poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 43

3 DNI PÓŹNIEJ ..

-Musisz być silny, wiesz o tym, prawda?-zapytałam, łamiącym się głosem, przez łzy Horana, który cały czas leżał w szpitalu. Przeżył tamtą dobę, jednak cały czas nie wybudził się ze śpiączki. Trzymałam Jego dłoń, w swojej, co chwilę składając na Niej pocałunek.
-Przysięgam, że jak tylko z tego wyjdziesz weźmiemy ślub. Taki jaki chciałeś. Będziemy mieć gromadkę dzieci i zawsze będziemy razem. Póki śmierć nas nie rozłączy, Niall...-szepnęłam. Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam płaczem, chowając twarz w dłonie. Nie chciałam by ktokolwiek widział moje łzy.
-Vicky...-szepnęła El, która właśnie weszła do sali.
-Proszę, zostaw mnie...-odpowiedziałam cicho. Dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno do siebie.
-Nie zostawię Cię, rozumiesz? On otworzy oczy i będzie tak jak być powinno. Zobaczysz.-powiedziała. Nie dałam żadnego odzewu. Sama zaczynałam tracić już nadzieję. Nadzieje na normalne życie. Chciałam żyć tak jak miliony innych dziewczyn. Pragnęłam normalności i spokoju.
-Vicky, jedź do domu. Zostanę przy Nim, póki nie pojedziesz i się nie prześpisz.-powiedziała dziewczyna, stojąca nade mną.
-Nie zostawię Go, Eleanor..-szepnęłam. Popatrzałam na bladą twarz "śpiącego" Horana. Przejechałam dłoniom po Jego chłodnym policzku.
-Obiecuję, że jeżeli tylko coś się stanie, to do Ciebie zadzwonię.-powiedziała. Nie wiedziałam czy powinnam. Przecież gdyby otworzył oczy i zobaczył, że mnie nie ma pękłoby Mu serce..albo gdyby tych oczu już...nie On przeżyję. Będzie tak jak powinno być..wierzę w to..muszę w to wierzyć.
-Idź, Louis Cię odwiezie do nas.-wstałam. Nie chciałam się z Nią kłócić. Nie chciałam też zostawić blondyna, ale wiedziałam, że siedzeniem przy Jego łóżku i moczeniem Jego słabych dłoni moimi łzami, na pewno Mu nie pomogę.
-Będzie dobrze, Vicky.-szepnęła mi do ucha moja przyjaciółka, gdy kierowałam się do drzwi.
-Dzwoń proszę...-odpowiedziałam szeptem i wyszłam z sali. Na korytarzu siedział zmęczony Louis.
-Jak się trzymasz?-zapytał, gdy tylko mnie zobaczył.
-Słabo...Lou, możemy jechać? Chciałabym jak najszybciej wrócić.-odpowiedziałam i otarłam szybko łzę, która samodzielnie spłynęła po moim policzku. Brunet kiwną głową i oboje skierowaliśmy się do wyjścia. W przeciągu chwili byliśmy już w samochodzie, gdzie chłopak właśnie przekręcił kluczyk w stacyjce.
-To jedziemy..-powiedział. Na pewno chciał przerwać tą niezręczną ciszę lecz ja nie odpowiedziałam Mu nic. Byłam zmęczona. Nie spałam i nie jadłam od 3 dni. Położyłam głowę na boczną szybę i przez krótką chwilę, podziwiałam co dzieje się na zewnątrz. Zasnęłam.
-Vicky...Vicky.....!-obudził mnie podniesiony głos Louis'a.
-Co się dzieje?!-zapytałam, podrywając się z miejsca.
-Nic, po prostu dojechaliśmy.-odpowiedział i posłał mi przyjazny uśmiech. Nie odpowiedziałam Mu niestety tym samym. Nie miałam powodu do okazywania radości.
-Dzięki.-powiedziałam cicho i wyszłam z auta. Poszłam w kierunku drzwi wejściowych domu moich przyjaciół i czekałam na Louis'a, który podszedł na werandę chwilę po mnie.
-Dam Ci jakieś cichy Eleanor.-powiedział, otwierając drzwi.
-Dzięki.-odpowiedziałam ponownie. Nie wiedziałam o czym mam z Nim rozmawiać. Nie miałam tematu ani ochoty. Weszłam do domu i od razu skierowałam się na górę, nie zważając na to, że nie jestem u siebie w domu. Weszłam do pokoju gościnnego. Usiadłam na brzegu łóżka i podnosząc nogi pod brodę, zaczęłam płakać. Łzy przypominające o bólu i smutku ludzi, których skrzywdziłam bardzo bolały. Czułam się tak potwornie źle.
-Vicky...-szepnął Louis, który podszedł do mnie. Musiał usłyszeć z dołu szlochy. Wtuliłam się w Niego, tym samym mocząc Jego koszulkę łzami.
-Ja tego nie chciałam...na prawdę tego nie chciałam..-wyszlochałam. Chłopak pogłaskał mnie po głowie, otulając troskliwie.
-Wiem. To nie Twoja wina, Vicky. Rozumiesz? Nie Twoja...-odpowiedział. Ja i tak czułam inaczej. Otarłam pośpiesznie łzy i popatrzałam na przyjaciela.
-Przepraszam, ale dasz mi te ciuchy? Chciałabym już wracać do Niall'a.-powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się i podał mi ubrania, które miał przewieszone przez rękę.
Wzięłam ubranie i uśmiechnęłam się bardzo nienaturalnie, w ramach podziękowania.
-Dziękuje.-powiedziałam po chwili.
-Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj.-dodał. Przytuliłam Go ostatni raz i wstałam, kierując się do łazienki. Po krótkim czasie stałam już na dość ciepłych kafelkach łazienki, gołymi stopami. Weszłam powoli do wanny goręcej wody. Odpłynęłam w rozkoszy ciepłych strumieni wody. Przez chwile zapomniałam o otaczających mnie problemach. Jednak moja chwila rozluźnienia nie trwała długo. Po jakiś 20 minutach postanowiłam wyjść i przebrać się jak najszybciej w ciuchy, przygotowane przez moich przyjaciół. Z łazienki wyszłam po upłynie niecałych 15 minut, już przebrana.
-Louis!-krzyknęłam na cały dom, by zorientować się gdzie znajduje się chłopak.
-W kuchni!-odpowiedział krzykiem. Pobiegłam do pomieszczenia wskazanego przez Niego. Brunet robił akurat jakieś kanapki. Popatrzał na mnie wymownie.
-Ja nie jestem głodna...-szepnęłam, wiedząc już o co Mu chodzi.
-Przestań marudzić, dobrze? Jedz.-odpowiedział. Uległam Mu i zabrałam się za jedzenie jednej kanapki. Gdy zjadłam popatrzałam na chłopaka błagającym spojrzeniem.
-Możemy już jechać?-zapytałam.
-A nie chcesz się przespać? Vicky, jesteś wrakiem człowieka.-odpowiedział.
-Niall też!-krzyknęłam i po raz kolejny pozwoliłam emocją zawładnąć nad moim ciałem. Łzy po raz kolejny pokryły moją twarz.
-Przepraszam...-szepnęłam cicho po chwili. Tomlinson skinął głową, dając mi do zrozumienia, że nie ma mi tego za złe.
-Chodź, Vicky. Jedziemy.-powiedział po chwili. Przytuliłam Go jeszcze na odczepnego i ubrałam buty, od razu kierując się do samochodu, stojącego na zewnątrz. Czekałam na przyjaciela, który miał kluczyki z 2 minuty.
-Dziękuje, że tak mi pomagacie....-szepnęłam.
-Nie masz za co dziękować. Od tego są przyjaciele.-odpowiedział. Wsiedliśmy. Zapięłam pasy i popatrzałam w przednią szybę.
-El dzwoniła?-zapytał chłopak i ruszył z podjazdu, kierując się do szpitala. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i popatrzałam na wyświetlacz.
-Nie.-odpowiedziałam, nie widząc powiadomienia o żadnym nieodebranym połączeniu. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy. Patrzałam jak za szybą przemieszczającego się samochodu, w domach bawią się dzieci. Mama siedzi na ławce, a tata bawi się z Nimi w "berka". Uśmiechnęłam się sama do siebie, czując też pojedynczą łzę, spływającą mi po policzku. Moje życie też będzie tak wyglądać. Przysięgam to sobie.
-Już jesteśmy.-powiedział chłopak, gdy zaparkował na parkingu szpitalnym po jakiś 20 minutach. Wysiadłam z auta i skierowałam się do głównych drzwi szpitalnych.
-Poczekaj!-krzyknął za mną brunet i już po chwili dołączył mi kroku. Weszliśmy krętymi schodami na piętro, gdzie znajdowała się sala Niall'a. Popatrzałam przed siebie gdzie zobaczyłam te oczy, wpatrzone w moje, gdy tylko zorientował się, że tu przyszłam.
-O Jezu...-szepnął Louis, widząc to co ja.
__________________________________
I jak się podoba? :) NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 30 KOMENTARZY. W razie pytań...
A NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU NA MOIM DRUGIM BLOGU, MOŻECIE DOCZEKAĆ SIĘ JUTRO. :)

37 komentarzy:

  1. OMG!?! Jak zwykle cudowny :* szybko dodawajcie kom! <3 /@pocokomusnazwa

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku cudowny. Czekam na następny. Mam nadzieje, że między nimi się ułoży ;')

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3 wiedziałam, że Niall się wybudzi ;* czekam na nexta miśku (;

    OdpowiedzUsuń
  4. oicjdfkvp[crfcjdxiohneruiv *_________* Piękne <3 Czeeeekam ne nestaa ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty !! <3 Mam nadzieję że będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE?! NIE ZASNĘ DZISIAJ :D świetne, następny jak najszybciej! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś okrutna, przerwać teraz, kiedy nie wiem czy płakać czy się cieszyć? No to muszę poczekać..

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe czy to Zayn. Nie wiem czemu ale mam taką cichą nadzieję że to on. Jak zwykle świetny rozdział myszko. :* // imaginy1onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. I znowu to zrobiłaś. Znowu skończyłaś w nieodpowiednim momencie. Dlaczego mi to robisz?! Przecież ja nie doczekam się tych 30 komentarzy. Ludzie komentujcie! Rozdział jest jak zwykle super. Jakoś tak też przez myśl przeszło mi że to Zayn, ale nie jestem co do tego pewna. Czekam na następne rozdziały na blogach. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam sie z osobą wyrzej komentujcie , a i cudownh rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aż za 30.? Dobrze że nie za 100.~! Ale rozdział bardzo fajny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale boski *__* Czemu taak dużo? Komentujcie ludzie! Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czemu dajesz takie wysokie stawki? :( ale rozdział super :* juz miej pomysl na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Òsmy cud świata! *-* B O S K I E =-O I wgl. Per-fect <3

    OdpowiedzUsuń
  15. ŁoŁ Zajefajny! Kocham i czekam na nect!!!!!! :******* /Paula

    OdpowiedzUsuń
  16. I love it! <3 dawaj mi tu szybciutko nexta bo już się doczekać nie mogę :*

    OdpowiedzUsuń
  17. kocham. Trafiłam na tego bloga z Ask'a dziewczyny piszącej Black'a. Zajrzała, i co? już jedno z moich ulubionych opowiadań. Nie moge doczekać sie nexta <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  18. It love it.! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Cud, miód i malina kociaku <3 szybko nexta proszę ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawe co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  21. 30 komów. Next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. :) jest dopiero 27 komentarzy, bo ostatnie 3 dodała jedna osoba. :) <3

      Usuń
    2. Nie dość że dziewczyna chciala dobrze to tobie jeszcze nie pasuje. Prawie każdy na to gdzies i nie zostawia komentarzy tylko taka grupka ktorym zalezyje zostawia. Ona chciala dobrze i mogłaś dodać kolejny a nie wybrzydzać

      Usuń
    3. "Prawie każdy ma to gdzieś". :) A mi to nie odpowiada i jeżeli piszę, to chce wiedzieć, że ktoś to czyta. <3

      Usuń
    4. Np 20 komentarzy może być a nie 30 od razu

      Usuń
  22. Cud miód i orzeszki :D super rozdział <3 zgadzam się z powyższą odpowiedzią anonima. Prosze o next :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudo *,* czekam na next. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dodaj next prosze ;/ ;/
    Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń