OCZAMI HARR'EGO .
Miałem przyjechać po Kate od razu po wyścigu. Wszystko trochę się przeciągnęło, więc pod posiadłość Jej wujka, gdzie miała na mnie czekać, przyjechałem spóźniony. Po drodze widziałem czarne auto, podobne do samochodu Malika, ale zlekceważyłem to, myśląc, że nie On jeden ma taki samochód. Wysiadając z pojazdu skierowałem się do wejścia domu, kiedy zorientowałem się, że musiałem zostawić telefon, w miejscu, z którego właśnie wracałem. "Trudno, podjadę po niego wieczorem"-pomyślałem. Zrobiłem parę kroków do przodu i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Dzwoniłem parę minut, pokornie wyczekując przed drzwiami, ale nikt mi nie otworzył. Słyszałem jakiś szelest, więc złapałem za klamkę i nacisnąłem na nią, powoli otwierając drzwi.
-Kate!-krzyknąłem niepewnie tak, by mój głos rozniósł się po domu.
-Kate jesteś?!-zapytałem, jeszcze raz, robiąc krok w przód. Zauważyłem kałuże krwi, w której leżał wujek mojej dziewczyny.
-Proszę Pana!-krzyknąłem i nachyliłem się nad nim. Gdy podniosłem wzrok, zamurowało mnie. Na ziemi parę kroków od Niego siedziała zapłakana i trzęsąca się Vicky. Obok Niej leżał pistolet.
-Vicky, coś Ty kurwa zrobiła?!-krzyknąłem i przyłożyłem dwa palce do szyi rannego człowieka, by wyczuć puls..którego już nie było..
-Zabiłam go, Harry...zabiłam Go.-wymamrotała kołysząc się na boki. Była roztrzęsiona.
-Co Ci zrobił ten człowiek?! Powiedz mi co!-krzyczałem.
-Zwariowałaś?! Zamordowałaś człowieka, wariatko!-dodałem. Jej spojrzenie wbite było w podłogę, a kolana dotykały Jej brody. Skulona tak kołysała się w przód i w tył.
-Co ja mam zrobić?-wyszeptała cicho.
-Najpierw powiedz DLACZEGO?!-mój ton nie ulegał zmianie. Nie mogłem Jej przecież pochwalić za to, że zabiła niewinnego człowieka.
-On...ja..mama.-powiedziała cicho. "Co ona wygaduje?"-pomyślałem.
-Mama....-dodała po chwili i wstała szybko, jakby otrząsając się z całej sytuacji. Zostawiła mnie z martwym mężczyzną i wbiegła na górę schodami jakby była u siebie.
-Mamo!-krzyczała. Nie wiedziałem co robić. Podszedłem do drzwi i zamknąłem je w razie, gdyby Kate przyszła.
-Właśnie...gdzie Kate?!-zapytałem sam siebie i wbiegłem do góry za Vicky.
-Gdzie Kate?! Gdzie moja dziewczyna?!-wykrzykiwałem, patrząc na blondynkę, która otwiera każde drzwi pokoju.
-Wyszła się z Tobą spotkać Harry....jest bezpieczna, ale moja mama. Musisz Ją znaleźć, Harry. Moja mama...-szeptała. Byłem pewien, że zwariowała.
-Tutaj...-szepnęła cicho i nacisnęła na klamkę kolejnych drzwi, które jednak mimo wszystko się nie otworzyły.
-Pomóż mi..-szepnęła.
-Vicky, są zamknięte..-odpowiedziałem Jej cicho. Pierwszy raz bałem się dziewczyny, ale Ona była zdolna w tym momencie do wszystkiego.
-Otwórz te cholerne drzwi!-wrzasnęła. Oddaliłem się w odpowiedzi od Niej na krok. Nie wierzyłem w to co widzę, gdy kopnęła swoją drobną nogą, wywarzając drzwi. Wbiegła do pokoju.
-Mamo!-krzyknęła. Nie wiedziałem o co Jej chodzi, ale wszedłem do pokoju za Nią. Na łóżku leżała kobieta, zakneblowana i związana. Okna przykryte były czarnym workiem. Kobieta była nieprzytomna.
-Mamo! Proszę, mamo!-krzyczała jak opętana, trzymając w ramionach bladą kobietę.
-Dzwoń na pogotowie!-wrzasnęła, patrząc na mnie. Nie miałem komórki, więc wybiegłem z pokoju i skierowałem się do telefonu stacjonarnego. Wybrałem numer i podałem adres. Po chwili wróciłem do Vicky. Była załamana i co chwilę szeptała coś tej kobiecie. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Skierowałem spojrzenie na szafkę nocną przy łóżku całego tego zdarzenia. Stało tam zdjęcie. Zdjęcie Vicky, tej kobiety i faceta, który martwy leżał na dole. Nie wyglądali na szczęśliwych.
-Mamo, tak bardzo Cię przepraszam...-szeptała nadal zapłakana Vicky. Po chwili usłyszałem syreny karetki.
OCZAMI VICKY .
Siedziałam na korytarzu szpitalnym, otulona ramieniem Har'ego. Czekałam na jakąkolwiek informację dotyczącą mojej matki. Łzy leciały strumieniami z moich oczu.
-Już dobrze. Jesteś bezpieczna.-pocieszał mnie Hazza, przyrywając moje ciało, bliżej swojego.
-Nic nie jest dobrze! Nic!-krzyknęłam w odpowiedzi.
-Powiedz mi kim On był.-dodał po chwili szeptem.
-Nie mogę. Proszę, nie teraz. Ja..ja go..-czułam jak moje ręce zaczynają się bardziej trząść, policzki robią się bardziej wilgotne przez spływające łzy.
-zabiłam...-dodałam po chwili, kończąc zdanie. Tak bardzo źle się czułam. Miałam na swoich rękach Jego krew. Widziałam przed oczami jak upada. Pamiętam moje słowa zanim uciekłam z domu.."zemszczę się, przysięgam". Dotrzymałam przysięgi. Nie było mi źle z tym, że Go zabiłam. Było mi źle z tym, że dałam Mu tak traktować moją mamę.
-Csii...-szeptał mi do ucha Harry. Po chwili napotkałam wzrokiem lekarza, który przyjmował moją mamę, od razu z karetki.
-Co z Nią?!-krzyknęłam na cały głos. Lekarz od razu do mnie podszedł.
-Pańska matka jest w stanie krytycznym. Jest wygłodzona, dotkliwie pobita, odwodniona. Podejrzewamy też liczne gwałty, ale to stwierdzi ginekolog. Nieprzytomna jest nadal i była zapewne z 15 minut, ale Jej stan mówi nam, że jeżeli otrzymałaby pomoc pół godziny później mogłaby..-nie dokończył. Przerwałam Mu.
-Niech Pan nawet tego nie wypowiada!-krzyknęłam. Wierzyłam, że moja mama z tego wyjdzie.
-Najbliższa doba jest decydująca..-odpowiedział lekarz.
-Przykro mi, ale powiadomiliśmy również policję o zgonie jaki zastaliśmy w tym samym domu. Chcą panią przesłuchać.-dodał po chwili, a mną wstrząsnęło. Zabiłam śmiecia, a miałam pójść siedzieć za człowieka? O nie, nie. Zacisnęłam pięści, gdy przed moimi oczami ukazał się człowiek, stojący do mnie tyłem, ukazując niezwykłe podobieństwo sylwetki Kevina. Poczułam przeraźliwy ból głowy. Po sekundzie czułam jak moje nogi, odmawiają posłuszeństwa i osuwam się na ziemie. Zrobiło mi się ciemno przed oczami.
OCZAMI HARR'EGO .
Vicky straciła przytomność. Od razu podleciał do nas lekarz i dwie pielęgniarki. Blondynka po krótkiej chwili odzyskała świadomość i została przeniesiona na krzesło.
-Wszystko w porządku?-zapytała pielęgniarka.
-Gdzie moja mama?! On nie może Jej skrzywdzić!-krzyknęła na cały korytarz.
-Kochanie, już dobrze. Twoja mama jest bezpieczna.-powiedziałem, przytulając Ją. Dostała szklankę wody i uspokoiła się jako tako. Cały czas Ją przytulałem, zastanawiając się dlaczego tak zareagowała na wujka Kate, kiedy po Nią przyjechał. Dlaczego Go zabiła. Co robiła Jej matka w tak potwornym stanie w zamknięciu domu tego psychopaty i.. co Vicky ma z tym wspólnego? Zaczynałem mieć wyrzuty przez to, że żadne z nas nie uwierzyło Jej, gdy mówiła, że zna tego człowieka.
-Ty suko! Jak mogłaś!?-głos zapłakanej Kate, podchodzącej do nas, wypełnił wąski korytarz.
-Uspokój się!-powiedziałem, nadal otulając ramieniem dziewczynę Horana.
-Jak mam się uspokoić?! Wróciłam do domu, w którym zastałam policję, karetki i co najważniejsze mojego ukochanego, martwego wujka w kałuży krwi! Jak mam być spokojna?!-krzyczała jak oszalała, ale nie wiedziałem co ja mam zrobić.
-Ukochanego wujka?!-Vicky nagle wstała i podeszła do mojej (?) dziewczyny.
-Twój jebany ukochany wujek był moim ojczymem! Twój ukochany wujek molestował mnie przez wiele lat! Twój ukochany wujek gwałcił mnie, gdy mojej mamy nie było tylko w domu! Twój ukochany wujek doprowadził do mojej ucieczki z domu i do tego, że moja zagłodzona, odwodniona i niejednokrotnie zgwałcona matka, walczy teraz o życie! Nic nie wiesz o tym skurwielu! Czuję Jego krew na swoich rękach i cieszę się, że Go zabiłam! On zabijał mnie i najbliższą mi osobę latami! Mam nadzieje, że smaży się teraz w piekle! Jesteś Jego rodziną, zgnijesz tak samo jak On!-dopiero teraz wszystko zrozumiałem. Zajęło mi to chwilę, bo każdy wyraz wypowiedziany przez Vicky, był dla mnie jak puzel, którego składałem, by utworzyć całość. Najciekawsze było to, że blondynka podjęła już taki poziom desperacji, że wypowiadając każde następne słowo do Kate, śmiała się, krztusząc się jednocześnie przy tym łzami. Było mi Jej tak strasznie żal.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ ... - OCZAMI VICKY .
-Pani Jonson!-te słowa rozbudziły mnie i od razu podniosłam się z objęć Niall'a w szpitalnym korytarzu.
-Tak?-zapytałam, podchodząc do lekarza.
-Co z moją mamą?-zapytałam cicho.
-Pańska mama jest w naprawdę złym stanie..Jej organizm jest wycieńczony. Nadal nie udało nam się wypromować w Niej odpowiedniej wagi, ale prosi o to byśmy wypisali Ją ze szpitala. Chce wrócić do domu, do córki i tutaj pytanie jest do Pani. Kobieta nie przeżyje dnia, będąc sama. Jeżeli zafunduje Jej Pani należytą opiekę, będziemy w stanie wypisać Ją do domu.-nie wiedziałam czy mam się cieszyć ze słów lekarza. Nie miałam jeszcze nawet 19 lat. Jak miałam zaopiekować się tak chorą osobą. Nie odpowiadałam przez pewien czas, a z myślenia wybił mnie cichy głos mojego chłopaka.
-Będziemy o Nią dbać jak o milion dolarów. Będzie miała własny pokój i kupimy wszystko co będzie trzeba, jeżeli tylko Pani Jonson ma taką prośbę do swojej córki.-nie wiedziałam jak dziękować Niall'owi, do którego od razu się przytuliłam.
-Dobrze, skoro tak, to proszę teraz jechać do domu i przyjechać po matkę jutro w południe.-powiedział lekarz i odszedł od nas. Spojrzałam na Horana.
-Ja nie dam rady.-szepnęłam, czując jak do moich oczu napływają łzy.
-Ty nie, ale MY tak.-odpowiedział, całując mnie po chwili w czoło. Cieszyłam się, że Go mam przy sobie. Był przy mnie przez te cholerne 7 dni, gdy składałam zeznania na policji, gdy byłam u psychologa, nie wspominając o każdej wizycie w szpitalu i teraz jeszcze tego. Kochałam Go bardzo.
-Chodź do domu, kochanie.-powiedział, łapiąc mnie za rękę. Pokazałam Mu w geście, że ma iść do samochodu, a ja tymczasem skierowałam się do sali mojej mamy.
-Vicky..-szepnęła moja mama. Stan jej wyglądu doprowadził mnie do łez. Była wrakiem człowieka. Jej nogi były jak kruche gałązki drzewa, podobnie jak ręce, a obwód Jej brzucha można było złapać w obu dłoniach dorosłego mężczyzny.
-Nic nie mów mamusiu.-odpowiedziałam cicho, siadając przy Niej.
-Jutro Cię stąd wezmę. Poczujesz się bezpieczna, obiecuję.-dodałam, całując powoli Jej czoło. Nie chciałam pokazać Jej swoich łez.
-Dobrze kochanie.-wypowiedziała w miarę swoich możliwości, jednak sięgały one niemalże szeptu.
-A teraz idę mamuś. Przyjadę jutro.-powiedziałam i uśmiechnęłam się, trzymając swoje łzy w oczach. Gdy odwzajemniła mój uśmiech, nie wytrzymałam. Krople spłynęły mi po policzkach. Cieszyłam się każdym Jej uśmiechem, choć wiedziałam jak trudny był do stworzenia dla mojej mamy. W przeciągu 5 minut siedziałam już w samochodzie mojego blondaska.
-To moja wina.-szepnęłam przez łzy, gdy samochód ruszył.
-Nie mów tak, Vicky. Musiałaś uciekać, bo stałoby się to samo z Tobą.-powiedział pewnie Niall, próbując uwolnić ode mnie poczucie winy.
-Zostawiłam Ją..zostawiłam Ją z tym psychopatą..-wyszeptałam, jednak w zamian dostałam głuchą ciszę przez resztę drogi do domu. Po niecałych 15 minutach byliśmy już w domu, a od progu przywitała nas El, która od razu mnie przytuliła.
-Jak się trzymasz?-zapytała troskliwym głosem.
-A jak mam się czuć?-wyminęłam pytanie. Na serio słabo się czułam.
-Wysprzątałam pokój Niall'a.-dodała i puściła oko Horanowi.
-Ale po co?-zapytałam.
-Bo Wy i tak sypiacie w Twojej sypialni, a Twoja mama potrzebuje miejsca.-odpowiedziała. Nie wiedziałam jak mam Im wszystkim dziękować. Rozpłakałam się jak małe dziecko, tuląc się do mojej przyjaciółki.
-Dziękuje Wam. Tak bardzo Wam dziękuje..-wyszeptałam i już po chwili kierowałam się z moim chłopakiem do góry. W sypialni przygotowanej dla mojej mamy było łóżko szpitalne z wieloma maszynami, niczym w najbogatszej klinice.
-Skąd wiedzieliście o tym, że moja mama będzie mogła wyjść?-zapytałam cicho.
-Lekarz powiedział mi to już wczoraj. Chciałem żebyście czuły się dobrze.-odpowiedział zatroskany blondyn. Wtuliłam się w Niego mocno. Jego ramiona były dla mnie oazą spokoju i wyciszenia. Czułam się przy Nim taka bezpieczna.
-A jak się czuje Harry?-zapytałam po chwili.
-Hmm..od tygodnia jak wiesz, nie wyszedł z pokoju.-odpowiedział mi blondyn. Nie przebierałam w słowach, tylko wyrwałam się w objęć mojego chłopaka i skierowałam się do pokoju Loczka. Gdy otworzyłam drzwi wmurowało mnie w podłogę. Nie wierzyłam w to co widziałam, serio.
___________________________________
NASTĘPNY ROZDZIAŁ DODAM ZA 20 KOMENTARZY. <3 Macie jakieś pytania ? >>ASK<<. :)
kurna. Myślałam że jej mama nie żyje :c ale na szczęście jest wszytsko okey
OdpowiedzUsuńpiękny rozdział. Prawie płakałam
OdpowiedzUsuńCo z Harrym?? szybko next
OdpowiedzUsuńJezu miałam nie komentować ale jest taki super że ciężko się powstrzymać
OdpowiedzUsuńKurcze dodasz jutro kolejną część? ciekawe co z moim loczkiem <3
OdpowiedzUsuńJej mama będzie żyć ?
OdpowiedzUsuńJaki chuj z tego jej wujka;/ gwałcił ją i głodził.Do tego trzymał w jakimś okropnym miejscu. Dobrze zrobiła że go zabiła
OdpowiedzUsuńprzepraszam miało być Ojca zamiast wujka
UsuńZawsze jak czytam twojego bloga to wyobrażam sobie że to ja jestem Vicky i jak przeczytałam to że ona zabiła tego swojego ojczyma to spać nie mogłam
OdpowiedzUsuń<3 kc życzę weny
OdpowiedzUsuńAaaaaaa miazga!!!!! <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe :) Pisz szybko następny rozdział bo nie mam pojęcia co z Hazzą ;/
OdpowiedzUsuńNext. <3
OdpowiedzUsuńO ja.! Tylko żeby Hazza się nie zabił.! o.O
OdpowiedzUsuńBoję sie.
OdpowiedzUsuńPoryczałam się jak była ta część o tym szpitalu i mamie.
OdpowiedzUsuńDawaj następny.
OdpowiedzUsuńKocham. ♥
OdpowiedzUsuńBOże poryczałam się. Ciekawe co Harrym. Mam nadzieje że będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuńWspaniałe.
OdpowiedzUsuńJest 20 komów dajesz nexta.!
OdpowiedzUsuńdawaj dawaj dawaja ! :D
OdpowiedzUsuńHi, Hello. Faaaaaaajne. xD Tak wiem , ty piszesz o zabójstwie, o umierajacej matce itd. a ja z takim faaaajne wyjeżdżam, ale jak mam opisać to opowiadanie, jeżeli jest świetne. Ciekawe co z Harry'm? Czekam na odpowiedź. Pisz szybko.
OdpowiedzUsuń+
Zapraszam do mnie: http://we-are-friends-forever.blogspot.com/
świetny rozdział. ciekawe co Vicky widzi w pokoju Harrego. pisz szybko następny
OdpowiedzUsuńJezu. Zgubiłam gdzieś link do twojego bloga i dopiero dzisiaj znalazłam i pochłonęłam chyba z 15 rozdziałów na raz. Jesteś genialna i super piszesz. Ciekawi mnie tylko co z Harrym.:))))
OdpowiedzUsuńHaha czytalam ten rozdzial z komorki bo nawet tu mam zapisanego twojego bloga. Zajebiste i czekam na nexta <3333
OdpowiedzUsuńdodaj szybko następny rozdział. Proszę proszę proszę ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńDaj jutro następny rozdział :*** super :**
OdpowiedzUsuńDodaj jutro next
OdpowiedzUsuńKochanie ja tu sobie wchodzę bo chce ci skomentować rozdział aby dobić 20 komentarzy . A tu 30 z moim . Pięknie pięknie. Aby u mnie tak było ;) kc . I zdrowiej kochanie . Abyś miała dużo siły na pisanie . //impossibledirection
OdpowiedzUsuńCudowne myszko, dziękuję, że piszesz mimo, że jesteś chora. Rozdział jak zawsze zajebisty. Ryczałam. :c // imaginy1onedirection
OdpowiedzUsuńNie Wiem Dlaczego Ale Wyjątkowo Bardzo Podoba Mi Się Ten Rozdział :333 Od Dziś Będę Komentować Każdy Twój Wpis I Czekam Na Nexta (:
OdpowiedzUsuńryczałam :CCC daj szybko nexta :^
OdpowiedzUsuń