środa, 25 września 2013

Rozdział 23

Przeczytaj proszę informację pod rozdziałem. :)
___________________________________
-Kochanie co się stało?-zapytał Niall, patrząc na mnie.
-Niech Pan wejdzie.-powiedziała nagle El.
-Nie, nie On nie może, nie!-krzyknęłam, patrząc na Niego. Te oczy..usta, uśmiechające się za każdym razem, gdy mnie krzywdziły. Ten szyderczy uśmiech..Ten...Kevin.
-Coś nie tak?-zapytał, w końcu.
-Wynoś się stąd, gnoju!-krzyknęłam ponownie, robiąc krok w przód. Popchnęłam Go w tył.
-Ale ja przyjechałem tylko po moją bratanicę..-odpowiedział niewinnie. Udawał, że mnie nie zna? To przykre..po chwili podbiegła do nas Kate.
-Vicky, zwariowałaś?!-zapytała podniesionym tonem.
-Wiedziałam, że nie można Ci ufać! Jesteś rodziną tego popierdoleńca!-krzyczałam jak opętana. Po chwili wszyscy stali w okół mnie.
-Vicky uspokój się!-krzyknął na mnie Harry.
-Nie! Wy nie wiecie kto to!-krzyknęłam.
-Weź swoje rzeczy, aniołku i idziemy. Ta Pani mnie chyba z kimś pomyliła.-powiedział i objął Kate ramieniem, całując Jej czoło.
-Dobrze wujku. Dziękuje, że przyjechałeś.-odpowiedziała Mu. Wbiegłam do salonu. Nie chciałam na Niego patrzeć. Zsunęłam się po ścianie, czując strumienie gorzkich łez, spływających po moich policzkach. Zatrzaśnięcie drzwi..uff..poszedł.
-Możesz mi powiedzieć co się z Tobą dzieje?!-podszedł do mnie zdenerwowany Harry.
-To najbliższa rodzina mojej dziewczyny, a Ty urządzasz cyrki!-krzyknął. Co miałam Mu odpowiedzieć? Że to facet, przez którego uciekłam z domu. Że to facet przez, którego nie wiem co dzieje się z moją matką? Nie mogłam..on miał rację. To najbliższa rodzina Jego dziewczyny. Wiedziałam tylko tyle, że znienawidziłam w tym momencie Kate. Można powiedzieć, że przelałam każdą złą chwilę z moim ojczymem na Nią.
-Przepraszam...-szepnęłam po chwili, ocierając łzy.
-Ty mnie przep..-nie dokończył.
-Zostaw Ją!-krzyknął Niall i kucnął obok mnie.
-Wyjdź Harry.-powiedziała po chwili opiekuńczo El, również do nas podchodząc. Hazza wyszedł, kręcąc głową.
-Powiedz kto to był..znasz Go?-zapytał mój blondyn, obejmując mnie.
-To był..-nie mogłam powiedzieć kto. Horan by Go zabił, a Harry znienawidził.
-Ja nie wiem...ja pomyliłam osoby i .. przepraszam.-wyjąkałam cicho.
-Już dobrze, kochanie.-szepnął i pocałował mnie w głowę. El trzymała delikatnie moje dłonie.
-Chcesz pogadać, słońce?-zapytała, przerywając krótkie milczenie.
-Nie..dzięki, ale nie. Przepraszam Was, chce pobyć sama.-odpowiedziałam i wstałam. W przeciągu 2 minut znalazłam się w mojej łazience. Oparłam się o umywalkę i podniosłam wzrok patrząc w lustro.
-Vicky..będzie dobrze. Przestań żyć przeszłością.-powiedziałam cicho sama do siebie. Ochlapałam zimną wodą swoje blade policzki i weszłam do sypialni. Zerknęłam na telefon. Nie wiem dlaczego, ale jedyne co chciałam zrobić, to zadzwonić do mamy. Najechałam na Jej numer. Dopiero teraz do mnie dotarło, że nie mam pojęcia co się z Nią stało. Dopiero teraz do mnie dotarło, że przez dużo ponad pół roku nie podjęła żadnej próby kontaktu ze mną. Było mi smutno, więc rzuciłam telefonem w poduszkę. Zaczęłam płakać.

OCZAMI ELEANOR .

-Słuchajcie z Nią dzieje się coś dziwnego.-zaczęłam, patrząc na chłopaków zgromadzonych w salonie.
-Tak. Ma nasrane w bani i tyle.-powiedział oschle Hazza i wstał z fotela.
-Nie mów tak kurwa nawet, bo zwracasz się z myślą o mojej kobiecie!-krzyknął nagle Niall. Loczek nic sobie z tego nie zrobił, tylko skierował się do wyjścia z salonu.
-A gdzie Ty się wybierasz?-zapytałam.
-Wychodzę. Dzisiaj wyścig, a po za tym muszę przeprosić Kate za tą akcje z pępkiem świata, Vicky.-wkurzyło mnie to co powiedział, więc nie zatrzymywałam Go. Niech idzie.
-Ona serio przestraszyła się tego faceta.-wtrącił nagle mój chłopak, Louis.
-Widziałam to. To było dziwne. Przez ułamek sekundy stała się kłębkiem nerwów.-odpowiedziałam. Bałam się o moją przyjaciółkę. Doszło do mnie, że tak na prawdę nie wiemy nic z Jej przeszłości.
-Myślicie, że wujek Kate na serio może Ją znać?-zapytałam po chwili.
-Nie..-drżący głos Vicky, która akurat weszła do pokoju z podpuchniętymi powiekami.
-Nie..po prostu pomyliłam osoby, ja Was..przepraszam, serio.-dodała cicho i usiadła na kolana Horana, swój wzrok kierując na mnie.
-Ale to było dziwne..Twoja reakcja..-przerwała mi w połowie zdania.
-Ja wiem jak to wyglądało, ale na serio wszystko jest OK. Jestem sobie po prostu wariatką.-Jej głos się załamywał, a spojrzenie było wbite w podłogę. Widziałam jak Niall przytula Ją do siebie.
-Boimy się o Ciebie.-wtrącił nagle Zayn. To było miłe z Jego strony.
-Serio nie musicie. Ale dziękuje, że jesteście.-odpowiedziała, ale nadal unikała kontaktu wzrokowego z nami. Siedzieliśmy w salonie jeszcze z pół godziny, gdy nagle zadzwonił telefon Niall'a.
-Słucham?-zapytał rozmówcy przez telefon.
-Spoko, zaraz będę. Nie podejmuj tego, beze mnie. Przyjadę z Liam'em.-powiedział. Wszyscy patrzeliśmy na blondyna.
-Kochanie, ja muszę jechać do Hazzy, bo sobie sierota poradzić nie może.-powiedział nagle do Vicky, składając na Jej czole pocałunek.
-Liam, jedziesz ze mną.-dodał, patrząc na chłopaka.
-OK.-zgodził się i w przeciągu 5 minut już ich nie było. Po chwili z salonu wyszedł Zayn. Korzystając z okazji, usiadłam Lou na kolanach, gdy nagle z salonu oddaliła się też Vicky.

OCZAMI VICKY .

-Zayn, poczekaj.-wyszłam za mulatem i zatrzymałam Go, uściskiem na Jego ręce. Odwrócił się i spojrzał w moje oczy głęboko.
-Tak?-zapytał, delikatnie się uśmiechając.
-Em..pożycz mi samochód. Proszę.-powiedziałam, czując jak kompromituję się tą prośbą.
-Przecież Twój stoi w garażu.-odpowiedział.
-Ale ja potrzebuję nieznany dotychczas nikomu samochód. Proszę Cię no.-musnęłam opuszkiem palca Jego policzek. Musiałam Go jakoś "zmiękczyć".
-Który chcesz?-zapytał po chwili namysłu.
-Obojętnie.-odparłam.
-Weź czarny. Jest pierwszy. Dasz radę sama wyjechać?-zapytał.
-Tak, dziękuje. Jesteś kochany.-odpowiedziałam i pocałowałam Go w policzek. Uśmiechnął się tylko i dał mi kluczyki.
-A gdzie Ty się w ogóle wybierasz?-zapytał. Bałam się tego.
-Emm...na zakupy.-odpowiedziałam. To pierwsze co wpadło mi na myśl.
-I potrzebujesz nieznanego samochodu?-brnął w temat.
-Tak. Chce poszpanować tym, że stać mnie na zmianę samochodu. Dzięki.-odpowiedziałam i wbiegłam do mojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy
i wciągnęłam wybrany zestaw szybko na siebie. Rozpuściłam włosy i zbiegłam na dół. Zajrzałam do salonu. Siedział w nim tylko Lou całujący się ze swoją dziewczyną. Teraz najgorszym przejściem było tylko zorientowanie się, gdzie jest Zayn. Zapukałam do Jego gabinetu. Jak na złość usłyszałam krótkie "proszę". Oznaczało to, że będę musiała szybko coś wymyślić, by dość do celu.
-Co chcesz Vicky?-zapytał, przeglądając papiery.
-Pogadać...-powiedziałam cicho i podeszłam do Niego. Kątem oka widziałam broń wystającą z kieszeni Jego kurtki przewieszonej przez oparcie fotela.
-A o czym chcesz pogadać?-zapytał, przegryzając wargę.
-O pogodzie, na przykład.-odparłam i usiadłam na Nim okrakiem, próbując skupić Jego uwagę na sobie.
-Mmm, taka rozmowa o pogodzie mi pasuje.-odpowiedział i położył ręce na moim tyłku. Gdy tylko udało mi się wziąć broń i schować szybko do swojej torebki, zeszłam z Niego.
-Pogoda taka sobie. Nie ma o czym gadać. Przyjdę jak się rozchmurzy.-powiedziałam i wyszłam. Jego mina była po prostu niezapomniana. Wzięłam szybko swoją kurtkę i uchyliłam lekko drzwi wyjściowe.
-Wychodzę!-krzyknęłam na cały dom i zamknęłam za sobą drzwi od drugiej strony. Poszłam do garażu i w przeciągu bardzo krótkiej chwili już wyjeżdżałam autem Malika z podjazdu. Jechałam z 20 minut, gdy moim oczom ukazała się znajoma okolica. Zaparkowałam paręnaście metrów od mojego "rodzinnego" domu. Wzięłam torebkę i wyszłam z auta, kierując się do mojej dawnej posiadłości. Musiałam sprawdzić co się dzieje z mamą i Kevinem. Znałam kod do tylnej bramy wjazdowej, więc szybko dostałam się na podwórko. Żadne auto nie stało na podjeździe, więc miałam małą nadzieje, że nikogo nie ma w domu. Obeszłam dom dookoła. Wydawało by się, że wszystko jest w porządku, ale nadal nie wiedziałam co z moją matką. To co zrobiłam ryzykowało moje życie, ale nie mogłam żyć w niepewności. Złapałam za klamkę i powoli weszłam do domu. Przez pierwszą minutę stałam w progu jak skamieniała. Po chwili zrobiłam krok w przód. Nikt nie ukazał się moim oczom.
-Witaj córeczko.-ten ironiczny śmiech za moimi plecami. To On..jest w domu.
-Nie mów tak do mnie!-podniosłam ton, odwracając się powoli do Niego.
-Wiedziałem, że wrócisz. Potrzebujesz mnie.-odpowiedział cicho, patrząc mi perfidnie w oczy.
-Zdziwiłbyś się. Gdzie moja mama?!-zapytałam, ledwo co trzymając się na nogach.
-Mama? Hmm...zostawiłaś nas..nie wiem czy mogę Ci powiedzieć. Nie wiem czy mama by chciała.-Jego perfidny uśmiech doprowadzał mnie do szału. Chciałam wyciągnąć pistolet, ale powstrzymał mnie pewien głos.
-Kto przyszedł wujku?-to Kate. Jest u mnie w domu, nie wiedząc, że należy do mnie..a może wie..
-Zobacz myszko, Twoja koleżanka, Vicky nas odwiedziła.-odpowiedział, posyłając Kate uśmiech. Dziewczyna podeszła do mnie lekko rozkojarzona.
-Skąd wiedziałaś gdzie mieszka mój wujek i gdzie ja jestem?-zapytała.
-Emm...Harry mi powiedział.-skłamałam. Czułam, że Kate nie jest świadoma tego co się dzieje.
-A po co przyszłaś?-zapytała. Chciałam, żeby wyszła. Krzyżowała moje plany.
-Chciałam przeprosić Twojego wujka.-odpowiedziałam, co przyszyło mnie o mdłości.
-Dobrze, to ja ja Was zostawię. I tak jestem umówiona z Hazzą.-odpowiedziała. Pocałowała mnie w policzek i wyszła z domu, zabierając ze sobą kurtkę i torebkę.
-Odpowiesz mi śmieciu, gdzie jest moja matka?!-krzyknęłam na Niego. Podszedł do mnie i odgarnął "delikatnie" kosmyk włosów z mojej twarzy. Uśmiech nie schodził Mu z twarzy. Czułam się jak kiedyś. Bałam się wykonać najdrobniejszy ruch. Stałam jak wmurowana.
-Jeżeli powiesz komuś skąd mnie znasz, to skończysz jak Ona..-odpowiedział, śmiejąc mi się prosto w twarz. Nie wytrzymałam tego. W mojej głowie ułożył się scenariusz..On zabił moją matkę.
-Ty gnoju!-krzyknęłam, odpychając go. Wyciągnęłam broń z mojej torebki. Z Jego ust nareszcie zmył się ten jebany uśmieszek.
-Na kolana, skurwielu!-krzyknęłam, mierząc pistoletem w Jego głowę. Zrobił to co Mu kazałam, a ja przez ten moment czułam się Bogiem.
-Pojebało Cię, dziewczynko?!-zapytał jednak po chwili.
-Gdzie moja matka?!-zadałam te pytanie po raz kolejny. Nie odpowiedział. Rozejrzałam się po pokoju, na chwile spuszczając z Niego wzrok. Chciałam zobaczyć czy w zasięgu mojego wzroku zobaczę coś związanego z mamą. Moje spojrzenie zatrzymało się na srebrnej tacy, w której odbijał się każdy ruch Kevina. Złapał za pręt od kominka i powoli się do mnie zbliżał. Tym razem nie wygra. Odwróciłam się, gdy tylko próbował się zamachnąć na mnie i wycelowałam broniom w Niego. Huk. Po raz kolejny. Opadł na ziemie. Kałuża krwi. Pistolet wypadł mi z rąk. Zaczęłam się trząść i zsunęłam się na ziemie.
-Vicky...zabiłaś go..-szepnęłam sama do siebie.
___________________________________
Słuchajcie.. nie piszcie mi proszę, że "mam nie dodawać rozdziałów za komentarze", bo ja i tak się do tego nie przychylę. Każda wasza opinia do mnie trafia. Staram się Wasze propozycję na dalsze części wykorzystywać. Dodaje rozdział, gdy mam tylko wolną chwilę. Robię wszystko, by Wam się podobało. SZANTAŻ NA KOMENTARZE jest tylko dlatego, że wiem, że gdybym dodawała rozdziały bez tego, to w ogóle olalibyście komentarze. Mielibyście to wszystko gdzieś. Wiem, bo sama kiedyś byłam tylko czytelnikiem, nie blogerką. Też czytałam opowiadania i nie komentowałam ich, bo po prostu mi się nie chciało. Teraz mając własnego bloga, opowiadanie, widzę jakie to było przykre. Teraz wiem, że każdy komentarz jest na wagę złota. Przez wasze komentarze ja się motywuję do dalszego pisania, ja wiem, że ktoś to czyta i ja znam waszą opinie. Jedna osoba chce, by główna bohaterka była z Zayn'em druga by była z Niall'em. Staram się to jakoś pogodzić. Dla Was skomentowanie mojego bloga trwa z 30 sekund, a mi napisanie rozdziału zajmuję średnio 40 / 45 minut. Doceńcie, to proszę. Piszę dla Was. :) A więc...NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY. :) Jeżeli macie jakieś propozycję lub pytania, to zapraszam tu  >>ASK<<. Anonimowa Horanowa czy jak wolicie Anonimowa Directionerka. < 3

25 komentarzy:

  1. Wreszcie kochanie dodałaś kolejne cudo. ;* // imaginy1onedirection

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jest zajebiscie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego się nie spodziewałam. Vicky zabiła człowieka? Serio? Ciekawe co wymyśli. Czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie był człowiek.. to był jebany pedofil

      Usuń
  4. jezu cudo :) tylko żeby nie poszła do więzienia i żeby się Kate o tym nie dowiedziała. Bo wtedy takie emocje że hoho XD super

    OdpowiedzUsuń
  5. Dalszej weny życze :**

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rodział. czekam na następny. życzę ci weny KC : * <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski, ładuje napięcie.;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz dalej bo swietne ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochanie pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmmmm zabiła człowieka ;) wzorujesz się na jakiś blokach ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaczęłam pisać bloga inspirując się na blogu Kasi i Busi, ale staram się tworzyć własną akcje. :)

      Usuń
    2. Ja też chce pisać. Kasia tak na mnie wpływa :)

      Usuń
  12. Nie mogę się doczekać kolejnej części

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg. Dużo emocji

    OdpowiedzUsuń