte, a ja poczułam jakby ktoś wbił mi nóż w serce.
-Nie wspominając o tym, że zabił moje dziecko...moją córeczkę, do której już nigdy w życiu się nie odezwę i od której nigdy nie usłyszę "mamo"...-dokończyłam z trudem, połykając łzy. Widziałam jak zachował się Horan. Z każdym moim wypowiedzianym słowem, jego oczy pokrywała szklana powłoka. Żałował tego co zrobił i było to dla mnie największą radością. Chciałam żeby cierpiał. Chciałam żeby zjadły Go wyrzuty sumienia.
-Ja...przepraszam..-powiedział po chwili, przerywając ciszę i strumienie gorzkich łez.
-Ty przepraszasz?! Przeprosiny nie cofną każdej minuty zmarnowanej z Tobą i co najważniejsze, nie oddadzą życia mojej córce!-krzyknęłam, podchodząc do Niego.
-Naszej córce...-sprostował mnie cicho, patrząc w moje zapłakane oczy.
-Naszej? Masz czelność nazywać się ojcem? Jak możesz?-zapytałam. Jego wzrok wbił się w moje oczy. Przez ten ułamek sekundy przeleciały mi przez głowę wszystkie wspomnienia.
( włącz : http://www.youtube.com/watch?v=JXmUYdOVJtc ). Widziałam oczy, w których się zakochałam. Widziałam oczy, które oddałyby za mnie życie. Przypomniało mi się, gdy siedział przy moim łóżku, gdy walczyłam o życie. Przypomniało mi się co zrobił dla mojej mamy. Przypomniał mi się milion Jego czułych pocałunków i te mocne uściski, w których czułam się bezpieczna. Jego ciepły dotyk na mojej zimnej skórze. Jego miękkie usta na moich skrzepniętych wargach. Jego obrona mnie, ryzykując siebie przed Madison. Ale co z tego? Jego zdrada...Jego kłamstwa..Jego zmiana..I to co zrobił mi i mojej córce..Teraz powinnam siedzieć w domu, czekając na poród, a nie być na wakacjach i zadręczając się tym wszystkim. Nie chciałam być dziewczyną ze złamanym sercem. Nienawidziłam Go za wszystko co mi zrobił..ale najbardziej nienawidziłam Go za to, jak bardzo tego drania pokochałam. Każda moja myśl była wywołana Jego zbitym spojrzeniem. Ostatnie mrugnięcie..poczułam uginające się pode mną nogi i uczucie przewracającego się mojego ciała. Zrobiło mi się ciemno przed oczami..

OCZAMI NIALL ' A .

-Vicky!-krzyknąłem, łapiąc Ją, gdy ta straciła przytomność.
-Zrób coś!-krzyknął na mnie Zayn, podbiegając do mojej blondynki. Dziewczyna po krótkiej chwili otworzyła oczy. Spojrzała na mnie wzrokiem, którym przywitała mnie w szpitalu, gdy Bóg dał jej szanse na życie..nowe życie. Jednak nie odezwała się i szybko w miarę swoich osłabionych możliwości, weszła w ramiona Malika.
-Już dobrze..tylko źle się poczułam.-powiedziała cicho do mulata, który obejmował Ją bardzo mocno. Jego dłoń głaskała Jej plecy, a ja chciałem wybuchnąć, jednak wiedziałem, że nie poprawi to mojej sytuacji.
-Idź już...-szepnęła po chwili do mnie. Nie wiem czego się spodziewałem. Miała racje, a ja jestem dupkiem. Skończonym kretynem, który zniszczył swoją szanse na szczęście u boku takiej dziewczyny..
-Idź i nigdy więcej się do mnie nie odzywaj..Nie dzwoń, nie pisz..nie szukaj kontaktu, ale żyj do końca życia ze świadomością tego co zrobiłeś i tego, że nigdy...przysięgam, nigdy Ci nie wybaczę.-każde Jej słowo było wypowiedziane przez zaciśnięte zęby. Krztusiła się łzami, a ja czułem jak moje serce pękało.
-Skoro tego chcesz...będę tutaj jeszcze dwa dni i wyjadę. Jeżeli zmienisz zdanie, to zadzwoń..-powiedziałem i odszedłem od Nich, parę kroków. Tak bardzo chciałem, by mnie zatrzymała. Moje szczęście było nie do opisania, gdy usłyszałem za plecami Jej łamiący się głos.
-Niall...-szepnęła.
-Tak?-zapytałem, odwracając się i pochodząc do nich.
-Skąd wiedziałeś gdzie jesteśmy?-zapytała. Bolało mnie, że tylko to chciała ode mnie wiedzieć.
-Harry mi powiedział.-odpowiedziałem i poszedłem przed siebie.

OCZAMI VICKY .

Weszłam do pokoju i od razu położyłam się na łóżku.
-Potrzebujesz czegoś?-zapytał Zayn, kładąc się obok mnie.
-Tak.-odpowiedziałam pewnie.
-Czego?-zapytał, a ja w ramach odpowiedzi przytuliłam się do Niego mocno.
-Potrzebuje przytulenia.-dodałam po chwili, gdy mulat pozwolił mi uwięznąć w Jego szerokich ramionach.
-Nie chce i nie mogę Mu wybaczyć...-szepnęłam po paru minutach niezręcznej ciszy.
-Nikt Cię do tego nie zmusza..-odpowiedział szeptem i pocałował mojego czoło.
-Dziękuje, że jesteś.-dodałam. Rozmawiałam z chłopakiem jeszcze z 15 minut, gdy stwierdziłam, że jestem zmęczona. W przeciągu. Hmm..może 10 minut leżałam już przebrana w piżamie.
-Dobranoc.-powiedział Malik i pocałował mnie w czoło. Chciał wstać jednak złapałam Go mocno za rękę.
-Gdzie idziesz?-zapytałam cicho.
-Wysłałaś mnie na kozetkę.-odpowiedział, przy czym uśmiechnął się delikatnie.
-Zostań...proszę..-dodałam cicho. Brunet spełnił moją prośbę. Chwilę potem słyszałam Jego ciężki oddech, co oznaczało, że śpi. Ja jednak nie mogłam. Byłam do Niego przytulona, jednak myślałam o Niall'u. Wzięłam telefon, który leżał na szafce nocnej przy łóżku i wybrałam numer blondyna. "Spotkajmy się jutro o 9:00 na plaży. Vicky xx ". Odłożyłam telefon i wiedziałam co muszę zrobić jutro. To była moja najtrudniejsza decyzja. Nie wiedziałam czy nie robię dobrze, lecz posłuchałam się tego co wydawało mi najbardziej wyraźne sygnały.. Spojrzałam na Zayn'a leżącego obok mnie i wtulając się w Niego jeszcze bardziej, zasnęłam...
 _________________________________
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY. :) Jak Wam się podoba? Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam czasu by napisać więcej. Jakby co to zadawajcie pytania na asku. Na pewno odpowiem każdemu.