Odsunęłam się od Niall'a i popatrzałam na niego wzrokiem, który sam mówił za siebie, że mam już dość tych kłamstw i zatajania prawdy..
Nie odzywałam się ani słowem. Unikałam kontaktu wzrokowego z Nim, choć wiedziałam, że na pewno go to boli. Zastanawiałam się co tak na prawdę wydarzyło się tamtego dnia. Zamknęłam oczy i położyłam się na łóżku. Horanek przyglądał mi się, a ja czułam Jego wzrok na sobie. Nie chciałam by ktokolwiek mnie teraz oglądał..
-Niall..wyjdź.-powiedziałam w końcu.
-Ale powiedz mi co się stało. Dlaczego płaczesz i czemu krzyczałaś?- pytania, których się bałam.
-Ja..no bo..proszę zostaw mnie samą.-odpowiedziałam w końcu, wymijając pytanie.
-Vicky..-nie dokończył, przerwałam Mu.
-WYJDŹ!- krzyknęłam. Wiem, że nie powinnam, ale chciałam zostać sama.
-Jak sobie życzysz..-pokręcił głową i wyszedł z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Złapałam się za głowę i próbowałam sobie coś przypomnieć.
-Vicky...dasz radę, myśl..-mówiłam sama do siebie.
-Przecież musisz coś pamiętać.- dodałam. Łzy nadal spływały mi po policzkach, ale nie zwracałam już na to uwagi. Moim głównym celem było teraz tylko skojarzenie faktów sprzed 6 miesięcy. Opatuliłam się kołdrą i przymknęłam oczy. Co jakiś czas widziałam jakieś pojedyncze obrazy w mojej głowie. Krew..strzał...ból..
-Co się działo?!- zadałam sobie po raz tysięczny te pytanie. Miałam już dość, to sprawiało mi na prawdę wiele nieprzyjemności rozpamiętywanie czegoś co zabrało mi całe pół roku życia. Zasnęłam.
OCZAMI NIALL' A .
Zszedłem na dół do wszystkich zgromadzonych w salonie. Kate siedziała na kolanach Harr'emu, Zayn gadał z Liam'em, a Eleanor siedziała na przeciwko Lou, ale nie rozmawiali ze sobą.
-Co z Nią?-zapytała El, gdy tylko zobaczyła mnie w progu pokoju.
-Nie wiem. Zachowuje się jakby to nie była Ona. Zmieniła się. Ta chora sytuacja Ją zmieniła.-odpowiedziałem.
-Daj Jej czas..-powiedziała, tym samym kierując wzrok wszystkich na nas.
-Ma go ile zechcę..-szepnąłem.
-No, a czemu krzyczała?- wtrącił się Louis.
-Nie wiem..wydaje mi się, że może przypominać sobie sytuację z tamtego dnia.-odpowiedziałem.
-Myślisz, że dowie się co tak na prawdę się stało?-zapytał.
-Nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań. Wiem tyle, że nie możemy Jej powiedzieć co się wydarzyło.
-Kiedyś musi się dowiedzieć. Mógłbyś żyć z nieświadomością co się stało i wykreśliło pół roku z Twojego życia?-to pytanie dało mi dużo do zrozumienia, ale nadal wiedziałem, że Ona na razie wytrzyma bez tej informacji.
-No nie.-odpowiedziałem w końcu.
-No właśnie Nialler, no właśnie.- wtrącił Lou.
-A co Ona teraz robi?-kontynuowała El.
-Nie wiem. Kazała wyjść mi z pokoju.
-Myślisz, że nic sobie nie zrobi?
-Nie pomyślałem o tym.
-No właśnie. Pójdę do Niej.-odpowiedziała i wyszła z pokoju, kierując się schodami na górę.
OCZAMI ELEANOR .
Poszłam do góry, do pokoju Vicky. Nie wiedziałam czy życzy sobie mojej obecności, ale czułam, że jako jedyna dziewczyna, którą tu tak na prawdę zna, powinnam być przy Niej. Uchyliłam drzwi do Jej pokoju. Spała, owinięta kołdrą w ciuchach. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc, że nic Jej nie jest. Usiadłam na brzegu łóżka, które pod moim ciężarem lekko się "zapadło". Blondynka obudziła się, kierując swój wzrok od razu na mnie.
-Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić.-powiedziałam.
-Nic się nie stało, ale nie musicie przy mnie siedzieć non stop.-odpowiedziała mi oschle. Nie była taka jak kiedyś.
-Nie musimy, ale to, że to robimy świadczy o tym, że zależy nam na Tobie, Vicky.
-Cieszy mnie to, ale to nie jest potrzebne. Dam radę sobie z tym wszystkim sama.
-Tak sądzisz? Nawet nie wiesz ile my tu przeżyliśmy..
-No właśnie! NIE WIEM! Nie wiem, bo nie chcecie mi nic powiedzieć!- unosiła lekko swoje ciało z łóżka, podpierając się rękom.
-Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie, a póki co staraj się nas traktować, choć z minimalnym szacunkiem. Wiesz Vicky...zawsze miałam Cię za dobrą, miłą, sympatyczną dziewczynę, a teraz? Teraz widzę, że nie umiesz okazać, choć odrobinę szacunku nawet osobie, która spędziła przy Twoim łóżku tyle godzin. Osobie, która odwiedzała Cię dzień w dzień i osobie, która tak strasznie Cię kocha!-musiałam Jej to powiedzieć. Może potem będę miała wyrzuty, ale Jej zachowanie zaczynało stawać się nieprzyjemne.
-W sensie, że o Tobie mowa?-zapytała obojętnie po chwili.
-Nie, choć też się martwiłam. Chodzi o Niall'a, wiesz? Nie mogę pojąć tego, że tak Go traktujesz. Jako jedyny nie stracił nadziei na to, że otworzysz oczy.-odpowiedziałam.
-Ja...sory.-dodała, spuszczając głowę.
-Nie mnie przepraszaj.
-Zawołasz tu Niall'a?-zapytała, co bardzo mnie ucieszyło.
-Jasne, a Ty zrozum, że jesteś dla nas wszystkich na prawdę ważna. Nie buntuj się, bo wszystko co robimy, jest robione z myślą o Tobie.-odpowiedziałam, patrząc Jej w te przepłakane, spuchnięte oczy.
-Wiem El..przepraszam Cię.-objęła mnie, a ja czułam na swoim ramieniu łzy, które ciekły Jej po policzkach. Przytuliłam Ją do siebie.
-Już dobrze, słońce. Idę po Horanka.-odpowiedziałam, posyłając Jej delikatny uśmiech, który odesłała przez łzy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do salonu.
OCZAMI NIALL ' A .
El powiedziała mi, że moja blondyneczka chce mnie widzieć. Zaskoczyło mnie to, ale poszedłem do Jej pokoju. Otworzyłem delikatnie drzwi do pomieszczenia, których ciche skrzypnięcie spowodowało, wzrok Vicky na mnie. Podszedłem bliżej do łóżka, na którym siedziała.
-Chciałaś ze mną porozmawiać, skarbie?-zapytałem, poprawiając za ucho kosmyk Jej włosów.
-Tak chciałam.-spuściła głowę, unikając kontaktu wzrokowego ze mną.
-Jeżeli nie chcesz, bym Cię dotykał to powiedz wprost.-wtrąciłem.
-Nie, nie o to chodzi. Ja po prostu póki co czuję się obco we własnym ciele..To przez to, że tyle czasu mnie tu tak na prawdę nie było. Nie było mnie w sobie i bez względu na to jak to brzmi, powinieneś mnie zrozumieć.-popatrzała mi w oczy. Pierwszy raz od dłuższego czasu.
-Rozumiem.-odpowiedziałem.
-Niall..słyszałam, że byłeś przy mnie każdego dnia. Choć nie wiem czy to możliwe, ale czuję się przy Tobie speszona. Ja.. wydaję mi się, że pamiętam Twój cichy szept, mówiący mi, że dam radę. Ja..jestem jaka jestem, bo nie chcecie mi powiedzieć, co się stało.- do Jej oczy napływały "świeże" łzy.
-Robimy to dla Twojego dobra. To dopiero 2 tygodnie. Nie powinnaś się denerwować, a co do tego szeptu, to wiedziałem, że mnie słyszysz. Wiedziałem, że z tego wyjdziesz.-odpowiedziałem, co uwolniło na Jej twarzy dyskretny uśmiech.
-Dobrze, ale obiecuj, że kiedy będę już na siłach...dowiem się prawdy.-zamurowało mnie, ale cóż..cała Vicky.
-Obiecuję..-wyszeptałem.
-Niall...
-Tak?
-Dziękuje..
-Za co?
-Za to, że przy mnie byłeś..nie zwątpiłeś i za to, że mnie kochasz..-szepnęła. Nie zdążyłem Jej odpowiedzieć, bo złączyła nasze usta w pocałunku. Odwzajemniłem go, pełen radości, ale to wywołało coś dziwnego.
-MADISON!- krzyknęła nagle Vicky. Przestraszyłem się. "Co się dzieje?"-pomyślałem.
___________________________
Dzisiejszy rozdział jest dodany z wielu perspektyw i uprzedzam, że może tak być póki główna bohaterka nie dowie się prawdy co stało się z nią "6 miesięcy temu". Następny rozdział dodam za 20 komentarzy. :) Miłego czytania życzę. Ps. Ten rozdział został dodany szybciej tylko na prośbę BAD KASI. <3
Kocham cię <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńB O S K I E! Jak wszystko co piszesz! :D
OdpowiedzUsuńjezu cudo :)))))))))
OdpowiedzUsuńSuper ;*
OdpowiedzUsuńBOSKI C:
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuńCudowny <3 Kc
OdpowiedzUsuń+Dalszej weny
OdpowiedzUsuńJest cudowny i wgl , wiem Kaśka jest zejebista , czekam na nastepny tak się wciągu dnia przeczytałam te wszystkie <33
OdpowiedzUsuńCudowny . kocham <33
OdpowiedzUsuńZnam Kasię i Adę przy okazji , jakby was tak połączyć to powstała by wspaniała książka <33 A rozdział jak zwykle cudowny <33
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej, proszę cię ;)
OdpowiedzUsuńMIÓD CUD MALINA :D ♥ JESTEŚ WSPANIAŁA ! :')
OdpowiedzUsuńświetny rozdział . czekam na kolejny.;**
OdpowiedzUsuńsuperr ! :)
OdpowiedzUsuńGenialnyy :**
OdpowiedzUsuńLUZ, BLUES I ORZESZKI XDD
OdpowiedzUsuńrozdział jak każdy inny :) świetnyy <3 ale szkoda że taki krótki
OdpowiedzUsuńfajny : * kocham go i cię ! ( go w sensie że twojego bloga x DDD )
OdpowiedzUsuńboskieee !! :D
OdpowiedzUsuń