-Nigdy więcej mnie tak nie strasz!-krzyknęła na mnie opiekuńczo. Czułam jak waliło Jej serce. Nie byłam jeszcze świadoma tego co się stało. Mój umysł dopiero przetwarzał informacje ostatnich minut..wcale nie pomagał mi widok zakrwawionego Zayn'a i zdenerwowanego Niall'a. W okół mnie stali zgromadzeni goście. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam..zniszczyłam najpiękniejszy dzień w życiu Państwa Tomlinson.
-Tak bardzo Cię przepraszam...-szepnęłam do ucha swojej przyjaciółki i wyrwałam się z Jej objęć. Wstałam i wybiegłam z sali.
-Vicky!-słyszałam czyjeś wrzaski, próbujące mnie zatrzymać, jednak wybiegłam bez jakiegokolwiek odzewu. Poczułam się poniżona i wykorzystana. Łzy ciurkami spływały po moich policzkach. Biegnąc przez siebie i nie zwracając uwagi, na deszcz, który zaczął padać, dotarłam do ulicy. Wyciągnęłam rękę i próbowałam zatrzymać jakiś samochód.
-Proszę zatrzymaj się...-szepnęłam zapłakana sama do siebie, gdy zauważyłam kolejny pojazd zmierzający w moją stronę.
-Vicky!-odwróciłam się i zauważyłam Zayn'a. Podbiegł do mnie i wtulił w siebie. Chyba tego potrzebowałam, bo wcale nie protestowałam, gdy poczułam Jego mocny uścisk.
-Przepraszam...-szepnął mi do ucha.
-Za to, że dzięki Tobie dowiedziałam się prawdy o moim narzeczonym? Myślisz, że powiedziałby mi coś o tym, gdyby nie Ty?-zapytałam.
-Raczej nie..-szepnął cicho. Nie wiedziałam co mam teraz myśleć. Z jednej strony brakowało mi Zayn'a, ale wiedziałam, że moje serce należy do Niall'a. O czym ja do cholery mówię?! Niall spodziewa się dziecka z moim największym wrogiem..w tym momencie potrzebowałam już tylko chwili oparcia i zapomnienia. Spojrzałam głęboko w oczy Zayn'a i nachyliłam się do pocałunku. Widziałam jak Jego wargi, zbliżają się do moich ust. Wplotłam dłoń w Jego bujne czarne włosy i wspięłam się na palcach, by ułatwić nam zbliżenie. Nasze twarze dzieliły już milimetry...
-Przepraszam..nie mogę..-powiedziałam, orientując się w ostatniej chwili, że nie mogę tego zrobić. Nie mogę, po raz kolejny lawirować między chłopakami. Ranię tym Ich i siebie..wyrwałam się z myślenia, patrząc na zdezorientowaną i zawiedzioną minę Zayn'a.
-Odwiozę Cię do domu..-powiedział, przerywając ciszę.
-Nie...-złapałam Go za dłoń i delikatnie pocierałam co jakiś czas swoje palce o Jego.
-Jedynym co możesz dla mnie zrobić, to zostać i pokazać Lou i El, że oboje cieszymy się Ich szczęściem..-powiedziałam, próbując wydobyć na swoją twarz, choć delikatny uśmiech. Nawet nie wiem kiedy przestało padać, a na niebie powstała piękna tęcza, zasłonięta troszkę przez chmury.
-Nie zostawię Cię.-szepnął, zaciskając swoją dłoń.
-I właśnie to mi się w Tobie podoba...ale nie teraz. Teraz proszę być został.-wspięłam się na palce i przytuliłam się do Niego, tak mocno na ile pozwalały mi siły. Odwzajemnił mój uścisk...już nic więcej mi nie brakowało.
-Louis, ja już serio nie wiem co mam robić!-powiedziałam przerażonym głosem, opadając bezsilnie na fotel.
-Po pierwsze się nie denerwuj.-odpowiedział spokojnie przyjaciel. Wydawało mi się, że w ogóle nie przejął się zaistniałą sytuacją.
-Proszę kochanie.-szepnęła mi za plecami Eleanor, podając mi kubek gorącej czekolady.
-Dziękuje..-odpowiedziałam, biorąc ciepły napój. Położyłam sobie kubek na kolanie, patrząc w duże okno, za którym już drugi dzień lał potworny deszcz.
-Czemu do nas nie dzwonią?!-krzyknęłam. Poczułam otulające mnie ramie El, która po krótkiej chwili złożyła na mojej głowie krótki pocałunek.
-Nie ma Jego dokumentów i minęły dopiero niecałe 3 dni! Policja już go szuka! Znajdzie się, rozumiesz?! Musi się znaleźć!-odpowiedział zatroskany, ale i pewny siebie Tommo. Nie mogłam tego słuchać. Nie mogłam słuchać tych wszystkich farmazonów, mówiących o tym, że będzie dobrze. W moim życiu już nic nie będzie dobrze, wiem to. Od trzech dni nie mam kontaktu z Zayn'em i również od tego czasu nie odezwał się do mnie Nialler, który nawet nie wrócił po zabawie weselnej. Zginęły Jego dokumenty i spora kwota pieniędzy z Jego konta. Nie wiedziałam czy mam martwić się o to co się z Nim dzieję czy o to, że mnie zostawił i postanowił prowadzić swoje życie w pojedynkę. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wstałam z fotela i pędem pobiegłam do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam przed sobą Zayn'a. Bez zbędnych pytań..uwag i pretensji, wtuliłam się w Niego, jakbym chciała mieć pewność, że On nie odejdzie.
-Vicky, co się dzieję?-zapytał, niewiadomy tego co się dzieje.
-Niall zniknął. Nie ma Go od trzech dni..-wyszlochałam, zaciskając uścisk swoich paznokci na Jego plecach. Nie powiedział nic. Wziął mnie w ramiona i przytulił do siebie mocniej.
-Wejdź, proszę...-szepnęłam, po chwili odrywając się od Niego. Wpuściłam Go do środka i zamknęłam za nami drzwi. Ściągnął kurtkę i buty, od razu kierując się do salonu, gdzie od progu został przywitany przeze Eleanor i Lou.
-A więc co się wydarzyło?-zapytał, siadając na sofę przy naszym przyjacielu.
-W chwili gdy Vicky opuściła salę weselną z naszych oczu wyśliznął się też Niall..świadkowie, których przesłuchiwała policja mówili, że wyszedł chwilę po Niej i po Tobie..od tamtej pory nie ma z Nim kontaktu. Ma wyłączony telefon i nie wrócił do domu..nie wiemy co temu debilowi znów strzeliło do głowy.-streścił Lou. Usiadłam na oparcie mebla i czekałam...czekałam na jakąkolwiek oznakę tego, że żyję i, że nie muszę się martwić..czekałam na cud..
-Vicky...Vicky!-głos mojej przyjaciółki wyrwał mnie z rozmyśleń.
-Co?!-zapytałam, przez spływające łzy.
-Otwórz drzwi, ktoś dzwoni.-powiedziała. Od razu wstałam i po raz kolejny skierowałam się na korytarz. Otworzyłam drzwi, a przede mną stał posłaniec z bukietem czerwonych róż.
-Panna Jonson?-zapytał młody mężczyzna. Otarłam szybko łzy i spojrzałam na Niego raz jeszcze.
-Tak, to ja.-odpowiedziałam.
-To dla Pani.-wysunął rękę do przodu i podał mi kwiaty.
-Proszę tu podpisać.-dodał po chwili, gdy złapałam podarunek i podsunął mi jakąś kartkę. Podpisałam się i już po chwili zamykałam drzwi za facetem. Skierowałam się do salonu, gdzie spotkałam się z zaskoczonymi minami moich przyjaciół.
-Od kogo to?-zapytał Zayn.
-Nie wiem jeszcze...-odpowiedziałam. Usiadłam na ziemi, stawiając przed sobą kwiaty.
-Tam coś jest.-szepnęła zaciekawiona Eleanor. Spojrzałam wgłąb bukietu gdzie faktycznie znajdowała się biała koperta. Spojrzałam na El, która złapała się za brzuch i zwinęła z bólu.
-Kochanie, co się dzieje?!-zapytałam nerwowo przyjaciółkę.
-To tylko bóle ciążowe...to normalne, czytaj.-odpowiedziała, gdy w tym samym czasie objął już Lou.
-Na pewno?-zapytałam raz jeszcze, by mieć pewność, że wszystko z Nią w porządku.
-Tak...-odpowiedziała łamiącym się głosem. Wiedziałam, że z Nią nie wygram, więc złapałam za kopertę. Z moich oczu momentalnie polały się łzy. Czytałam list z niedowierzaniem. Nie wierzyłam w to co widzę.
Kochana Vicky...
Wiem, że narozrabiałem i nie jestem Ciebie wart..wiem, że niejednokrotnie Cię zraniłem i zamiast wywołać uśmiech na Twojej twarzy..doprowadziłem Cię do łez..Zepsułem to co mogliśmy mieć najpiękniejszego. Dziecko i pełną, szczęśliwą rodzinę..Nie wiem czy po tym co teraz wyszło na jaw, chciałbym nadal tamować Twoje szczęście na siłe przy sobie. Zasługujesz na prawdziwą miłość..na szacunek, wsparcie i bezpieczeństwo..ja nie umiem Ci tego dać, więc mam nadzieję, że odnajdziesz się przy boku prawdziwego mężczyzny, który doprowadzi, by z Twojej głowy nie spadł ani włos..mam nadzieję, że zaznasz jeszcze szczęścia i mam nadzieję, że pozwolisz by to szczęście znalazło Ciebie..wiem, że zbliżyłaś się do Zayn'a..widze jak na siebie patrzycie..ja zjebałem swoją szansę, ale mam nadzieję, że On nie zaprzepaści tego co dostał od losu..czyli tą iskierkę w oku, którą masz jak na Niego spoglądasz..Ja się usuwam..nie dam rady patrzeć jak przeze mnie cierpisz. Kocham Cię i zawsze będę kochał, nawet jeżeli nie ma mnie przy Tobie..wiedz, że nigdy nie zapomnę żadnej chwili z Tobą..zostaniesz w moim sercu już na zawsze..
Xoxo Niall.
Zgniotłam list w ręku i wsunęłam go do kieszeni. Nie zwracałam już uwagi na obecność moich przyjaciół. Chciałam zatopić się w morzu łez, których właśnie wylewałam. Nie interesowało mnie już nic, do czasu krzyku mojej przyjaciółki.
-Louis!-krzyknęła El, zsuwając się z fotela. Nie zważając już na sytuację, wstałam i podbiegłam do Niej. Zwijała się z bólu na ziemi, trzymając kurczowo swój brzuch.
-Słońce!-krzyknęłam, gdy widziałam jak się męczy. Nie miałam pojęcia co się w tej chwili dzieję.
-Zayn, dzwoń po karetkę!-krzyknęłam, rzucając telefonem w bruneta. Słyszałam w tle głosy, które oznaczały, że Malik wezwał już funkcjonariuszów pogotowia.
-El, co się dzieje?!-krzyczał, prawie zapłakany mąż dziewczyny.
-Boli! Bardzo! Ratujcie naszą córkę! Błagam!-krzyczała. Złapałam Ją za rękę, którą mocno ściskała. Nie czułam bólu mimo siły, którą mnie obdarzała. Chciałam tylko by pomoc już przyjechała...
3 GODZINY PÓŹNIEJ..
Siedzieliśmy już na korytarzu szpitalnym z trzy godziny, gdy podeszła do nas młoda lekarka, która wyszła z sali operacyjnej.
-Co z Nią?-zapytał roztrzęsiony Louis.
-Pan jest mężem Pani Tomlinson?-zapytała kobieta.
-Tak! Co z Nią do cholery?! Co z dzieckiem?!-podeszłam do Niego i również zdenerwowana złapałam Go za ramię, dając Mu tym świadomość, że ma mnie teraz. Ma wsparcie..
-Ciąża jest bardzo słaba..udało nam się uratować dziecko i zahamować krwawienie Pańskiej żony. Obie dziewczyny są w stanie stabilnym, jednak będą musiały zostać tu do końca ciąży Pani Eleanor.-odpowiedziała doktor. Odetchnęłam z ulgą podobnie jak Lou i Zayn. Usiadłam na krześle w poczekalni i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Sytuacja się unormowała..wiem, że El jest w dobrych rękach i Jej ani małej już nic nie zagraża..oddaliłam się trochę od chłopaków i wyciągnęłam z kieszeni spodni zgnieciony list. Przeczytałam go raz jeszcze, z taką samą falą złych emocji co wcześniej. Już teraz nic nie trzymało mnie przy życiu i normalnym funkcjonowaniu. Odwróciłam się na pięcie, gdzie stała pielęgniarka z całym stojakiem lekarstw dla chorych. Odeszła na chwilę, a ja poczułam, że teraz mam przed sobą swoje wybawienie. Podeszłam do stojaka i zabrałam dużą ilość jakiś dużych tabletek. Schowałam je szybko do kieszeni, upewniając się, że nikt mnie nie widzi. Skierowałam się do małego wodopoju, gdzie nalałam do plastikowego kubeczka wody. Udałam się z nim do szpitalnej toalety. Zamknęłam się na kluczyk i odliczałam minuty. Czułam słone i jednocześnie gorzkie łzy, zdobiące moją mokrą twarz. Wyciągnęłam list od Niall'a i przewróciłam go na drugą stronę. Napisałam "przepraszam", po czym połknęłam garść tabletek...
______________________________
Jak podoba się nowy wygląd bloga? :) Jeżeli zastanawia Was czy widzieliście go już gdzieś wcześniej, to się nie mylicie. Taki szablon miała Kasia, którą mimo zerwanego kontaktu bardzo szanuję i podziwiam jako pisarkę/blogerkę. Nie mówcie, że zgapiłam, skopiowałam itp. Uważam, że szablon pasuję do akcji rozgrywanej w opowiadaniu i szukałam jakiegoś podobnego dużo czasu. Niestety zakończyło się na tym i jest w porządku. Jak poszukacie to z któreś strony będzie zakładka mojego ask'a, w którą wystarczy tylko kliknąć i Was przekieruję. NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA MINIMUM 15 KOMENTARZY. Pozdrawiam.
O jejku. Mam nadzieje, że Vicky przeżyje. Niech wróci Niall, byli taką dobra para. :')
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem pasuje do Zayna :) Niall ją dużo razy skrzywdził
OdpowiedzUsuńOmg! ciekawe co się będzie dalej działo ;( prosze tylko zeby Vicky.przeżyła i Niall sie znalazł.. ;* Koocham !! <3
OdpowiedzUsuńSuper !! niech Vicky przeżyje :)
OdpowiedzUsuńZajebistyy!! ;* dawaj mi tu nexta szybko. Oby Vicky przeżyła.. <3
OdpowiedzUsuńPo prostu się popłakałam ;( Piękne i niech ktoś tylko powie inaczej... zabije! Czekam na next skarbie <3
OdpowiedzUsuńVicky, serio? Nie, nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Niall wróć do cholery jasnej, pogódźcie się i żyjcie jak w tej pierdolonej bajce! I co do Zayna, kocham go, ale nadal jestem za Niall'em. Cudowny rozdział, czekam na next.
OdpowiedzUsuńVicky!! Czemu ty kochasz Nialla. Każde opowiadanie jest takie. Z jednej strony chłopak który na początku jest kochany ale na prawdę jest zjebem. Drugiej też na początku pojeb, ale potem zakochany troskliwy. Vicky!!
OdpowiedzUsuńFajne, długie, ciekawe.!
OdpowiedzUsuńKOcham. Dzieją się dziwwne rzeczy..! ;3
OdpowiedzUsuńSupcio.!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI love It!! <3
OdpowiedzUsuńNiall i Vicky forever <3
OdpowiedzUsuń*O* Swojego zachwytu nie wyrażę słowami,bo się nie da.Masz ogromny talent którego można pozazdrościć!Pisz dalej,życzę ci weny i czasu,abyś mogła dalej tworzyć tę wspaniałą historię <3
OdpowiedzUsuńCudownyy ;* kocham jak coś się dzieje ;)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Popłakałam się kochanie. :* // imaginy1onedirection.blogspot.com
OdpowiedzUsuń