poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 57

-Csii...-szepnął, przejeżdżając palcem po moich drżących wargach.
-Podaj mi Go.-powiedział, wystawiając ręce po Zack'a.
-Proszę Cię, zostaw Go..-szepnęłam, błagającym tonem, przyciskając do swojej piersi syna.
-Zrobię to szybko..Nie będzie Go boleć.-dodał. W Jego oczach panował dziwny spokój, zmieszany z chęciom zemsty. Nie wiedziałam co robię. Zacisnęłam zęby i szukałam pośpiesznie wzrokiem czegoś co mogłabym użyć jako swojej broni. Moją uwagę przykuł wazon z sztucznymi kwiatami, stojący na parapecie tuż obok mnie. Wiedziałam, że jeżeli podam swoje dziecko Niall'owi, będę miała bardzo mało czasu.
-Nie rób tego na moich oczach..-szepnęłam. Pocałowałam synka w głowę i podłam zadowolonemu Horanowi.
-Grzeczna dziewczyna.-wtrącił. Korzystając z chwili, gdy kładł małego na przewijak, złapałam za szklany przedmiot. Rozmachnęłam się i całą złością, rozbiłam go na głowie chłopaka. Upadł na ziemie nieprzytomny, a cały dom przepełnił się płaczem Zack'a. Szybko wzięłam Go na ręce, próbując uspokoić.
-Już dobrze, skarbie. Mamusia jest przy Tobie.-szepnęłam, kołysząc się z nim. Wiedziałam, że mam mało czasu. Wybiegłam z pokoju.
-Masz niezbyt ogarnięta mamę.-szepnęłam do małego i wróciłam się do pokoju. Wyciągnęłam z kieszeni mojego byłego broń i włożyłam ją do kieszeni swoich spodni. Zbiegłam na dół. Chciałam złapać za klamkę, jednak wszystkie drzwi były pozamykane. Kierując się do skrzynki, gdzie były wszystkie klucze, zorientowałam się z daleka, że skrytka jest pusta. Spanikowałam. Dotarło do mnie, że jestem w pułapce, z której nie ma wyjścia. Dotarło do mnie, że mogę teraz narazić  siebie i swoje dziecko. Nie mogłam na to pozwolić. Zbiegłam do piwnicy, której kluczyk był w drzwiach. Piwnica była na szerokość całego dużego domu, więc pomieszczenie było ogromne i szczelne. Nie było słychać żadnych dźwięków. Często schodziłam tam przed porodem, by pobyć sam na sam z własnymi myślami.
-Kochanie. Pamiętaj, że cokolwiek by się nie stało..jesteś dla mnie najważniejszy.-szepnęłam do uszka, mojego małego synka. Był nad wyraz spokojny. Uśmiechnęłam się do Niego przez łzy i włożyłam do koszyka, przepełnionego praniem. Pocałowałam małego w główkę i położyłam przy Nim łańcuszek, który dostałam od Zayn'a, gdy dowiedział się o tym, że jestem w ciąży.
-Nie dam zrobić Ci krzywdy, synku. Nigdy.-szepnęłam, nadal szlochając. Dusiłam się już łzami, jednak lekceważyłam to. Okryłam ciało Zack'a ciepłą kołdrą i założyłam czapeczkę, z racji tego, że w pomieszczeniu było chłodnawo.
-Wrócę po Ciebie..ktoś wróci.-szepnęłam po raz ostatni i wybiegłam z piwnicy, dobrze ją zakluczając. Schowałam kluczyk do stanika, mając pewność, że w tym miejscu na pewno nie zginie. Wbiegłam na korytarz.
-Niall!-krzyknęłam głośno, by mój głos obiegł cały dom. Nie dostałam żadnej odpowiedzi, co oznaczało, że blondyn jeszcze nie odzyskał przytomności.
-Błagam, daj mi jeszcze trochę czasu..-szepnęłam sama do siebie, przez morze spływających łez. Pośpiesznie wbiegłam do kuchni, łapiąc za słuchawkę starego telefonu domowego, wiszącego na ścianie. Po raz kolejny wybrałam numer Louis'a. Odebrał. Odebrał po drugim sygnale.
-Hallo?-zapytał po drugiej stronie, bardzo spokojnym głosem.
-Lou, On jest w domu! Jestem zamknięta z Niall'em! On nas zabije!-krzyknęłam roztrzęsiona do słuchawki.
-Vicky! Gdzie On teraz jest?-zapytał zdenerwowany.
-W pokoju małego! Jest nieprzytomny! Louis, On nas zabije..mam mało czasu. Dom jest zamknięty!-krzyczałam jak nienormalna.
-Jest z małym?!-zadał kolejne pytanie, zamiast ruszyć tu swój tyłek.
-Nie! Mały jest bezpieczny póki co. Błagam pomóż nam..-szepnęłam, słysząc skrzyp podłogi.
-Już jade Vicky, nigdzie się stamtąd nie ruszaj.-powiedział.
-Bardzo zabawne.-dodałam przez łzy i rozłączyłam połączenie. Starłam się być jak najciszej potrafię, by zdołać usłyszeć każdy ruch osoby, schodzącej na dół. Schyliłam się, chowając się za blat i złapałam największy kuchenny nóż jaki miałam pod rękom.
-Nie dam Ci się..-szepnęłam sama do siebie. Wychylając się za stół kuchenny, widziałam Jego ruchy. Obserwował cały dom, szukając mnie..szukając NAS. Na moje nieszczęście zaczął poszukiwania, kierując się do kuchni. Jego kroki niebezpiecznie się do mnie zbliżały.
-A tutaj jesteś.-powiedział spokojnie, widząc mnie. Schowałam nóż za plecy.
-Niegrzecznie się zachowałaś, robiąc mi takie świństwo, wiesz?-zapytał, przecierając swoje bujne włosy z pojedynczych pasm krwi, jakie mu zrobiłam uderzeniem u góry.
-Przepraszam Niall..nie chciałam zrobić Ci krzywdy.-szepnęłam. Czułam jak serce podchodzi mi do gardła.
-A gdzie jest Twój śliczny synek?-zapytał. Przełknęłam głośno ślinę.
-Nigdy Go nie dostaniesz! Nigdy nie dam Ci Go tknąć!-krzyknęłam. Z moich oczu poleciały łzy.
-Czyli chcesz powiedzieć, że wolisz sama zginąć?-zapytał. Przybliżał się do mnie, co powodowało u mnie jeszcze większy paraliż ciała, który chcąc nie chcąc, musiałam pokonać.
-Jeśli będzie trzeba, to tak!-odkrzyknęłam. Roześmiał się prosto w moją twarz, przepełnioną smutkiem i goryczą.
-Podziwiam Twoją próbę walki. Jednak nie popełniłem błędu, wybierając Ciebie na Panią Horan.-powiedział pewnie.
-Nigdy bym Nią nie została! Jesteś chory, Niall! CHORY!-krzyknęłam. Moje plecy po raz kolejny zderzyły się z ścianą, co spowodowało upadek z moich rąk, noża.
-Oo co ja widzę. Tak się chciałaś ze mną bawić?-zapytał.
-To nie tak. Ja..ja przepraszam.-szepnęłam zapłakana. Pokiwał tylko głową.
-Nóż nie jest w moim stylu. Zabijanie tym narzędziem brudzi mi ręce. Ta krew tryskająca po ścianach...Nie, nie. Lepiej to odłóż.-mówił to tak perfidnie..zacisnęłam pięści i kopnęłam nóż wgłąb pokoju. Nie wiedziałam czy dobrze robię, jednak mimo upływających sekund Niall nie podszedł, by podnieść tą broń. Jego kroki wybrały mnie..podchodził co raz bliżej.
-Zostaw mnie. Co ja Ci zrobiłam?-zapytałam w akcie desperacji.
-Za dużo by opowiadać, a przecież nie mamy czasu na pogawędki.-odpowiedział wesoły. Wyjrzałam przez ramię, gdzie miałam niewielką trasę do pokonania, by uciec z kuchni. W mojej głowie rozpoczęła się chora gra. Spojrzałam na podchodzącego psychopatę, Niall'a i postanowiłam zaryzykować. Przebiegłam kawałek, tyle ile sił w nogach. Krótko po mnie wystartował Niall. Biegłam jak oszalała po schodach, potykając się raz na jakiś czas. Próbując Go jak najdłużej zatrzymać, rozrzucałam po schodach rzeczy, przewieszone przez obręcze. To mnie zrujnowało. Przewróciłam się i zanim zdążyłam podnieść, stał już nade mną blondyn.
-Przestań się ze mną bawić, Vicky! I tak wiemy, że nie wygrasz.-szepnął, przeczesując spokojnie mój kosmyk włosów za ucho.
-Jeszcze zobaczymy.-odpowiedziałam pełna determinacji i kopnęłam chłopaka, w sposób, w którym jak zabawka zleciał na ziemię. Odwróciłam się, by zobaczyć czy żyję. Jęczał na dole, przeklinając moje imię.
-Nienawidzę Cię, Niall!-krzyknęłam. Podniósł się obolały i podniósł się, a ja w tym czasie podjęłam próbę ucieczki do mojej sypialni. To był jedyny pokój, w którym, choć na chwilę poczułam krztę spokoju. Wbiegłam do niego, szczelnie zamykając drzwi. Obstawiłam je ciężką komodą, z którą miałam problem. Przez zamek od klucza, którego niestety nie miałam, spoglądałam czy Niall nie zbliża się do pokoju. Miałam jeszcze chwilę, choć słyszałam jak Jego obolałe ciało wlecze się coraz bliżej. Zerknęłam do szafki Zayn'a, do której zawsze miałam silny zakaz wstępu. Teraz ryzykowałam. Otworzyłam szafkę i zobaczyłam w niej masę naboi i broń. Naładowałam pistolet całym magazynkiem i schowałam do drugiej kieszeni. Drzwi zaczęły się poruszać, a w domu rozległo się głośne walenie do drzwi.
-Vicky, otwórz!-krzyczał zdesperowany Niall.
-Nie ma takiej opcji! Zostaw mnie w spokoju!-odkrzyknęłam. Moje zabarykadowanie się, nie dało jednak zamierzonego efektu. Mimo tego, że chłopak miał przez upadek ograniczone ruchy, zdołał wyważyć następne drzwi.
-Słuchaj, będziesz płacił za zdemolowanie mojego mieszkania. Robisz sobie tutaj małpi gaj, a ja mam po Tobie sprzątać.-powiedziałam zdenerwowana. Zaśmiał się, podchodząc do mnie.
-Zostaw mnie!-krzyknęłam. Nie zareagował, więc wyciągnęłam z kieszeni broń, którą odbezpieczyłam.
-Ostatni raz, mówię, że masz się do mnie nie zbliżać!-krzyknęłam, kierując pistolet w Jego ciało.
-Nie zrobisz tego, kochana.-szepnął, uśmiechając się do mnie perfidnie.
-Wydaję mi się, że nie chcesz się przekonać.-powiedziałam ciszej, strzelając w ścianę, obok niego.
-Za tą szkodę płacisz Ty.-odpowiedział rozbawiony. Z moich oczu nieustanie sączyły się gorzkie łzy.
-Dość tego!-odkrzyknęłam. Strzeliłam Mu w stopę i wybiegłam z pokoju, czując jak coś wypada mi z kieszeni. Jedna z broni. Kurwa! Chciałam się po nią cofnąć, ale była już w posiadaniu jęczącego z bólu Niall'a. Kula tylko Go drasnęła, a On tak panikował. Zbiegając na dół po schodach, usłyszałam walenie do drzwi wejściowych.
-Vicky! Vicky, jesteś?!-usłyszałam znajomy głos..Louis! Zbiegłam po schodach, próbując jakoś Mu otworzyć.
-Lou, to drzwi antywłamaniowe! Nie otworzę tego!-krzyczałam zapłakana.
-Odsuń się!-krzyknął. Zrobiłam to co mi kazał. Strzelił w klamkę, jednak nieskutecznie. Wyjrzałam na schody i zobaczyłam, schodzącego na dół Niall'a. Na całym ciele miałam rany, podobnie z resztą jak On.
-Louis, On tu schodzi!-krzyknęłam.
-Dokładnie...-odpowiedział cicho blondyn. Wyciągnęłam broń i wymierzyłam w Jego ciało. On za to miał na muszce mnie.
-Niall, ja strzelę!-krzyknęłam.
-Ja pierwszy!-odkrzyknął i nacisnął spust.
W tym samym czasie drzwi z impentem się otworzyły.
-Ty skurwielu!-krzyknął Louis i strzelił Niall'owi w ramię. Chłopak zaliczył drugi upadek ze schodów, tracąc przytomność. Dopiero teraz poczułam jak ciepła ciecz spływa po moim ramieniu, a ja pogrążona zostałam w niesamowitym bólu na poziomie niższym niż ucho. Złapałam się za ranę, czując jak nogi się pode mną uginają.
Upadłam na ziemię, z przechyloną głową w bok. Tommo od razu upadł obok mnie.
-Vicky, trzymaj się! Dzwonię na pogotowie!-krzyknął.
-Nie Lou....dam radę. W piwnicy jest Zack..-szepnęłam ostatkami sił, wyciągając ze stanika kluczyk.
-Powiedz Mu, że Go kocham..-szepnęłam, uśmiechając się do chłopaka błagalnie.
-Vicky nie!-ten krzyk był ostatnim co usłyszałam.
_____________________________________
Pisałam ten rozdział ponad godzinę i jestem z siebie niesamowicie zadowolona.
MAM NADZIEJĘ, ŻE SKOMENTUJECIE MOJA PRACĘ. Kocham Was. :*
// Za błędy szczerze przepraszam. :)) + Zapraszam tu >>Klik<<

21 komentarzy:

  1. Jejku! Rycze! Więcej takich akcji! Ja również jestem z Ciebie niesamowicie dumna. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. jezuuu ale zajebistyyy <33 naprawdę napracowałaś sie i wyszlo ci zajebiscie czekamy z niecierpliwością na kolejny rozdział <33 kochamm :** zapraszam do mnie http://pervertedonedirection.blogspot.com <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pierdziele.. Niech Vicky nie umiera! Musi przeżyć! Łzy same cisną się do oczu ;C

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział. A Niall to dupek. Jak mógł . Płakałam jak głupia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niall zachowuje się jak chory psychicznie. (Pewnie taki jest) i błagam niech Vicky nie umiera, and brawa fla Lou. <33

    victim-niallhoran.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaa płaczę i to wszytsko przez ciebie! Dlaczego mi to robisz?! Dlaczego tak zajebiście piszesz, hmm?! Ja się do kurwy nędzy pytam! Hah, odbija mi, wiem. Nie mogę przeżyć tego, że Niall tak się zmienił (wiem, że ciągle to powtarzam, ale był wcześniej taki kochany). Niech Vicky przeżyje! Koniec i kropka! Czekam na next.

    // we-are-friends-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezus Maria, przecież ona nie może umrzeć ! Pisz szybko następny bo chce żeby sie wyjaśniło.. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju idealny...Niech nie umiera. :c Płaczę....

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest po prostu wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Japierdole.... Pojebany Niall, mam ochotę mu przypierdolić .. Co on jej zrobił ?! :cc Płaczę .. Niech Przeżyje proszę :c<3333

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny :( poryczałam się :cc

    OdpowiedzUsuń
  12. coś niesamowitego <3
    proszę jak najszybciej kolejny rozdział! :D //WcR

    OdpowiedzUsuń
  13. <3 Niech ona nie umieraa. Błagam.! Blog straci sens. :'c

    OdpowiedzUsuń
  14. Pisz dalej ; ) Cudowne to jest aż sie zakochałam <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezuu szybko następny! <33

    OdpowiedzUsuń
  16. sama bym była z siebie zadowolona gdybym napisał taki rozdział!!On jest boski!!Czekam na nexta!
    @Agata8317

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski :O Kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  18. wyszło na to że mamy takie same nazwy xD A co do rozdziału... siedzę i rycze... po prostu rycze :'( mega smutny, proszę cię uratuj Zack'a i Vicky! Czekam nn <33

    OdpowiedzUsuń
  19. Takie emocje mną targają jak to czytam. Niesamowite <3

    OdpowiedzUsuń