ROZDZIAŁ NIE PRZEZNACZONY DLA OSÓB Z NADMIERNĄ EMPATIĄ ..
( Czytając, radziłabym zwracać uwagę na najmniejsze szczegóły, które w dalszym ciągu mogą mieć duże znaczenie. )
Po chwili, spędzonej w toalecie, do drzwi zapukała El.
-Wszystko w porządku, słońce?-zapytała troskliwym głosem. Przekręciłam mały zamek w drzwiach i wpuściłam moją przyjaciółkę do środka. Gdy tylko weszła, przytuliłam się do Niej.
-Nic nie jest w porządku.-odpowiedziałam, czując jak do moich oczu napływają łzy.
-Może po prostu się czymś zatrułaś.-wtuliła mnie w siebie mocniej, nie wiedząc chyba jeszcze co mam na myśli.
-El..okres spóźnia mi się już drugi tydzień..-odpowiedziałam. Dziewczyna wypuściła mnie z uścisku i spojrzała głęboko w oczy. Widziałam, że nie wie co ma powiedzieć.
-Myślisz, że jesteś w ciąży?-zapytała w końcu po chwili, przerywając niezręczną ciszę.
-Nie wiem, ale to możliwe.-odpowiedziałam siadając na brzegu wanny. Dziewczyna podeszła do mnie i wtuliła moje ciało w swoje. Cieszyłam się, że w takich sytuacjach Ją mam.
-Posłuchaj, jedź z Niall'em po mamę, ja pójdę po test ciążowy.-wtrąciła nagle.
-Mogłabyś? Serio?-zapytałam, dziękującym tonem. W odpowiedzi dostałam tylko przytaknięcie El z minimalnym uśmiechem na twarzy.
-Jesteś najwspanialszą przyjaciółką na świecie, wiesz?-zapytałam, przytulając się do Niej. To było urocze, gdy równo z tym co mówiłam, Jej policzki oblewała fala delikatnego różu.
-Strzeliłaś buraka, kochanie.-dodałam po chwili.
-Bo nie jestem przyzwyczajona do komplementów.-odpowiedziała, chichocząc pod nosem.
-Teraz dosyć tego, a Ty się zbieraj, bo spóźnisz się po mamę.-wtrąciła i pociągając mnie za rękę, uchyliła drzwi, byśmy razem mogły wyjść z łazienki. W mgnieniu oka znalazłyśmy się w kuchni. Od razu podszedł do mnie mój kochany chłopak, z wyraźnym zatroskaniem, w spojrzeniu, które mi posłał.
-Wszystko dobrze, kochanie?-zapytał, całując delikatnie czubek mojej głowy.
-Tak, jeźdźmy już, bo się spóźnimy.-odpowiedziałam cicho. Pożegnałam się z El, uśmiechem i skierowałam się do drzwi wejściowych. Założyłam na siebie kurtkę i wyszłam, idąc w stronę samochodu Horana. Chwilę po mnie, około auta pojawił się też blondyn. Weszłam pierwsza od strony pasażera, czekając aż obejdzie pojazd i wsiądzie na miejsce kierowcy. Od chwili przekręcenia kluczyka w stacyjce do zatrzymania się samochodu pod szpitalem po niecałych 20 minutach, milczałam. Nialler oczywiście próbował nawiązać temat do rozmowy, ale zbywałam Go pojedynczymi słówkami. Gdy tylko zaparkował, wzięłam torebkę i wyszłam, pewnym krokiem zbliżając się do wejścia szpitala, nie czekając na Horanka, który w rezultacie musiał do mnie podbiec.
-Jesteś gotowa?-zapytał w końcu.
-Nie wiem. To moja mama i moim obowiązkiem jest się Nią zająć. Po za tym nie mogę po raz kolejny zostawić Jej samej. Jest mi bardzo ważna.-odpowiedziałam, stawiając pierwszy krok na terenie szpitala.
-Jestem z Tobą, kochanie.-powiedział chłopak, obejmując mnie ramieniem. Chwilę po naszej krótkiej rozmowie, staliśmy już przed salą mojej mamy. Podałam Niall'a jako mojego męża, co w zasadzie bardzo Mu się spodobało, by mógł uzgodnić wszystkie sprawy z lekarzem, w chwili, gdy ja weszłam powoli do mojej mamy.
-Hej mamusiu.-powiedziałam, podchodząc do Niej. Wydawało mi sie, że wczoraj wyglądała lepiej. W każdym razie Jej widok był koszmarny. Nie brzydziłam się czy coś podobnego, po prostu było mi żal widzieć Jej wycieńczony organizm.
-Witaj...córciu..-oddała mi przywitanie cicho, w miare swoich możliwości. Ucałowałam delikatnie Jej czoło, pomagając Jej po chwili, usiąść. Serio strasznie bałam się Jej dotknąć. Bałam się, że zrobię jeden mocniejszy ruch i moja matka połamie się na milion kawałków. Była taka słaba. Zarzuciłam na Nią płaszcz, który przywiozłam, gdy do sali wszedł lekarz.
-Witam obie Panie.-zaczął doktor.
-Dzień dobry.-odpowiedziałam. Mama nie była wstanie nic powiedzieć. Posłała mężczyźnie bardzo delikatny uśmiech, a według mnie, to wyrażało więcej niż tysiąc słów.
-Wszystkie zalecenia i przeciwwskazania powiedziałem Pani mężowi.-zaczął lekarz.
-Proszę dbać o tą małą kobiecinkę jak o największy skarb.-dokończył.
-Ale tak właśnie jest. Moja mama jest moim największym skarbem.-powiedziałam, czując po krótkiej chwili łze, dryfującą powoli po moim policzku. Delikatne uściśnięcie mojej dłoni przez mamę, oddało mi największą satysfakcję. Stara się..dla mnie. Wiedziałam, że z tego wyjdzie i będzie jak kiedyś. Musiało tak być.
-Trafi Pani w dobre ręce.-dodał po chwili lekarz, gdy do sali wjechała pielęgniarka z wózkiem inwalidzkim. Pomogła mi razem z Niall'em przesadzić mamę i po upływie niecałych 10 minut, byliśmy już w drodze do domu. Mama wpatrzona była w boczną szybę, jak dwuletnie dziecko podziwiające i poznające świat. Moja mama też poznawała ten świat..na nowo. Nie wiem ile była trzymana w zamknięciu. Jej oczy błyszczały, widząc domy, które pod wpływem prędkości, z którą jechaliśmy znikały, oddając swoje miejsce następnym. Widziałam radość jaką przeżywała, mimo, że przez brak swoich sił, nie mogła tego okazać. Cały czas trzymałam Ją za rękę przypominając sobie okres mego dzieciństwa. Odwracałam głowę, by nikt nie widział moich łez. Było mi strasznie źle. Uratowało mnie to, że w przeciągu 20 minut, wjechaliśmy na podjazd naszego domu. Niall wziął mamę i z moją pomocą, weszliśmy do domu. Usadził Ją na specjalnym łóżku, w Jej nowym pokoju. Widziałam zadowolenie w Jej oczach. Tylko przez Jej spojrzenie mogłam domyśleć się co może czuć. Nie była w stanie pokazać tego gestem. Była zbyt słaba i taka bezbronna. Była zmęczona, wiec nie zdziwiło mnie to jak Jej powieki zaczęły opadać. Zasnęła. Nie wiedziałam do czego służy aparatura pod którą znowu została podłączona przez Horana.
-Wiesz co robisz?-zapytałam cicho, by nie zbudzić mojej mamy.
-Tak, kochanie. Nie denerwuj się.-odpowiedział. Musiałam Mu zaufać. Nie pozostało mi nic innego. Wyszłam z pokoju, kierując się do salonu, gdzie siedziała El, oglądając jakiś tandetny serial.
-Gdzie są wszyscy?-zapytałam, siadając obok Niej.
-Nie wiem. Pojechali gdzieś z Zayn'em.-odpowiedziała, obejmując mnie ramieniem.
-Jak mama? Specjalnie nie szłam do góry. Niech się oswoi z nowym pomieszczeniem, domem, sytuacją.-dodała. Odpowiedziałam Jej uśmiechem.
-Jest strasznie słaba El. Nie wiem co mam robić. Nie dam rady, choć tak bardzo chciałabym podołać wyzwaniu, który rzucił mi los. Tak bardzo chciałabym widzieć Jej pełny uśmiech i czuć Jej silną rękę na moich ramionach. Nawet nie wiesz ile oddałabym za lanie, które dawała mi jak coś przeskrobałam. Gdybym dostała takie lanie, byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo wiedziałabym, że ma siłę by mi je dać. Najpierw tata...teraz mama..nie daję rady.-z każdym następnym wyrazem, po moim policzku spływała nowa łza. Byłam zamknięta w objęciach mojej przyjaciółki, która pokornie wysłuchała moich wyżaleń. Płakałam, wtulając się w Nią z 2 minuty, gdy nagle odchyliłam głowę, patrząc w Jej szklane oczy. Dopiero teraz doszło do mnie, że płakała razem ze mną, nad moim losem.
-Kupiłaś test?-zapytałam w końcu, ochrypłym od płaczu głosem.
-Tak, słońce. Jest u mnie w torebce. Pomóc Ci?-zapytała, wyciągając z torebki, leżącej obok nas małe opakowanie, przedstawiającym na ilustracji niemowlę.
-Tak, chodź ze mną, ale do łazienki na dole. Nie chce by Niall wiedział.-odpowiedziałam i złapałam Ją za rękę. Otworzyłam drzwi do łazienki.
-Poczekaj, proszę.-odpowiedziałam, przecierając łzy. Po chwili wyszłam z testem w dłoni, który zrobiłam zgodnie z instrukcją.
-Jesteś?-zapytała Eleanor, posyłając mi pytające spojrzenie pełne zdziwienia i ciekawości.
-Nie wiem. Muszę poczekać 2/3 minuty.-odpowiedziałam. Moja przyjaciółka trzymała test, odliczając sekundy do wyniku. Cały czas siedziałam cicho, opierając się o ścianę.
-I jak?-zapytałam w końcu.
-Vicky...test pokazuje dwie kreski..-odpowiedziała cicho.
-A dwie kreski oznaczają...?-zapytałam.
-Ciąże, kochanie.-odpowiedziała z lekkim grymasem na twarzy. Przepłakałam z El w łazience z jakieś pół godziny. Nie wierzyłam, że życie może się tak sprzeciwić właśnie mi. W mgnieniu oka spadło na mnie tyle obowiązków i zmartwień. Z rozmyśleń i monologu, wypowiedzianego El, na temat tego, że dziecko to skarb, wyrwało nas pukanie do drzwi.
-Wszystko dobrze?-troskliwy głos Horanka.
-Tak, jest dobrze.-odpowiedziała El.
-Daj nam chwilę.-dodała, zbywając Go.
-Musisz wyjść i zmierzyć się z tym wszystkim.-szepnęła mi do ucha. Miała rację, więc po chwili wyszłam. Na stoliku leżała karteczka, na której pisało, że moja mama śpi, a Nialler ma ważną sprawę na mieście.
-Gdzie Niall?-zapytała El.
-Jak widzisz, nie ma go.-odpowiedziałam wręczając Jej karteczkę.
-Idę do mamy.-dodałam po chwili. Oddaliłam się od dziewczyny, przemierzając schody, prowadzące do byłego pokoju mojego chłopaka i teraźniejszego mej matki. Uchyliłam delikatnie drzwi, które spowodowały skrzypnięcie, a w rezultacie obudzenie mojej śpiącej, schorowanej matki.
-Przepraszam, że Cię obudziłam.-szepnęłam, siadając na krześle obok Jej łóżka. Odpowiedziała mi cisza i delikatne uniesienie kącika Jej ust, wywołującego minimalny uśmiech.
-Mamo..tak bardzo chciałabym Cię przeprosić. Zostawiłam Cię samą. Nie wiesz nawet ile dałabym, by cofnąć czas, by zabrać Cię ze sobą. Nie wiedziałam, że tak się to potoczy, ale wiem, że dasz radę. Damy radę i wyjdziesz z tego, tak jak ja.-zaczęłam, patrząc na mamę z politowaniem w oczach. Po raz kolejny płakałam. Nie chciałam, jednak emocje zawładnęły całym moim ciałem.
-W porządku.-szepnęła cicho, szukając mojej dłoni, którą szybko Jej podałam.
-Tak bardzo Cię kocham, mamusiu.-dodałam, obejmując Ją bardzo delikatnie.
-Ja Ciebie też. Ale..ale ja to czuję..-zaczęła. Trudno było mi Ją zrozumieć. Skala dźwięku Jej głosu, była bardzo zaniżona. Szeptała, a i tak było widać, że sprawia Jej to dużo trudu.
-Czuję, że to koniec...nabałaganiłam w życiu i moim jedynym marzeniem jest Twoje wybaczenie i doczekanie się wnuków. Tylko tyle. Wtedy mogę spokojnie umrzeć.-powiedziała, co o dziwo w pełni zrozumiałam. Poczułam, że moja ciąża jest darem, a nie utrapieniem. Wiedziałam, że dziecko sprawi mojej mamie największy prezent.
4 DNI PÓŹNIEJ .. - NADAL OCZAMI VICKY .
-No to teraz mogę Ci pogratulować.-zaczęła El, wychodząc ze mną z gabinetu, gdzie miałam robione badania, potwierdzające moją ciąże.
-Dziękuje..-odpowiedziałam cicho. Oswoiłam się już z tym, że będę miała dziecko. Pomogła mi w tym El i myśl, że w moim ciele, rośnie człowiek. Jednak kluczem zmiany mojego podejścia było to co powiedziała mama. Myślę o tym od 4 dni. Zasypiam z myślą, że spełnię Jej prośbę. Cieszyło mnie to.
-Czekaj, czekaj. Który to tydzień?-zapytała El, wyrywając mnie z myślenia.
-Zaczyna się piąty.-odpowiedziałam, wychodząc z ze szpitala, w którym byłyśmy. Wsiadłyśmy do blisko zaparkowanego auta i od razu ruszyłyśmy do domu.
-Kiedy powiesz Niall'owi?-zapytała moja przyjaciółka, kierując samochód.
-Nie wiem. Dzisiaj. Zaraz. Jak przyjedziemy.-odpowiedziałam. Strasznie bałam się Jego reakcji.
-Mam nadzieję. Powinien wiedzieć już od paru dni, kochanie.-dodała. Odpowiedziałam Jej spojrzeniem mordercy, na co obie w rezultacie się zaśmiałyśmy. Nie byłam jednak w piorunująco dobrym humorze. Zeszłej nocy, w ogóle nie zmrużyłam oka. Z moją mamą jest coś nie tak. Straciła przytomność, Jej organizm zaczął odpychać jedzenie, nawet te w kroplówce. Bałam się o Nią, ale nie chciałam się denerwować. Całą drogę do domu, myślałam nad tym jak ułożyć słowa, by powiedzieć mojemu chłopakowi, że zostanie ojcem. Serce podeszło mi do gardła, gdy El zaparkowała na podjeździe domu.
-Wychodzimy kochanie.-powiedziała, wychodząc z samochodu. Zrobiłam to samo, zaczynając się trząść.
-Dasz radę. Wierzę w Ciebie.-dodała po chwili. Chłopakom powiedziałyśmy, że jedziemy na zakupy, więc nie wiedzieli skąd wracałyśmy. Od progu usłyszałam jakieś śmiechy.
-No to ile wydałyście tym razem?-zapytał Zayn, nawet na nas nie patrząc.
-No popatrz ile mamy tych toreb, no popatrz.-odpowiedziała Mu El, śmiejąc się z Nich. Wszyscy spojrzeli się na nas, robiąc zaskoczoną minę tym, że wracamy z zakupów...bez zakupów.
-Jakim cudem nic nie przywiozłyście?-zapytali niemalże równo.
-Emm..Niall, mogę Cię prosić?-zapytałam, pokazując gestem, że ma do mnie podejść. Zrobił to o co Go poprosiłam. Złapałam Go za rękę i pociągnęłam w stronę kuchni, tak by nikt inny nie słyszał tego co mam Mu do powiedzenia.
-Niall..ja nie wracam z centrum handlowego.-zaczęłam. Chłopak spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem.
-A skąd...?-zapytał.
-Wracam od lekarza.-powiedziałam cicho.
-Boże, kochanie co się stało? Źle się poczułaś?-bawiło mnie to, że nadal niczego nie rozumie.
-Niall..zostaniesz tatą.-powiedziałam nagle, "nie owijając w bawełnę".
-Ale..że..ja? Co?-zaczął się jąkać, patrząc na mnie. Jego reakcja nieco mnie zdziwiła.
-Jestem w ciąży.-odpowiedziałam, nie zrywając z Nim kontaktu wzrokowego. Nie poznałam Jego zdania na ten temat, póki nie złapał mnie w tali i nie podniósł do góry, przytulając mocno do siebie.
-Tak bardzo się cieszę.-powiedział, składając na moich ustach "miliony" pocałunków.
-Chodź powiedzieć chłopakom!-szarpnął mnie za rękę, wychodząc w stronę wyjścia z kuchni, jednak zatrzymałam Go.
-Chciałabym powiedzieć najpierw mamie..-szepnęłam. Pokiwał tylko głową na znak, że się zgadza. Udając przed chłopakami, że nic się nie stało, weszliśmy do góry, powoli kierując się do sypialni mojej mamy. Gdy weszliśmy akurat nie spała. Powitała nas z przymrużonymi oczami. Gdy widziałam jak męczy się z każdym następnym dniem życia, to do moich oczu momentalnie napływały łzy. Usiadłam na krześle obok Jej łóżka, łapiąc delikatnie Jej drobną dłoń. Horanek stanął za mną, przyglądając się mojej mamie.
-Mamo..chcemy Ci coś powiedzieć.-zaczęłam. Odpowiedziała mi cisza i jej stłumione spojrzenie.
( Włącz : http://www.youtube.com/watch?v=PGULKl3ADrg )
-Wiesz, że nie mam Ci czego wybaczać, bo nic nie zrobiłaś. Jesteś moją idolką odkąd pamiętam. Gdy byłam mała, wchodziłam w Twoje dużo za duże dla mnie buty i miałam nadzieje, że pewnego dnia dostanę Je od Ciebie, że pewnego dnia stanę przed lustrem i będę tak piękna jak Ty. Każda moja lalka była wychowywana przeze mnie tak, jak Ty wychowałaś mnie. Pamiętam jak kładłaś się codziennie obok mnie i śpiewałaś kołysankę, która w jednej chwili mnie uspokajała. Która przerywała wszelkie troski i zmartwienia. Cieszyłam się mając przy sobie takich rodziców jak Ty i tata.-ze zmęczonych oczu mojej mamy wydostała się łza, spływająca na bok Jej twarzy. Jej dłoń delikatnie zacisnęła moją dłoń.
-A teraz zrobię wszystko, by dziecko, które noszę w sobie miało tak samo wspaniale jak ja.-dodałam, krztusząc się już łzami. Łzami, które wywołały wspomnienia, które przed chwilą mówiłam. Przez spojrzenie mojej mamy przebiegła iskierka zadowolenia.
-Zostawię Was same.-szepnął mi do ucha Niall i wyszedł z pokoju.
-Doczekałaś się wnuków, mamusiu.-odpowiedziałam.
-Kocham Cię.-uśmiechnęła się moja mama, powoli zamykając powieki. Aparatura, do której była podłączona wydobyła jeden długi dźwięk, a migocząca, przerywana kreska na monitorze zamieniła się w jedną długą i prostą. Umarła...straciłam Ją. Z moich oczu poleciały łzy, ale widząc Jej uśmiech na twarzy, nie mogłam płakać z cierpienia. Spełniłam Jej marzenia i odeszła ode mnie spełniona. Z uśmiechem na ustach. Ścisnęłam mocniej Jej dłoń. Cieszyłam się, że Jej cierpienia zostały przerwane. Nie jest to oznaka wyrodnej córki. Jest to oznaka tego, że zależało mi na Jej szczęściu. Płakałam przytulając się do nieżywej osoby. Poczułam się jak kiedyś. Jak dziewięcioletnia dziewczynka, gdy wskoczyła do łóżka mamy, bojąc się burzy. Tak bardzo Ją kochałam. Musiałam pozwolić Jej odejść, choć strasznie mnie to bolało...
Będzie tak jak Ci mówiłam? :o rycze... znowu. I znowu przez Twój cudowny blog. // imaginy1onedirection
OdpowiedzUsuńNie moge, tak strazznie sie poplakalam :C
OdpowiedzUsuńŁzy same spływają mi po policzkach..Pięknie napisałaś :)
OdpowiedzUsuńKochanie popłakałam się ;c cudownyy <3 mam nadzieję, że Vicky urodzi i będzie wszystko dobrze (: i że Niall będzie dobrym tatusiem ^,^
OdpowiedzUsuńJa tez mam taka nadzieje ;)
UsuńBoże świetny <3
OdpowiedzUsuńNormalnie ryczalam
OdpowiedzUsuńpopłakalam się :c
OdpowiedzUsuńpłakałam :c
OdpowiedzUsuńCzytając to przypomniała mi się moja mama. Byłam w szpitalu w dniu jej śmierci. Zmarła przy mnie :c
OdpowiedzUsuńPrzykro mi :( Mój tata umarł w dniu moich narodzin, śpieszył się na moje narodziny, i wjechał w samochód, on był na skuterze... Mimo że go nie znam kocham go... I zawsze będę kochać:))
Usuńporyczałam się. :(
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział jeszcze nigdy tak nie płakałam jak teraz.
OdpowiedzUsuńPoryczałam się... Wydawało mi się wtedy że moja mama umiera, łzy mi lecą do brody, prawie do szyi... To takie cudowne, po prostu się poryczałam jak małe dziecko. Gdyby moja mama umarła, ja bym umarła z nią, wtedy by moje życie nie miało już sensu. Bez mojej mamy nic nie ma sensu... Masz wielki talent do pisania, pisz już na zawsze.. Cudo. A teraz łykam te słone łzy co mi naleciały do ust, i nadal się leją.
OdpowiedzUsuńtak pięknie to napisałaś :) napisałaś tu wszystko to samo co ja myślę..
UsuńBoski :*
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńdalszej weny
OdpowiedzUsuńświetnyyy ; * talent masz jak ch*jj : **
OdpowiedzUsuńZajebioza ;)
OdpowiedzUsuńRyczę. :')
OdpowiedzUsuńJa tak samo :)
UsuńBlagam dodaj nastepny :)
OdpowiedzUsuńza cudowny
OdpowiedzUsuńkoham *.*
OdpowiedzUsuńkoham *.*
OdpowiedzUsuńejj prosze zmień wyglad bloga, bo mi rozdziały uciekaj i nie moge znieniac proooosze <33333 to jest swietne! <3333333
OdpowiedzUsuń